Krakowski Lasek Wolski przeszłam już chyba we wszystkie strony. Mieszkamy niedaleko, więc mamy wiele ku temu okazji. W Lasku Wolskim Berek chodzi na 15-metrowej lince i sluszczam go tylko gdy spotkamy jakiegoś innego psiaka i jest okazja na zabawę. Oprócz tego w Lasku jest okowiązek prowadzania psa na smyczy, który uważam za w pełni uzasadniony, gdyż jest tam mnóstwo zwierzyny. Dodatkowo, sarny są przyzwyczajone do człowieka i podchodzą dośc blisko. Berek biegał w Lasku luzem, gdy był młodszy – węszył za zapachami, lecz nie miał pojęcia co zrobić z tropem. Teraz doskonale wie jaki zapach co oznacza i częście rusza w pogoń. Puszczanie go luzem odpada. Na szczęście Berek wspaniale sobie radzi na lince i jeśli spacer jest odpowiednio długi i urozmaicony, to wraca z niego zadowolony.
Oprócz tego, że w Lasku jest zakaz puszczania psów, należy uważać na rowerzysów. Nawet mając Berka na lince, muszę cały czas rozglądać się czy nie mknie gdzieś rower, bo potrzebuję chwili na zawołanie psa i ściągnięcie linki… Czasem jest ciężko. Poza tym część szlaków biegnie asfaltowymi dróżkami po których czasem jeżdżą samochody pracowników krakowskiego zoo, mieszczącego się w Lasku Wolskim. Niestety zwykle „nyski”, różne małe ciężarówki pędzą jak szalone. Przyznaję, że jest to niezwykle stresujące. Przecież po tych dróżkach przemieszczają się mamy z wózkami, biegają czasem dzieci, jeżdzą rowerzyści… Ale cóż, ostatecznie da się ominąć części parku gdzie pojawiają się auta.
W dzisiejszym poście chciałabym opisać fragment żółtego szlaku, który jest jednym z moich ulubionych. Można na niego wejśc z dwóch stron: od strony Alei Wędrowców przy Klasztorze Kamedułów; albo od strony Woli Justowskiej, od Alei Panieńskich Skał. Trzeba uważać, gdyż żółty szlak znajduje się w dwóch miejscach w Lasku, co jest mylące (patrz mapka). Najciekawszy fragment szlaku zaczyna sie przy zoo, kiedy schodzi kamiennymi schodami do Wolskiego Dołu.



Szlak jest bardzo urozmaicony. Czasem jest trudny do przejścia i trzeba uważać, aby nie poślizgnąć się na wilgotnej powierzchni. Czasem trzeba powspinać się po schodach :). Nie jest to banalny szlak, a Berek na lince dostarczał dodatkowych wrażeń. Na szczęście przeważnie reaguje na komendę „wolniej!”…
Szlak dochodzi od strony Woli Justowskiej do rezerwatu Panieńskich Skał, gdzie przecina się z niebieskim i czarnym szlakiem. To bardzo malowniczy fragment Lasku Wolskiego, ale dość niebezpieczny jeśli jest mokro i ślisko. Po drodze na ścieżce znalazłam zgubionego damskiego klapka… nie wnikam :P.
Naprawdę polecam Lasek Wolski jako doskonałe miejsce do aktywnego wypoczynku. Sugeruję zejść z asfaltowych alejek i zwiedzić jego mniej znane zakątki.
Super, teraz i my będziemy częstymi gośćmi Lasku Wolskiego 🙂 Pewnie zejdzie mi chwilę na poznanie jego wszystkich zakątków 😉 Także liczę na Wasze towarzystwo 🙂
Ta jego uśmiechnięta paszcza jest niesamowita 🙂
Miejsce faktycznie piękne (oczywiście zdaję się na Wasze relacje, bo osobiście tam nigdy nie byłam). Ale przyznam, że patrząc na zdjęcia widzę podobieństwo do naszych klimatów w niektórych miejscach… Cóż, lasy ogólnie są piękne, czasem przerażające, ale nadal piękne 🙂
Ahh kocham lasy, a tak rzadko po nich spaceruję..Ale też obowiązkowo na lince.
Tak, Lasek Wolski to super miejsce na takie spacery! Macie szczęście, że mieszkacie tak blisko 🙂
Linka nie pląta się między drzewami? Nam pląta się przeokropnie 😦
Berek bardzo łądnie chodzi na lince i sporadycznie biegnie w bok. Nie wiem skad on wie ze bedzie sie platac ale chyba wie 🙂