Zapewne zauważyliście, że ostatnio na blogu jest trochę więcej o Roberciku. A jest o czym pisać, bo jest naprawdę psem niezwykłym. I to pod każdym względem. Bo zapewne ma w sobie geny norweskich ras psów…
Robercik do schroniska w Krakowie trafił jako parotygodniowy szczeniak. Siostra, zupełnie zdrowa, szybko znalazła dom. Robercik w schronisku spędził pierwszy rok swojego życia. Był adoptowany jako maluch i szybko oddany spowrotem, bo „nie chciał się bawić”. Nie chciał, a raczej nie mógł, bo sparaliżowany był od urodzenia, choć jego stan był lepszy jak był młodszy i z czasem pogarszał się. Drugi raz poszedł do adopcji w wieku około 6 miesięcy. Do schroniska wrócił po kilku dniach ze złamaną przednia nogą. Ja, jako wolontariuszka w schronisku, poznałam Robercika, gdy miał około roku i tak trafił do moich Rodziców.
Poznawanie go trochę trwało. Poza faktem, że jego przypadłości zdrowotne są przedziwne (klik), to jeszcze dodatkowo zmieniają się z czasem, bo choroba rozwija się. Gdy trafił do moich Rodziców miał zdecydowanie więcej problemów natury neurologicznej i wynikającej ze zwykłego zaniedbania – był wychodzony i wiecznie zestresowany. Z czasem uspokoił się i wreszcie podjadł. Nabrał ciała i zaczął mieć więcej energii. Do drugiego-trzeciego roku życia całkiem dobrze sobie radził, bo i potrafił podbiec i też miał chęć i siłę w miarę szybko poderwać się z ziemi czy nawet bawić z Berkiem. Obecnie ze stanem zdrowia Robercika jest coraz gorzej, ale jest to niestety nieuniknione w przypadku jego choroby.
Ale, ale – Robercik to nie tylko jego choroba, smutek i rozpacz. Robercik to też wiele tajemnic o których dziś chciałabym Wam opowiedzieć. Im lepiej go poznaję tym bardziej niesamowity mi się zdaje. Ma wspaniały charakter, jest pogodny i wesoły, bardzo inteligentny i sprytny. A ostatnio stwierdziłam, że Robercik musi mieć w sobie geny Norsk Lundehunda i Elkhunda… Sami się o tym przekonajcie!
Szpagat?
Czemu nie – Robercik potrafi go zrobić… przednimi łapami. Rodzice zauważyli to bardzo szybko, bo Robercik przewracał się praktycznie od zawsze. I zdarzało mu się rozciapciać w szpagacie, czego żaden inny pies nie potrafi zrobić, bo nie pozwala mu na to budowa mostka, a raczej jego prawie zupełny zanik.
Natomiast Robercik potrafi rozłożył przednie łapy na boki, pod kątem 90 stopni. Zwykle przesuwa je potem w dół wzdłuż ciała i podnosi się już w zwykły sposób. Jest to niezwykłe, bo normalnie pies nie ma możliwości na wykonanie takiego ruchu bez połamania sobie kości.
Potrafi tak podobno tylko norweski Lundehund czyli norweski pies na maskonury. Jego ciało jest wyjątkowo giętkie, bo psu jest to potrzebne do wspinania się na skały w poszukiwaniu ptasich miejsc lęgowych na klifowych wybrzeżach.
Lundehund ma też niezwykle giętką szyję i potrafi czubkiem głowy dotknąć swoich pleców. Nie wiem czy Robercim tak umie i nie będę sprawdzać nie mają pewności czy jego ciało temu podoła. A sam nigdy tak nie zrobił, bo widocznie nie musiał.
Wygląda to przerażająco, ale dla Lundehunda to norma. Niesamowite, prawda?
Paluszki w gratisie
A co powiecie na dodatkowe palce u wszystkich łap? Lundehund wykorzystuje je do wspinaczki, bo bardziej rozłożyste psie łapy to i lepsza przyczepność na skałach. Popatrzcie na nogi psa na zdjęciu poniżej:

Robercik ma takie same stópki. Paluszki dyndają po bokach i niczemu nie służą. Robercik powinien być zdrowy i skakać po skałach i nierównościach. Niestety nie skacze i skakać nie będzie, ale zadziwiać może i to jak najbardziej.

Wygląd północniaka?
Jeśli chodzi o ogólny wygląd to Robercik zdecydowanie kojarzy mi się z miksem Lundehunda z Elkhundem. Trochę ma w sobie z kształtu cięższego Elkhunda, ale wiosną wyłazi brąz jak u Lundehunda.
Koniec końców, Robercik to rasa „kundelek”, ale ile chowa w sobie tajemnic! Chciałabym sprawdzić Robercikowe DNA i dowiedzieć się jakie ma korzenie. Choć moja teoria jest taka, że po prostu przypłynął ze Skandynawii … Znając Robercika, nikt mi nie powie, że on tego nie zrobił – wszystko jest możliwe z tym psem, a co?! 😉
źródło: Damn Interesting , 101breeds.com , opsach.pl , Balder the Lundehund
O, moja Beyla na zdjęciu… Pozdrowienia dla Robercika 😉
Oooo , a który piesek? Bo podałam źródła (linki) ale szczegółów nie mam 😦
Pozdrawiam serdecznie!