Coś mi się wydaje, że jestem jedyną psiarą w Polsce, która nie zdawała sobie sprawy, że nie wejdzie z psem do Pienińskiego Parku Narodowego… Przyznaję, że nie przyszło mi do głowy, że oprócz w zadeptanym przez turystów Tatrzańskim Parku Narodowym, są jeszcze gdzieś tak restrykcyjne zakazy. We wtorek ruszyliśmy z samego rana na wyprawę szlakiem w Pienińskim Parku i od razu natknęliśmy się na zakaz wprowadzania psów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że puszczanie psów luzem w parkach narodowych nie powinno mieć miejsca, jednak nie widzę niczego złego w tym, aby pies na smyczy wszedł na teren parku i szedł z właścicielem szlakiem. Okazało się, że jednak moje rozumowanie jest złe :/… W Pienińskim Parku pies na smyczy, a nawet pies na smyczy w kagańcu, nie ma wstępu.
Jak tylko wróciłam do domu, zaczęłam przeszukiwać internet w celu sprawdzenia jaki jest regulamin Pienińskiego Parku Narodowego. Nigdzie go jednak nie znalazłam. Jeśli ktokolwiek wie, gdzie jest on dostępny, będę bardzo wdzięczna za informację. Przeszukałam też psie fora i tam odnalazłam informację przekazywaną przez psiarzy, że do Parku nie wejdę. Mój błąd, że nie poszukałam tej informacji wcześniej…
Jednak nie ma co się martwić 🙂 – znaleźliśmy szlak, który zgrabnie omijał obszar Pienińskiego Parku Narodowego. Najpierw przeszliśmy kawałek w stronę Lubania. Po nocnych opadach śniegu widać było, że jesteśmy pierwsi na tym szlaku – przecieranie śladów nie należy do łatwych, a my nie byliśmy sprzętowo przygotowani do brodzenia w śniegu (ja miałam na sobie jeansy! :/). Przeszliśmy trochę, aż dotarliśmy do polany na jakimś szczycie i nie mogliśmy już zgadnąć gdzie dalej biegnie ścieżka. Zawróciliśmy, bez żalu, bo wyprawa była i tak super, mimo iż mało „ambitna”. Berek wylatał się za wszystkie czasy. Poezja! 😀 A o następnej wycieczce już wkrótce! 🙂
Na koniec chciałabym jeszcze wrócić do tematu psów w parkach narodowych. Jak już pisałam wcześniej, uważam, że psy powinny mieć prawo wejść do parku, ale obowiązkowo na smyczy (nie spuszczę przecież psa myśliwskiego). Nie widzę powodów dla których pies, będący na smyczy, ma nie być wpuszczany na teren parku. Znów pies (i jego właściciel) jest traktowany jak problem, którego nie trzeba rozwiązywać, ale można go po prostu zignorować, na zasadzie „Nie wiem, nie interesuje się, ale NIE I KONIEC!”