…usłyszałam, że…

W grudniu Berek skończył osiem lat. Długa, kręta i czasem skomplikowana była i nadal jest droga jaką muszę przemierzać z tym psem. Dzięki Berkowi nauczyłam się bardzo dużo, a wiem, że nawet jeszcze więcej mam do nadgonienia. Berek nie odpuszcza i, jak większość psów, rzuca mi wciąż jakieś wyzwania. Zmienia się z wiekiem, a jego lata seniora nie zapowiadają się na te z serii beztroskich.

Na przestrzeni lat jako psiara poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi. Postanowiłam wrzucić w jeden wpis hasła/słowa czy doświadczenia, które zmieniły moje życie jako opiekunki psa, a które doświadczyłam dzięki osobom i z osobami, które spotkałam na swojej drodze. Nie są to zawsze jakieś odkrywcze mądrości, bo też nie zawsze takie są potrzebne, ale są to rzeczy które usłyszałam w odpowiednim momencie, w odpowiedniej atmosferze, kontekście czy akurat w takiej formie, że były dla mnie pomocne, inspirujące i ważne. Nie będą to bezpośrednie cytaty, ani nie będę powoływać się na konkretne osoby, ale po prostu robię check-listę mojej psiarskiej mantry.
…usłyszałam, że mam wspaniałego psa – usłyszałam to od jednej z trenerek, gdy Berek miał 2 lata i był… potworem… Może powiem inaczej – oczywiście, ze nie był potworem – był po prostu młodym, niezwykle energicznym seterem, który zaczął mnie przytłaczać i przestaliśmy się dogadywać. Oczywiście, że te słowa niczego nie rozwiązały, ale to było widocznie dokładnie to co powinnam wtedy usłyszeć, by znaleźć w sobie siły na szukanie sposobów na Berka i dalszą pracę z nim. Tak naprawdę ten moment, gdy usłyszałam to zdanie, a pamiętam dokładnie gdzie to było i co robiłam, zmienił moje i Berka życie ❤

… usłyszałam od znajomem, że z nią raczej nie pogadam na spacerze z psem, bo ona na spacerze z psem 100% uwagi kieruje na mojego psa – tak powiedziała do mnie kiedyś znajoma i po prostu mnie tym zachwyciła. Cudowna szczerość, która uświadomiła mi, że nie tylko ja tak mam na spacerze z psem i nie musze krępować się tym, że na spacerze z psem jestem tylko dla swojego psa.

… usłyszałam, że pies tak naprawdę nic nie musi – pierwsze lata życia z Berkiem myślałam sobie gdzieś podświadomie, że jak ja, jego opiekunka, tak się staram coś dla niego lub z nim zrobić, to on – mój pies – ma to ogarnąć i zrobić, bo czemu nie… Ma się uspokoić, siedzieć, stać, szczekać lub nie szczekać. Ma się słuchać, wiedzieć, rozumieć. Bo przecież ja już robię co mogę. Gniotło mnie to i psuło moją relację z Berkiem, bo nie potrafiłam odpuścić ani sobie ani jemu. A przecież on naprawdę nic nie musi. To moja rola by zrozumieć, co JA muszę zrobić z nim, bądź dla niego tak aby chciał coś zrobić lub mógł coś zrozumieć. A i tak ma prawo stwierdzić, że nie i koniec, bo … powodu mogę nie znać i nigdy się go nie domyślić, a i tak powinnam uszanować zdanie Psiego Ryja, bo ON NIC NIE MUSI. On tylko może.

unnamed (6)
w obróżce gps

… usłyszałam, że odwrażliwianie psa, gdy ten się boi, nie ma sensu. Po prostu nie stawiaj go w tak trudnej sytuacji i już. Niech sam nabierze sił na stawienie czoła strachom, a ty cierpliwie czekaj i pokazuj mu, że jesteś gotowa mu pomóc, gdy o to poprosi – po tym odpuściłam Berkowi, ale z tych słów czerpię też siłę na to by nigdy nie poddawać się i zawsze pokazywać psu, że jestem dla niego i go nie zostawię samego z jego trudnościami.

…usłyszałam o masażu relaksacyjnym psów – Berek od roku jest regularnie masowany przez psią fizjoterapeutkę. Na początku terapii jego mięśnie, głównie w okolicy podbrzusza, były tak napięte, że nie dawał się dotknąć. Obecnie jest pod stałą kontrolą masażystki i jeśli tylko z powodu nerwów czy emocji zaczyna się spinać to mięśnie nie mają czasu się zbić, bo jest od razu rozmasowywany. Mięśnie nie bolą, a Psi Ryj czerpie znów radość ze spacerów. Poprawił mu się nastrój i zmieniła postawa ciała. Granda też jest regularnie masowana.

…usłyszałam, że pies, po prostu, powinien być psem – niby coś oczywistego, nie? Pod presją środowiska zapominamy, że pies jest niesamowity właśnie dlatego, że jest … psem. I ze swojej psiowatości czerpie całą swoją moc.

… przeczytałam o „Decompressing” – to inicjatywa promowana przez Jenny Efimova na jej fejsbukowiej stronie Dogminded . Trenerka często w swoich wpisach opisuje jak istotne dla psa są regularne spacery odbywane wśród spokojnej natury i bez przytłaczających bodźców. W czasie takiego spaceru opiekun powinien dać psu zająć się swoimi sprawami, tak aby pies po prostu odpoczął i rozluźnił się. Bardzo inspirujące i wierzę, że ważne w praktyce.

… usłyszałam, że z seterem Gordonem można trenować obedience, ale po co – to słowa z brytyjskiego, krótkiego dokumentu o seterach szkockich. O Gordonach opowiadała ich hodowczyni deklarując wielką miłość do tej rasy i ze spokojem raportując o zwariowanej naturze tych psów, silnym charakterze, specyficznych aspektach lenistwa i sporej niezależności, brudzie i tym, że obedience z nimi można, ale po co… Uśmiechnęłam się i jakoś odetchnęłam.

… poznałam tropienie, które zmieniło moje życie. Zakochałam się w obserwowaniu psów na śladzie. Za każdym razem jak wychodzę z psem na ślad szykuję się na oglądanie czegoś co dla nas, ludzi, nigdy nie będzie w pełni zrozumiałe, a na pewno dostępne. To jest po protu ciekawe i piękne. A moje psy czerpią z tropienia bardzo dużo satysfakcji.

… zaczęłam śledzić akcję: „Real men train with no pain” – to hasło promujące inicjatywę szkockiego trenera psów Johna McGuigan’a , który aktywnie angażuje się w edukowanie ludzi na temat szkodliwości stosowania obroży elektrycznych i kolczatek. Bardzo mi się to podoba, bo kpi sobie ze stereotypu, że facetowi nie wypada postępować z psem delikatnie i powoli, a dowalić prądem to takie „męskie”. No właśnie, że nie 😉

A Wy macie listę inspirujących haseł, myśli czy wypowiedzi, która Wam towarzyszy w Waszym psiarskim życiu? 

 

 

Dodaj komentarz