Telep-telep, telep-telep….

Ah, te podróże Polską koleją … Zawsze jakieś niezapomniane przeżycia! Pociągi bardzo lubię, ale przyznaję, że nie miałam za dużo okazji jeździć PKP. Ot, przeciętnie, średnio parę razy w roku, jak dobrze pójdzie. Jednak zawsze, gdy planuję podróż pociągiem, przygotowuję się psychicznie na różne rzeczy, bo co jak co, ale nudno w PKP nie jest…

Pociąg z Krakowa do Warszawy mieliśmy w niedzielę o 8:08. Wyszukaliśmy polączenie na stronie PKP i polecieliśmy w sobotę wieczorem na dworzec kupić wccześniej bilet i opłacić przejazd psa. Poprosiliśmy o bilety na pociąg o 8:08, zapłaciliśmy i zadowolenie wróciliśmy do domu. Wszystko załątwione 😀

Tak myśleliśmy… Otóż, gdy przyszlismy na dworzec w niedzielę rano, okazało się, że nie ma pociągu na który mamy bilety. Ja wpadłam w panike, bo mamy bagaze, psa, a tu pewnie trzeba będzie czekać parę godzin w centrum miasta. Mąż poleciał zapytać w kasie o co chdzi i dowiedział się, że jest wszystko OK i nasz pociąg właśnie został podstawiony na peron piąty. Hmm…. Plecaki na plecy, pies do nogi i idziemy…. Na peronie 5 rzeczywiście stał pociąg, ale na wyświetlaczu była zupełnie inna godzina odjazdu – 8:45… Znów poszlismy sie zapytac, tym razem pana konduktora na peronie. Berek w tym czasie biegał za nami jak szalony i próbowa upolować gołębie… Od pana konduktora dowiedzieliśmy sie ze dziewiątego września pociąg 8:08 Kraków Warszawa rusza później, bo o 8:45. Tylko tego jednego dnia w roku … Jakiś absurd! Jakim sposobem udało nam się kupić dzień wcześniej bilet na pociag który właściwie nie istnieje? My to my – nie robiło nam wiekszej różnicy kiedy będziemy w Warszawie, ale przecież są ludzie, ktorzy są poumawiani, lub maja przeciadkę…

Wzieliśmy psa i wtarabaniliśmy sie do przedziału. W ciagu pierszych pietnastu minut wiele osób zajrzało do nas ale widząc Berka w kagańcu jak z „Milczenia Owiec”, szli dalej. Jednak potem przyszła para młodych ludzi, którzy ucieszyli sie widząc psa i od razu zapytali czy mogą z nami jechać w przedziale. Byli bardzo sympatyczni. Wytrzymali nawet serię Berkowych bąków….

Berek wiekszośc drogi grzecznie spał. Budził się na stacjach i postojach, gdy ludzie zaczynali się kręcić, a pociąg nie bujał do snu. Koniecznie chciał wygladać przez okno. W Warszawie wypadliśmy z wagonu i ja zaczęłam lecieć na dwór, bo Berek dziwnie zwalniał przy ścianach i słukach – wyraźnie chciał coś podsikać. Centrum miasta, jak to centrum – tam nie odpoczniesz mając ośmio-miesięcznego szczeniaka na smyczy. Przeszliśmy jak najszybciej do metra i pojechaliśmy na ostatnią stację, Młociny. Tam musieliśmy zaczekać na autobus do Łomianek, ale na szczęście tam udało się trochę odsapnąc od miejskiego zgiełku. Pobawiłam się chwilę z Berkiem, połaziliśmy po trawnikach i posiedzieliśmy w cieniu.

Po siedmiu godzinach podróży wreszcie dotarliśmy do moich rodziców i Berek mógł pobiegać po ogrodzie.  Było skakanie, aportowanie i pluskanie się w misce z wodą i szczekanie na kota. Wolność i swoboda :).

Oficjalnie stwierdzam, że jestem bardzo dumna z m mojego psa. Znósł podróż wspaniale, był grzeczny i cierpliwy. Już za niecały tydzień znów bedę jechać z nim pociągiem, ale tym razem będę sama z Berkiem, dystans ten sam… Wiem też, że gdy zaczynaliśmy jeździć autobusami, to Beruś siedział cierpliwie i tylko marzył bybyć jak najbliżej mnie. Szybko jednak poznał już jazdę komunikacją miejską i poprostu zaczął się w niej nudzić. Teraz próbuje mi okazac, że mu się już nie podoba, chce wysiąść i biegać, a nie siedzieć cierpliwie. Berek, który ogólnie jest w tym wieku, że testuje jak daleko może się posunąć i na ile mu pozwolimy. To samo robi w czasie podróży. Obawiam się, że pociągi szybciej mu się z nudzą niż on sam wydorośleje , i że mam przed sobą wiele godzin „walki” z niecierpliwym psiakiem.  Wiem, że to z czasem minie, ale Berek jest bardzo uparty i musze przygotowac się nie tylko na rozrywki serwowane przez PKP, ale też na te Berkowe.

 

Reklama

3 uwagi do wpisu “Telep-telep, telep-telep….

  1. Mówiłam już, że Was podziwiam?? A z każdym kolejnym postem podziwiam jeszcze bardziej. Podróże komunikacją miejską, teraz taka długa trasa pociągiem…. Jestem pod wrażeniem. My mieszkamy w małej mieścinie więc nauka jazdy komunikacją miejską nas ominęła (na pociąg chyba bym się nie odważyła). Ale znając mojego wariata, to nie wiem czy usiedziałby spokojnie chociaż 5 km, nie wspominając o 300km 🙂 Na szczęście podróże autem nie stanowią dla Puzaka problemów (przynajmniej te krótkie).
    Pozdrawiamy 😉

    1. o dziekujemy 🙂 No my nie mamy autka, i musimy je pożyczac wiec nie bylo opcji i Berek musial jechac pociagiem. Ale jak mowilam – neistety w autobusie to on juz psoci :(. Zobaczymy co bedzie w przyszlosci. Mysle ze jakos mu sie to ułozy w glowie i bedzie spokojniejszy.
      pozdrawiamy :):)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s