Berek jest niesamowity. Wiem to, czasem tylko gdy mam gorszy dzień i jest mi ciężko, nie koncentruje się na tej myśli. Ale w takie dni, bardzo często, Berek i tak wie o co chodzi i potrafi się do mnie dostosować. Jestem czasem wyłączona, trochę nieobecna, zamyślona i nie skoncentrowana na psie. Robimy naszą sesję wieczornych ćwiczeń, bawimy się w szukanie zabawki, ale Berek doskonale wie, że to nie jest „TO”… Widzi przecież, że zabawę szybciej niż zwykle kończymy. Rozumie, że nie będzie relaksującego muskania czyli wybierania gałązek i rzep z sierści i oglądania psich łapek. Widzi, że nic mu tego dnia nie powiem ciekawego. Berek to rozumie. Kończę zajmowanie się psem i zabieram się za swoje sprawy. Czasem Berek przychodzi i siada koło mnie i po prostu jest. Czasem jednak w swój niepowtarzalny, Berkowy sposób próbuje się ululać. Przyznam, że nie wiem czemu to robi. Nie obchodzi mnie czy w taki sposób próbuje skupić na sobie uwagę, wymusić na mnie zainteresowanie jego osobą. Być może popełniam błąd, że daje mu się tak robić, ale trudno. Dla mnie to jest jak terapia. Wczoraj Berek wdrapał się na moje kolana i zasnął w tej przedziwnej, zapewne niekomfortowej dla niego, pozycji. Tuliłam go i czułam jak bije mu serducho. Musiałam mocno trzymać te psie 25 kilogramów, bo stał się bezwładny i odleciał pochrapując. Wczoraj dotarło do mnie, że to najprawdopodobniej najmilszy dla mnie moment w tym tygodniu.
A może on po prostu wie, że właśnie teraz potrzebujesz takiej terapii, że właśnie wtedy, kiedy jesteś nieobecna, myślisz o czymś, może się martwisz, on robi rzecz najlepszą na świecie, po prostu się przytula?
Puzon nie jest typem lelucha. Ale czasem i on potrzebuje tulkania i sam się o nie upomina. Ale to tylko czasem. Jakieś takie indywiduum z niego 🙂
Myslę że psy wiedzą wiecej niż nam się wydaje. Być moze w naszym smutnym nastroju niepokoi je nie sam nastroj co jakies negatywne emocje, ale to nie zmiania faktu że reagują bo wiedzą ze cos jest nie tak.
Nie wiem właściwie czy Berek jest przytulakiem czy nie. Wydaje mi się ze jest, ale z drugiej strony przytulac daje się tylko jak sam ma na to ochotę 😉
To jak kot 🙂
ha! nigdy nie pomyślałam, że Berek może ma coś w sobie kociego … Dzięki za komentarz – teraz patrzę na to inaczej 😀
Wczoraj moja córka spadła ze schodów niosąc na rekach suczkę (sznaucerka mini) po kąpieli. Nic się poważnego nie stało na szczęście poza bolesnym potłuczeniem 4 liter. Psica tuliła sie do córki cały wieczór, czego normalnie nie robi.
Dobrze, że nic się nie stało.
Berka brat jest taki sam 🙂
hahahaha – ciekawe co jeszcze mają ze sobą wspólnego 🙂
Pozdrawiam 🙂
z tego co czytam, czy widze na Twoich zdjeciach…
prawie wszystko!!!
a juz wlasnie dawno stwierdzilam, ze moj to udaje czasem kota..przez to ladowanie sie na kolana, wygrzewanie na sloncu, ocieranie sie o kanape itp, itd…. kocisko w psiej skorze 😉