Absurdy

Ponieważ nie posiadamy samochodu, byłam zmuszona nauczyć Berka jeżdżenia środkami komunikacji miejskiej i pociągiem. Uważam zresztą, że psy mieszkające w mieście powinny być przynajmniej w minimalnym stopniu przyzwyczajone do przemieszczania się komunikacją. Nigdy nic nie wiadomo, a napewno nie zaszkodzi pokazać psu, że to nic strasznego.

Berek wyraźnie chce osiągnąć pozycje psa alfa w naszym stadzie. Jest bardzo uparty i cały czas pragnie kontrolować co się wokół niego dzieje. Nie chce się zrelaksować i poprostu dać pokierować. Szybko to zrozumieliśmy i teraz podchodzimy do niego bardziej stanowczo i często dajemy mu odczuć, że nie on stawia tu warunki. W autobusie i tranwaju Berek szybko stwierdza, że się nudzi i teraz mamy mu zaserwować coś ciekawszego do roboty niż tylko siedzenie i gapienie się przez okno. Zaczyna się kręcić, chce wysiąść za każdym razem jak otwierają się drzwi. Czasem popiskuje i wyrażnie pokazuje, że podróż mu się nie podoba. Jednakże zawsze z wielką ochotą wsiada do autobusu, zawsze spokojnie siedzi na przystanku i obserwuje ludzi, jest podekscytowany każdą większą wyprawą. Wywnioskowaliśmy, że Berek poprostu grymasi, bo wie, że autobus jest ok, ale bieganie i zabawa jest fajniejsza. Jestem cierpliwa i nie zniechęcam się, bo wiem, że jego psie stęki z czasem minął. Jednakże, wiedząc co robi w autobusie już po pierwszych paru minutach podróży, bardzo bałam się jazdy pociągiem. A co będzie jak Beruś stwierdzi, że będzie skomlał przez całą drogę do Krakowa? A jeśli będzie skakał i miotał się jak watriat przez 3 godziny? Na szczęście okazało się, że Berek w pociągu jest aniołem. Bałam się (właściwie nadal trochę się tego obawiam), że Berek znudzi sie również i pociągiem i w końcu zacznie kombinować co można porobic ciekawszego. Jednak jak do tej pory, Beruś ma juz za sobą trzy długie wyprawy pociagiem i nadal jest super :). Narzekać moge tylko na PKP…

Gdy jechaliśmy z Berkiem pierwszy raz ( https://piesberek.wordpress.com/2012/09/11/telep-telep-telep-telep/ ), udało nam sie wywalczyć przedział i super miłych współpasażerów. Za drugim razem, gdy jechałam sama z psem z Warszawy do Krakowa, nie miałam już tyle szcześcia. Pociąg był pełen, a ja z Berkiem wylądowalismy na podłodze na korytarzu. Nie przeszkadza mi brak konfortu, najważniejsze, by pies był spokojny i wszystko pod kontrolą. Siedzenie na podłodze nie było więc aż tak tragiczne, bo Berek zasnął jak tylko ludzie przestali po nim łazić i usiedli w swoich przedziałach.

Jak tylko dojechaliśmy do Krakowa, wsiedliśmy do autobusy, który zawiózł nas bezpośrednio na wybieg dla psów na ul. Strzelców. Wiedziałam, że nie będę mieć siły na długi spacer popołudniu, więc wyprawa na wybieg była najskuteczniejszym sposobem na zmęczenie psiaka. Berek bawił się wspaniale!

Półtorej godziny mineło błyskawicznie i zaczęliśmy się zbierać do domu. Tak czy inaczej wiedzialam, że zajmie nam to minimum godzinę komunikacją miejską, jeśli dobrze wceluję z przesiadkami. Nie wcelowałam…. Podróóż z wybiegu do domu zmęczyła mnie bardziej niż całą wyprawa pociągiem. Berek miał już dość i niecierpliwił się. Trafiłam też na dużo osób ktore zaczepiały go, na co on zawsze reaguje bardzo entuzjastyznie. Niegdy nie pojmę czemu ludzie zaczepiają obce psy… W ostatnim autobusie, z trzech jakimi musieliśmy jechać do domu, trafił nam się niezadowolony z życia kierowca, plus dwóch chłopaków którzy wsiedli z dwoma psami bez kagańców. Zaczęłam od razu mowić do nich, że to nie przejdzie, bo psy nie mają kagańców i żeby nie wsiadali do autobusu. Ich głupi argument, że przejadą tylko jeden przystanek skwitowałam, że mogą sobie go przejść. Kierowca nie zareagował jednak, chłopaki wsiedli, a jeden z ich psów zacząl szczekać na Berka. Kierowca nadal nic nie mówił. Jedyne na co było go stać to mruknięcie do mnie, że ten autobus to teraz jak psiarnia (?), bo Berek zaczął w pewnym momencie stękać popłakując po „psiowemu”.

Gdy wysiadłam pod domem byłam wycieńczona. Cały dzień jakis absurdalnych sytuacji.

 

Reklama

2 uwagi do wpisu “Absurdy

    1. Zdaję sobie tez sprawę, że to zależy jak sie na to patrzy. ale tego dnia gdy jechalam pociagiem i bylam zmeczona, widzialam tylko jak bardzo wszystko jest glupie, że nie ma miejsca zebym mogla usiasc z psem bo zaplacilam za bilet i mam do tego prawo. Jak bardzo mam dosc ludzi ktorzy naginaja prawo (kaganiec) a ja tego nigdy nie robie… itd itd. Eh. czemu zawsze to musi byc „survival”? :(:(

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s