Dla psa nie jest naturalne, że przynosi właścicielowi piłeczkę i grzecznie mu ją oddaje. Naturalna dla psa jest tylko chęć zabawy, jednakże, to my musimy wytłumaczyć psu zasady zabawy w aport!
Berek biega za piłeczka, przynosi ją, ale potem zwykle biega w kółko i skacze jak czubek. Ani myśli o jakimkolwiek oddawaniu piłeczki 🙂 W końcu ja upolował i jest jego! Bardzo chciałam, żeby wreszcie pojął, że zabawa będzie trwać dalej tylko jeśli mi ja odda. Jednak prosta zabawa w aport! przerosła i Berka i mnie. Zdecydowanie nam nie szło.
W końcu popytałam, poczytałam i teraz już wiem jak pokazać Berkowi o co mi chodzi.
Potrzebne są dwie piłeczki, najlepiej identyczne. Rzucamy najpierw jedną (druga trzymając w ręku) i czekamy jak pies z nią wróci i rzuci nam pod nogi. Wtedy szybko rzucamy drugą w przeciwnym kierunku. Gdy pies wraca z piłeczką czekamy jak rzuci ją nam pod nogi i szybko rzucamy tą piłeczką, którą mamy w ręku w przeciwnym kierunku. Pies lata jak wariat, zachowujemy szybkie tempo gry, a komunikacja jest zrozumiała dla psa – „puszczam piłkę pod nogami właściciela, zaraz leci druga”.
U Berka bardzo istotne jest tempo, bo chłopak szybko zapomina co robi i łatwo się rozprasza. Jest to też fajne dla mnie, bo jestem niecierpliwa i lubię widzieć, że su się podoba, bo inaczej zaczynam kombinować i zwykle wszystko psuję 🙂
Gratulacje dla Was 🙂
Tesla, mimo że jest retrieverem, to aport nie jest jej ulubioną zabawą. Też mi ciężko jest namówić żeby przyniosła i oddała piłkę, ale sposób na dwie piłki jest rzeczywiście dobry. Gdzieś też czytałam, że jak pies przyniesie nam aport to trzeba mu niezwłocznie jeszcze raz rzucić, żadne głaskanie, wylewne chwalenie tylko max sekunde później już musi lecieć następny rzut.
no właśnie cos w tym jest że własnie nie zadne gadanie, głaskanie, tylko szybki rzut. Z dwiema pileczkami to jest dobre że ten rzut rzeczywiscie jest momentalnie bo juz masz piłkę w ręku. I udało mi sie stodunkowo zmęczyc Berka a to juz sukces 😀
Oj jak sobie przypomnę… U nas aportowania nauczył nas Puzon: sam zaczął przynosić gadżety, żeby mu rzucać, ale oddawać nie chciał. Jakieś dwa lata zabierając mu kija ciągle powtarzałam „FE”. Dziś na FE oddaje piłeczki, kijaszki, niepożądane żarełko (!) i oczywiście piłkę ze sznurkiem 😛
Życzę więc powodzenia w oddawaniu/zabieraniu
a dziękujemy 😀 Tak w ogóle to piłka ze sznurkiem to jest zabawka z serii tych genialnych 😀
oj tak, Puzon potrafi ją cały spacer w paszczy nieć i przynieść nienaruszoną do domu 🙂 zwykle zostawiał zabawki gdzieś po drodze, ale TEJ piłeczki raczej nie zostawia 🙂