Podróżowanie z psem to czasem zły pomysł

Podróże z psem są super, aż… nie są. Uwielbiam łazić z Berkiem, ale zawsze staram się pamiętać, że pies patrzy na wszystko inaczej niż człowiek. I tak na przykład piękny miejski rynek może być dla niego nudny lub wręcz przytłaczający z powodu tłumu, ale za to nudny skwerek przy bloku to dla Ryja wielka frajda z czytania smrodowych wiadomości pozostawionych przez inne psy. Czytaj dalej

Reklama

Berek w SPA i chwiejni panowie ;)

Jak Wasze psy znoszą gorącą temperaturę? Dla Berka 20C to już dużo i widzę, że ciepła pogoda ma wpływ na jego zachowanie.  Tylko w upał Berek tak naprawdę zwalnia. Niezależnie od temperatury zawsze ma ochotę iść na spacer, ale w lato szybko osiąga stan wrzenia i zaczyna biegać trochę wolniej niż zwykle. W upał, oprócz zajmowania się jak zwykle węszeniem za zwierzyną, Berek szuka sposobów na ochłodzenie się. Z moich doświadczeń wynika, że Polska to kraj wybitnie błotnisty … Zawsze, ale to zawsze, Berek wraca ze spaceru brudny, bo udaje mu się znaleźć jakieś bagno, kałużę, albo piach, żeby się wytarzać. Powrót do domu z psem z którego ocieka błoto napawa mnie swoistą dumą 😉

Zdjęcia poniżej zrobiłam podczas jednego, porannego spaceru. Upału nie było, ale Berkowi było oczywiście za ciepło. W drodze powrotnej zagadało mnie czterech chwiejnych, miejscowych gentlemen’ów na rowerach- podryw na mojego własnego psa jest wręcz gwarantowany, gdy Berek odwiedzi psie SPA i ocieka syfem. 🙂

seter gordon

seter szkocki

seter szkocki

seter gordon

seter szkocki gordon

seter szkocki

DSC_0544

DSC_0547

Ciąg dalszy…

Dużo się u nas ostatnio działo. Przynajmniej według mojego, ludzkiego, mniemania :).  Przyjechała w odwiedziny moja mama i Berek przez kilka dni był nazywany „dzidziusiem” i „wnuczusiem” :). Zresztą był grzeczny i słodki jak cukierek, więc zasłużył na to by się nim zachwycać. Zrobiło się u nas ciepło, więc Berek trochę zwolnił, bo upał go męczy. Egoistycznie mnie t cieszy, ale też niepokoi, bo zauważyłam, że Berek kiepsko jednak znosi wysoką temperaturę. Wydaje mi się, że oczywiście jest mu gorąco, ale gdy robi mu się ciepło, to zaczyna trochę panikować. Miota się i widać, że jest zaniepokojony tym stanem. Zachowuje się jakby nie rozumiał, że wystarczy spokojnie leżeć, albo iść, pić wodę, nie denerwować się, a nie będzie się nic działo. Niepokoi mnie to, bo nawet nie ma jeszcze upałów, a już jest dziwnie… No cóż – ma to po „mamusi”, bo mi też jest zawsze cieplej niż innym…. 🙂

Co jeszcze? A no znów biegunka… Nie tak ostra jak ta sprzed kilku miesięcy, ale jednak jest i wraca co jakiś czas. W sobotę byłam z Berkiem znów u weterynarza i psia kupa poszła do analizy. Te badania maja sprawdzić czy Berek nie ma pasożytów. Jeśli okaże się, że są to oczywiście leczymy na pasożyty. Jeśli nie, to zmieniamy dietę. Najpierw przejdziemy na dietę opartą na karmie, która nie może uczulić, a potem drogą eksperymentu, będę dodawać różne składniki i obserwować na co i jak Berek reaguje. Przygoda, ah przygoda … :/.

A jak dotarliśmy do weterynarza? Taksówką! W Krakowie jest już bardzo ciepło, więc nie było opcji, żeby smażyć przerażonego upałem psa w komunikacji miejskiej. Co zauważyłam, gdy wracaliśmy taxi do domu, to Berek piszczał, bo było ciepło, a on chciał wysiąść, zmienić ten stan, kombinować, żeby było inaczej. Mój pies boi się upału!

A co z miłych rzeczy? Zauważyłam, że zaczynam się zgrywać z Berkiem. Psiak ma rok i cztery miesiące i jest coraz fajniejszy :). Zaczynamy się rozumieć, lubić siebie za to jacy jesteśmy. Pomagać sobie, żeby było fajnie. Oczywiście nie zawsze, bo mamy dni, że Berek ma mnie gdzieś, a ja już nie mogę na ta psią mendę patrzeć, ale zdarza się to coraz rzadziej. Kocham tego psa jak nie wiem i jestem z niego dumna … choć nie do końca mam powody :P. Uwielbiam jak na mnie patrzy i ma tą psią, roześmianą mordkę. Mogę iść ponad godzinę po polach i lesie, tylko po to aby dojść do naszej ulubionej ławki na polance i tam siedzieć z Berkiem następną godzinę, uczyć się lub czytać i patrzeć jak mój psiak śpi na trawie lub poluje na mrówki. Obecnie tych fajnych chwil jest więcej niż tych upierdliwych, więc stwierdzam, że albo ja nie jestem taka zmęczona i mam więcej cierpliwości, albo zaczęliśmy się z Berkiem w miarę dogadywać.

W sobotę, po porannej wizycie u weterynarza, poszliśmy do znajomych  na grilla. Był tam najlepszy kumpel Berka – cudny lablador Lenek. Potem przyszedł jeszcze jeden psiak, trochę mniejszy od Berka, który nakręcał całą imprezę i wspaniale bawił się z Berkiem. Berek był grzeczny, choć przyznaję, że jego relacje z Lenkiem są dla mnie zagadką. Nie wiem do końca jak oni się dogadują i na co jeden pozwala drugiemu i w jakich okolicznościach. Oba psy są praktycznie tej samej wielkości (Lenek jest pięknym, długonogim, zwinnym labkiem, nawet chyba wyższym od Berka), w podobnym wieku. Oba są niekastrowanymi samcami. I oba próbują ustawić tego drugiego… choć Berek bywa bardziej agresywny i zaczepny… Wczoraj Berek biegał po terenie Lenka, bawił się jego zabawkami i podchodził do „jego człowieków”, i na dodatek buczał i próbował rozstawiać Lenka…. Lenek jest super i  pozwala Berkowi na dużo. Jednak cały czas czuję, że kiedyś może stwierdzić, ze ma dość. Zresztą już parę razy doszło między nimi do ostrej wymiany zdań – gdy zapieliśmy je na smycz – od razu rzuciły się na siebie, i gdy pojawił się na ziemi jakiś smakołyk – agresja na full. Wczoraj było spokojnie – Berek po jakimś czasie był tak zmęczony zabawą, że co chwila kładł się plackiem na ziemi i odpoczywał „na szybko”. A już po chwili szedł zaczepiać psiaki albo żebrać o kiełbasę z grilla. Ciężko chłopak pracował cały wieczór.  Gdy wróciliśmy pod wieczór do domu, pies padł.

Dziś pada i jest buro. Nasz pies odsypia wczorajszą imprezę i wczesno-poranną biegunkę 😦 Niech juz będą te nieszczęsne wyniki badania, bo chcę wiedzieć co mu jest i jak mu pomóc.