Weekend spędziłam z Berkiem w Warszawie. Uwielbiam tu wracać, bo mam swoje ścieżki i miejsca do których lubię chodzić, sama ale i z psem. Tym razem spotkałam się z Olą z Dogs’Paths i z Dominiką z Szalony Świat Heleny. Na wybiegu były też inne psiaki z którymi Berek wspaniale się bawił.
O samym wybiegu na Starych Bielanach w Warszawie możecie więcej przeczytać na blogu Oli. Osobiście zaobserwowałam, że wybieg jest nie tylko mały, ale i zaniedbany: kosze na śmieci przepełnione, rozpadające się i metalowe, umieszczone na wysokości psich pysków, psia „piaskownica
wypełniona szarym, brudnym piaskiem, parę wykopanych bardzo dużych i głębokich dziur. Bramka na wybieg oczywiście bez śluzy. Moim zdaniem tragedia, choć i tak ok, bo w ogóle coś jest… Tylko czemu jest to „coś”? No cóż.
Co mnie zafascynowało, to fakt iż podczas 1,5 godziny kiedy nasze psy bawiły się ze sobą na wybiegu, obok przeszło multum innych psiaków i ich właścicieli i nikt do nas nie dołączył…. Psiaki gapiły się na psią „imprezę” na wybiegu, ale musiały iść dalej, bo ich właściciele nawet nie myśleli o tym, żeby do nas dołączyć. Z czego to wynika?
Podejrzewam, że powodów jest kilka. Po pierwsze – pochmurna niedziela. Zauważyłam, że bardzo dużo psów w brzydszą (nie brzydką) pogodę nie chodzi na dłuższe spacery. Po drugie – bawiące się na wybiegu psy były duże, więc właściciele mniejszych psiaków byli przerażeni. Dla mnie niezrozumiałe zachowanie. Po trzecie – założenie, że mniejszy piesek nie musi przecież biegać, bo jest mniejszy i spokojny. Ale czy ma wybór? Przeważnie nie ma, zna tylko spacery na smyczy, na trawnik przed blok.
Mój mały apel, który wysyłam w sieć – namawiajcie wszystkich znajomych psiarzy na spacery, ciekawe psie wypady do nowych miejsc. Zdaję sobie sprawę z tego, że czytelnicy psich blogów to świadomi właściciele psów, ciekawi tematu, gotowi do nowych psich wyzwań. Ale pawie każdy zna zna kogoś, kto nie do końca wie jak zorganizować sobie czas ze swoim spem. Spróbujmy zaprosić taką osobę na wspólny spacerek, wypad na pola, lub do lasu, może wspólna wyprawa z psami do jakiejś knajpy na obiad, lub kawę. Pokażmy, że spędzanie czasu z psem to odpoczynek i rozrywka. Samemu bywa trudno – osobiście wiele rzeczy z Berkiem muszę robić samotnie i wiem, że czasem mi ciężko, a zmobilizowanie się jesienią do aktywności to ciężki kawałek chleba. Takie wspólne spacery i spotkania psiarzy bardzo mi pomagają, bo mogę poznać ciekawych ludzi, porozmawiać o psiakach i popatrzeć na prze-szczęśliwego Berka. Może czasem trzeba komuś trzeba dodać sił i pokazać, że pies nie musi być tylko codziennym obowiązkiem.
Tymczasem umieszczam kilka zdjęć z naszego niedzielnego spotkania na Starych Bielanach. Berek usilnie podrywał Teslę, aż sunia miała całe plecy w jego ślinie i piachu. Berkowi bardzo rzadko zdarza się aż tak zainteresować sunią, do tego stopnia jest to nieczęste, że jego popęd nie stanowi dla mnie problemu. Jednak Tesla bardzo mu się spodobała. Chłopak ma dobry gust – co zrobić 🙂
Chodzę po polach z gordonem i jamnikiem miniaturowym.po 1,5h wędrówce z reguły duży odpoczywa, a mały jeszcze by poszalał. Pewnie gdyby nie duży,nie poznałabym możliwości małego…i gdy słyszę,że jamniki wystarczy wyprowadzač na 15 min.,zawsze to prostuję.
Mój jamnik niestety nie zawsze dogaduje się z innymi samcami i to jest jedyna obawa przed nawiązywaniem przypadkowych znajomošci.
Pozdrawiam z Podkarpacia!
Gośka z LarGo i Merlinem
To samo jest z Jack Russellami – ludzie myślą, że mały piesek więc nie potrzebuje biegać. A przecież to są psy pracujące.
Z samcami bywa czasem cieżko bo się ponoszą. Ale warto próbować 🙂
Pozdrawiam 🙂
Bardzo trafne spostrzeżenia na temat wybiegu, zgadzam sie w 100%! Jesteśmy z Dafi codziennie, jest tam rzeczywiscie duzo nieprzemyslanych rozwiazan i nie często sie zdarza żeby do zabawy trafiło sie takie towarzystwo więc na pewno miło wspomina ten spacer:) z moich obserwacji może zabrzmi pocieszająco to, że nie zawsze jest tak źle jeśli chodzi o samą chęć spacerowania właścicieli, czasem do wybiegu ustawia sie wrecz kolejka, ale problem „nie dogadujacych” sie psow jest dość popularny, bo wlasciciele wolą np. wejść sami niż w towarzystwie i moze faktycznie czasem tak jest bezpieczniej. Z fajnych inicjatyw w okolicy czasami udaje nam sie załapać na „psią godzinę” ok 22, już nie na wybiegu, a w samym parku, przychodzi wtedy sporo psów i zabawa jest przednia wiec gdybyscie byli jeszcze kiedyś w okolicy to na pewno warto. Świetne zdjęcia:) Pozdrawiamy!
