Przyjechałąm z Berkiem na kilka dni do Warszawy, do moich rodziców. Już zreanimowałam sie po podróży PKP, udało mi się przeziębić siedząc na korytarzu w pociągu, ale jestem w stanie skupić się na tyle, żeby zrobić nowy post.
W piątek w pociągu relacji Kraków – Warszawa było OK – dla mnie najorsze jest dotarcie do pociągu komunikacją miejską, gdyż Berek właśnie w autobusach i tramwajach dostaje często bzika. W pociągu zasypia zanim wytoczymy się ze stacji. Na szczęście w drodze na dworzec był spokojny, w pociągu to anioł. Jadąc w Warszawie z Centralnego do Łomianek – metrem i autobusem, też nie było tragicznie, choć Berek był zdenerwowany, ciągnął i kręcił się. Mam wyjątkowo trudnego psa jeśli chodzi o podróżowanie, a ponieważ nie mamy auta, jest to nieuniknione. W trochę zarozumiały sposób powiem, że jeśli psiarz nie jeździ ze swoim pupilem komunikacją miejską , to dużo jeszcze nie wie o swoim psie… NIc nie wiecie o życiu ;)… I chociażby ten fakt jest najlepszym argumentem do tego, że pies w komunikacji miejskiej, czy łagodny czy nie, mały czy duży, MUSI mieć kaganiec. A ostatnio widziałam w metrze psiaka większego od Berka bez kagańca…
Ale udało się 🙂 i jestem z Berka i siebie dumna, że daliśmy radę :). Za to w sobotę umówieni byliśmy z Pepe – seterem Irlandzik z bloga Living with Pepe. Było super, choć psiaki nie szalały w zabawie. Jednakże, osobiście podejrzewałam, zę tak będzie gdzyż Pepe jest dorosłym samcem, a Berek podrostkiem, któy jest już w tym wieku, że nie jest zawsze przez samce akceptowany. Normalne. Pepe delikatnie, ale też bardzo jednoznacznie, pokazał Berkowi kto tu rządzi na tym spacerze. Berek to zaakceptował i psy uprzejmie się tolerowały przez resztę wycieczki :). Zauważyłam, że Berek nie biegał tylko szedł, przeważnie z boku albo z przodu. Unikał kontaktu i wyglądał na trochę przygaszonego. Myślę, że w taki sposób pokazywł Pepe, że nie będzie mu wchodzić w drogę. Przyznaję, że trochę zaskoczyło mnie Berkowe zachowanie, bo wiem jak szaleje na tych polach i biega w prędkością wiatru, niezależnie od pogody i pory dnia. Jednak psy mają swoje sposoby porozumiewania się i nie ma co w to integrować. Psy dogadały się tak, a nie inaczej, ustaliły taką a nie inną hierarchię i musieliśmy to uszanować. Ciężko było złapać oba psiaki w jeden kard do zdjęcia 🙂
Osobiście byłam zachwycona spacerem 😀 Mam nadzieję, że to powtorzymy i być może Pepe i Berek powoli się do siebie bardzie przekonają. A jeśli nie? Berek musi umieć odnaleźć się i w takiej sytuacji, a Pepe jest wspaniałym kompanem do tego aby pokazać młodszemu, że nie zawsze może robić co mu się podoba 🙂
P.S Na spacer wybraliśmy się na pola nad Wisłą, na wysokości Dziekanowa Leśnego, pod Warszawą.