Wspominałam już wcześniej, że na Pomorzu jestem z powodu praktyk, które robię w Muzeum Stutthof w Sztutowie. Długo zastanawiałam się czy na blogu o bardzo lekkiej, psiej tematyce, powinnam napisać coś więcej na temat Muzeum. Uznałam jednak, że warto wspomnieć o tym miejscu, bo, po prostu, jest ciekawe i wyjątkowe pod wieloma względami. Poniżej bardzo (bardzo…) skrótowy opis tego miejsca.
Muzeum Stutthof w Sztutowie zostało utworzone na terenie byłego obozu koncentracyjnego KL Stutthof. KL Stutthof był najdłużej istniejącym na terenie Polski obozem – Powstał już 2 września 1939, a wojska radzieckie wkroczyły na teren Stutthof dopiero 9 maja 1945. Ocenia się, że w obozie Stutthof przebywało około 120, 000 więźniów. Liczba ofiar to 65,000. Zdarzały się zwolnienia z obozu – więźniów osadzonych na tzw: „wychowanie”. W ciągu 6 lat istnienia obozu udało się uciec tylko jednej osobie. Więźniowie Obozu Stutthof pochodzili łącznie z 28 państw europejskich, będących pod okupacją niemiecką, a także ze Stanów Zjednoczonych. Do Stutthof przybywały także transporty z innych obozów koncentracyjnych. KL Stutthof był częścią systemu podobozów na Pomorzu (tutaj polecam tą książkę).
W styczniu 1945 zadecydowano o lądowej ewakuacji obozu. Do kwietnia w obozie pozostało około 12,000 więźniów, z powodu epidemii tyfusa przeżyło tylko 4508. Pod koniec kwietnia Naziści zadecydowali o morskiej ewakuacji reszty więźniów. Więźniowie byli ładowani na barki w Mikoszewie i poprzez przeładunek na Helu, holowani byli w kierunku Zatoki Lubeckiej.
W Muzeum Stutthof znajduje się ekspozycja stała dotycząca historii obozu. Można też obejrzeć wystawę opowiadającą historię Żydów, którzy trafili do obozu Stutthof. Są też liczne wystawy czasowe. W muzealnym kinie puszczane są filmy dokumentalne.
W czasie moich praktyk, 9 maja, Muzeum uczciło 69 rocznice wyzwolenia obozu Stutthof. Relacje z tej uroczystości można zobaczyć m.in. na FB Muzeum.
Praktyki w Muzeum Stutthof to bardzo ważne doświadczenie. Najciekawszym momentem w ciągu tych dwóch tygodni spotkanie z Ocalonymi podczas uroczystości 9 maja, i wizyta w archiwum muzeum, gdzie mogłam zobaczyć oryginały wielu przedmiotów pokazywanych na wystawie tylko na zdjęciach. Przyznaję, że było to dla mnie niesamowite, a emocji, jakie mi wtedy towarzyszyły, nigdy nie zapomnę.



Byłem, widziałem ten obóz i dobrze że, powstają takie miejsca pamięci, które choć trochę przybliżają nam cierpienie ludzi, którzy byli innej wiary, rasy. Takie miejsca są „pomnikami” pamięci o nich.
Również tam byłam, widziałam i jeszcze chętnie tam wrócę.