Am-(b)erek ;)

Ah, to długa historia i już od jakiegoś czasu zamierzałam ja opowiedzieć. Moim zdaniem jest w każdym calu nietuzinkowa.

Kiedyś, jeszcze chyba we wrześniu zeszłego roku, byliśmy z Berkiem na psim wybiegu w Krakowie. Moją uwagę zwrócił nieduży, brązowy pies, który biegał sobie po terenie i wyglądał jakby wszystkich i wszystkiego pilnował. Był cudny i na długo go zapamiętałam.

Az tu nagle znów go zobaczyłam, tym razem w internecie! Piesek miał bardzo charakterystyczną mordkę więc od razu go zapamiętałam. Na stronie jednej z firm oferujących sesje zdjęciowe zwierzaków pojawiła się znajoma psia minka. Potem jakimś cudem wyszukałam go w internecie, zapoznałam się z jego panią – przesympatyczną Magdą i….. spotkałyśmy się na wspólnym spacerze w Lasku Wolskim :). Okazało się, że psiak nazywa się Amber i został adoptowany ze schroniska w Krakowie. Magda opowiedziała mi jego dramatyczna historię, którą postanowiłam opisać na blogu. W niedzielę spotkałyśmy się znów w okolicach Lasku, a potem Magda z Amberem wpadli na kawę. Psy dogadywał się całkiem dobrze, chociaż Berek nie pozwolił Amberowi wejść na jego kanapę…

Ale teraz myślę, że czas na Ambera … 🙂

Amber został znaleziony w styczniu zeszłego roku, przywiązany do bramy schroniska w Krakowie. Ktoś zostawił także karteczkę, że pies urodził się w 2010, ma na imię Amber i jest chory na cukrzycę. W schronisku nie dawano temu wiary i pies został zdiagnozowany od nowa. Okazało się, że najprawdopodobniej ma moczówkę prostą, której jedna z odmian objawia się tym, iż organizm nie wytwarza hormonu odpowiedzialnego za zagęszczanie moczu. W schronisku zaczęto podawać Amberowi odpowiednie leki, ale jego stan nie poprawiał się. Pies bardzo często oddawał mocz, wydawał się bardzo zestresowany pobytem w schronisku. siedział sam w boksie i bł osowiały. Co gorsze, weterynarze ze schroniska nie byli do końca pewni diagnozy, gdyż leki nie poprawiały stanu Ambera.

I wtedy pojawiła się Magda :D. Zachwyciła się Amberem od razu. Szukała psa do adopcji już od pewnego czasu, ale nie była pewna czy da sobie radę z tak ciężko chorym zwierzakiem. Potrzebowała paru tygodni, aby przemyśleć całą sprawę i zasięgnąć opinii u lekarzy weterynarii. Plusem było tez to, że Magda pracuje z domu i wiedziała, że będzie mogła wyprowadzać Ambera często na dwór, ab załatwił swoje potrzeby i powoli opanował swój lęk separacyjny. W końcu, po 6 miesiącach pobytu w schronisku, Amber znalazł dom :). Magda opowiadała, że pierwsze dni z Amberem były ciężkie: Amber był zdenerwowany, a w związku z tym więcej pił i siusiał. Na początku zdarzało mu się załatwiać w domu, gdyż jeszcze nie wiedział jak pokazać, że potrzebuje wyjść. Z powodu lęku, lub choroby, Amber potrafił wypijać średnio 5 litrów wody na dobę. Było z nim dużo roboty, i przyznaję, że bardzo podziwiam Magdę, że dała radę.

Amber jest teraz radosnym psiakiem z silnym charakterkiem. Słodziak tylko udaje nieśmiałego i zdecydowanie wie co może zdziałać robiąc minę kota ze Shrek’a :). Oczywiście nadal otrzymuje leki,je specjalna karmę  obniżonej zawartości fosforu i białka, potrafi wypić hektolitry wody i sikać 3-4 razy w ciągu nocy i średnio co 3 godziny w ciągu dnia. Magda nie zostawia go samego w domu, bo Amber bardzo to przeżywa. Na pewno wymaga dużo zaangażowania i poświęconej mu uwagi. Magda powoli zaczęła puszczać go ze smyczy, a Amber słucha się świetnie. Najlepiej wabić go na kawałki suchego chleba. 😀 Berka próbował (i to skutecznie!) ustawiać, jako, że Berek to dzieciak jeszcze i … głównie służył Amberowi do gonienia :).

Chłopaki bawili się świetnie, a spacer, pomimo parszywej pogody, był świetny. Na koniec Magda wpadła z Amberem do nas na kawę. To był pierwszy raz kiedy Berek miał jakiegoś innego psa u siebie w domu. Byłam bardzo ciekawa jego reakcji, a Magda chciała zobaczyć jak będzie się czuł Amber i czy nie będzie się denerwować. Okazało się, że dogadywały się dobrze, jedyny „zgrzyt” to Berusław, który stwierdził, że co jak co ale żaden pies nie będzie siedział na jego kanapie. Amber mógł nawet wejść do jego klatki, pić z jego miski, ale od kanapy musiał trzymać się z daleka… :)> I jeszcze w domu chciały się bawić! Po pewnym czasie Berek zasnął u siebie w klatce, a Amberowi zaczęły kleić się oczy. To było niesamowite, jak wspaniale sie dogadywały – Amber odnalazł się w zupełnie nowym miejscu i sytuacji, a Berek zaakceptował kolegę u siebie w mieszkaniu, aż do tego stopnia, że był w stanie po prostu iść spać i się nim nie interesować. Jestem dumna z ich obu :D.

Uważam, że warto pisać, mówić, pamiętać o tym, że psie cuda się zdarzają, ale są do tego potrzebni tacy ludzie jak Magda – którzy poświęcają swój czas i energię na to, aby pomóc psiakowi i dać mu szczęśliwy dom, wtedy kiedy nikogo to zwierzę nie ma.

Ambera można lepiej poznać na jego blogu http://dailyamber.tumblr.com/

Strona krakowskiego schroniska dla zwierząt bezdomnych http://www.schronisko.krakow.pl/

s

DSC_0292

DSC_0300

DSC_0304

DSC_0310

DSC_0322

DSC_0330

DSC_0334

DSC_0341

DSC_0347

DSC_0365

DSC_0357

DSC_0349

DSC_0352

DSC_0369