Fakt, nie mieszkam na Bielanach wiec nie orientuję się kiedy są „psie godziny” i kiedy najlepiej zjawić sie na psią zabawę. Dziekuję za komentarz i spostrzeżenia 🙂
Swietny wybieg dla włascicieli psów.. Ale lokalizacja na granicy wytrzymałosci okolicznych mieszkańców. Jak gmina mogła zafundować mieszkańcom taki uciazliwy obiekt. Jest tyle miejsca w okolicznym parku a sralnik jest pod samymi oknami mieszkańców bloku.Na wybiegu psy nie tylko sie bawia. Ujadanie jazgot i szczekanie jest niemal od switu i trwa do poznych godzin nocnych. Psy hasaja szczekaja wzbjjaja tumany kurzu i brudu który dostaje sie do mieszkan. Czesto wlasciciele szczuja sie na wzajem co jest niesamowity skowyt. To wszystko musza znosic mieszkancy z pod ktorego oknami zlokalizowany jest wybieg Wybieg jest niecale 10 m od okien Ludzie czesto przychodza i czesza psy Robia z wybiegu gabinet kosmetyczny i kleby siersci wiatr wciska do mieszkan. Nie mozna wspomniec o smrodzie z odchodow jaki musza wdychac ludzie mieszkajacy obok. Własciciel psa jest zadowolony ze pies sie wybiegal, zalatwil, wyszczekal i idzie sobie do domciu odpoczac a mieszkancy musza znosic nastepnego i nastepnego. I tak caly czas, caly bity dzien i noc. Kiedy odpoczac? W mieszkaniach jest brud, kurz, siersc,insekty, muchy anawet zaczynają sie choroby. MY CHCEMY CISZY I SPOKOJU. Wybieg jest dobry ale nie w tym miejscu. Park jest duzy. Jest duzo przestrzeni z daleka od budynkow mieszkalnych. /Np za garazami./ i wybieg powinien byc natychmiast przeniesiony na inna lokalizacje. CO NA TO SANEPID??? Jest to miejsce wyjatkowo uciazliwe i polozone pod oknami bloku mieszkalnego.
Rzeczywiście, nie zwróciłam na to uwagi. Wybieg, jak napisałam, jest okropny, bo mały i zaniedbany, z „klepiskiem” i dziurami w których i pies i właściciel moze sobie zrobić krzywdę. Ale nie zwróciłam uwagi na lokalizację blisko budynku… Park obok jest rzeczywiscie duzy i zadrzewiony wiec jak najbardziej zgadzam się że wybieg mozna by tam przeniesc. Nie jestem z Bielan, ale proponuję może sprobować zorganizować się, takze być może nawiazać kontakt z okolicznymi psiarzami – pomysl przeniesienia wybiegu moze im sie spodobać i uda sie Państwu razem coś zdziałać.
Fakt. Ten wybieg położony niefortunnie. Ja juz przestałem tam przychodzic ze swoją Lulą. Niekiedy ludzie przychodzą tu tylko na spotkania towarzyskie i wybieg jest zajęty przez kilka godzin.Tam czasem przychodzą ludzie nieobliczalni .Z agresywnymi psami, ktore szczekaja i rzucaja sie na wszystko co sie rusza. Obszczekuja przechodniów, skacząi rzucają się na siatkę obszczekując rowerzystów. A właściciel pupila cieszy się, że piesek się wyszaleje i nie reagują. a psy robią co chcą. Od chwili jak zobaczyłem amstafa bez obroży jak zaatakowal innego psa omijam to miejsce z daleka.
Na pewno Warszawie potrzebne są takie miejsca. To niestety wymaga wielu zmian. Jest zdecydowanie za blisko chodnika i ścieżki roweroj – powinien być oddzielony jakimś gęstym pasem zieleni.
Dla mieskańców tego bloku jedyna szansa na spokojniejsze życie to przeniesienie wybiegu może na drugi koniec parku gdzie nie ma okien od mieszkań i są trzy oddzielne wejścia do parku. Obecny wybieg pozostawia wiele do życzenia. Przydałby się nowy wybieg ze śluzami, oddzielony jakoś od uczęszczanych chodników.
To prawda. Czasem ludzie przychodzą z psami, których jedyną rozrywką jest bieganie wzdłuż ogrodzenia i obszczekanie innych psów za ogrodzeniem, czasem to faktycznie istny horror i dobrze że jest grube ogrodzenie. Niekiedy obszczekuja przechodniów i rowerzystów. Dziwi mnie, że właściciele psów nie reagują na taka agresje swoich pupilów. Ja dlatego ze swoimi znajomymi omijam to miejsce bo się obawiam nie tylko o swoją Amigę ale i o siebie. A jak czasem duże psy sie szczepią ze sobą to skowyt słychać w całej dzielnicy. Aż skóra cierpnie.