Krościenko nad Dunajcem to wspaniała baza wypadowa do okolicznych miejscowości. Samo Krościenko jest bardzo spokojną, niedużą miejscowością. Przyznaję, że parę razy mięliśmy ochotę wyskoczyć gdzieś wieczorem na grzańca, albo chociażby na herbatę z cytryną, żeby nie siedzieć w domu. Niestety w Krościenku nie ma miejsca gdzie można usiąść. Dodatkowym „problemem” jest pies, którego musieliśmy zabierać ze sobą wszędzie, bo zostawienie go samego w nieznanym miejscu odpadało. Na początku pobytu zostawiłam Berka z Adamem przed karczmą pod stokiem i poszłam zapytać, czy ewentualnie mogę wejść z Berkiem i napić się herbaty, podczas, gdy mąż będzie zjeżdżał. Nie dało się….. Tak więc mimo iż podjechaliśmy raz do Szczawnicy, to jednak nigdzie nie weszliśmy, bo najzwyczajniej w świecie nie mieliśmy ochoty patrzeć na skrzywione miny ludzi. Szczególnie Adam twierdził, że nie chce sobie psuć humoru – ja chyba bardziej już do tego przywykłam i mniej sobie z tego robię.
Tak więc baza noclegowa: http://www.pieniny-domek.pl/index.html była super, ale miejscowość tylko dla piechurów, którzy nie potrzebują innych rozrywek. Na szczęście domki są tak przyjemne, że siedzenie wieczorami przed kominkiem było idealnym sposobem na odpoczynek po długich spacerach 🙂
Nasz pobyt w Krościenku był stosunkowo krótki, bo tylko 5 dni, i to niepełnych. Pojechaliśmy tam wypocząć, „wyłączyć się”, niczym nie przejmować. Dlatego też nie mieliśmy jakiś wyjątkowo ambitnych planów na zdobywanie szczytów. Zresztą, jak już pisałam w poprzednim poście, szybko okazało się, że Pieniński Park jest niedostępny dla psów. Naszą najlepszą wycieczką w ciągu tych kilku dni był czwartkowy wypad czerwonym szlakiem w stronę Dzwonkówki. Pogoda do południa była wspaniała: świeciło słońca (tak bardzo za nim tęsknię!), było stosunkowo ciepło, nie wiało. Berek skorzystał z faktu iż dopiero wyżej był znak, że psy muszą być na smyczy – biegał luzem i był przeszczęśliwy. Co najważniejsze – Berek był na spacerze bardzo grzeczny i pilnował się nas wzorowo.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć :). A w następnym poście pochwalę się, bo razem z Adamem osiągnęliśmy szkoleniowy sukcesik z Berkiem … 😉
Miny Berka na zdjęciach jak zwykle świetne 😉
Jeśli chodzi o wycieczki górskie to polecam wszystkim Zawoję i pensjonat „Świerk” – bardzo miła pani właścicielka chętnie przyjmie każdych wczasowiczów z psem. Pani ma również niewielkiego psiaka, a podczas naszego pobytu w pensjonacie czasem ugotowała coś pysznego dla Ambera 😉
Znalazłam też listę Parków Narodowych, do których można wejść z psem,a do których nie: http://bezpieczniewgorach.pl/pl/sekcja/porady/typ/czytaj/599-pies_w_gorach.html
Super link!! Dziękuję!
Super, że mieliście taki fajny zimowy wypad. Foty Berka genialne, widać jak go rozpiera energia i jaką miał radochę buszując w śniegu. Zazdrościmy razem z Hebanem! 🙂
Super te posty, zupełnie podsumowują charakterek seterków. Sama mam takiego urwiska i czytając twoją opowięśc przypomniałam sobie jak to było na początku z moim Santim. Obecnie ma 4 lata i uwielbia nadal dużo biegać i pływać. Układałam go sama według książki pewnego mądrego myśliwego. Czekam na kolejne posty.