Zawsze, gdy jadę w odwiedziny do Rodziców to Berek chyba ładuje akumulatorki w jakiś specjalny, jemu tylko wiadomy sposób, bo szaleje jak dziki. Doszło do tego, że Rodzice na wieść, że znów odwiedzę ich z Berkiem, zaczęli ciężko wzdychać :).
Berek wykrada różne rzeczy z domu i biega z nimi po ogrodzie. A to kapeć, a to poduszka, a to wycieraczka, czasem kocia miska…. Rusza się cały czas, nie śpi, nie ma czasu na jedzenie, bo „pracuje” :). Dziś „Babcia” obierała na obiad fasolkę… Wiem, że pies strączkowych jeść nie powinien, ale to nie była taka zwykłą fasolka, o nie! To była zdobycz, prawdziwa psia zdobycz 🙂
zapraszamy do odwiedzenia czworonożnego kolegi http://bitepsiak.blogspot.com/
pozdrowienia od bite’a dla berka 🙂