Cytat z tytułu tego posta to komentarz, który usłyszałam kiedyś od mojego A. Berek miał wtedy około 1,5 roku. Dokładnie pamiętam, że siedziałam w salonie na kanapie i coś opowiadałam A. o Berku, który rozciągał się na dywanie. A. nie powiedział tego złośliwie – był to raczej żartobliwy komentarz na moje tyrady o tym jak wyglądał mój spacer z Berkiem i, zapewne, podróż autobusem. Gdy Berek miał 1,5 roku i ja i on poczuliśmy potrzebę odkrywania nowych miejsc spacerowych. W tym też czasie Berek odmówił jakiejkolwiek współpracy podczas jazdy komunikacją miejską. Ja natomiast usilnie próbowałam coś z tym zrobić, bo poruszanie się autobusami było w naszym przypadku koniecznością. Był to dość ciężki czas i dla mnie i dla Berka, ale w końcu udało się. Nie zmienia to jednak faktu, że przez długich kilka miesięcy miałam zdecydowanie mniej wzlotów niż upadków w mojej relacji z Psim Ryjem. I to ze mnie wypływało. Głównie w opowiadaniu o tym mojemu A…. Owe zdanie: „Ty chyba powinnaś mieć innego psa” zszokowało mnie, zabolało i pamiętam je dokładnie po dziś dzień. A. wyjaśnił, że uważa, że potrzebuję psa, który będzie spokojniejszy, bardziej opanowany i mniej samodzielny. Nigdy, ale to nigdy, świadomie nie pomyślałam, że Berek to nie jest pies dla mnie. Jednak być może emanowałam jakąś dziwną, niepozytywną aurą? Nie wiem o czym wtedy opowiadałam A., ale wiem, że z jakiegoś powodu tak, a nie inaczej, skomentował moje słowa. Zaniepokoiło mnie, że tak pomyślał. Zaczęłam zastanawiać się, czy przypadkiem Berek nie odbiera mojego zachowania w podobny sposób. Głęboko wierzę, że psy doskonale wiedzą kiedy człowiek jest nimi zawiedziony. Czują kiedy relacja pomiędzy nimi staje się dla człowieka jednym wielkim rozczarowaniem. Niby czemu psy w schroniskach tak desperacko dopominają się naszej uwagi? Dla mnie kontakt z psem nie może być oparty na mechanicznym wydawaniu smaczków po tym jak pies zrobi sztuczkę, lub wykona komendę. Schroniskowe, zapomniane psy nie dopominają się zza krat o smakołyki. One chcą naszej uwagi, uznania. Człowiek swoje rozczarowanie potrafi okazać nie tylko słowem, ale i gestem, miną, postawą. Pies to widzi. Zaraz za rozczarowaniem idzie dużo pozostałych rzeczy – mniej i coraz nudniejsze dla psa spacery, ignorowanie psa w domu, nie dbanie o jego i tylko jego osobiste potrzeby. Słowa A. przeraziły mnie, bo jak nic innego nie chcę by Berek czuł, że jest z nim coś „nie tak:”. Bo „nie tak” może być z moimi umiejętnościami treserskimi, albo z moimi oczekiwaniami względem psa, ale nie z samym psem.
Od tamtej pory minął ponad rok. Berek jeszcze wiele razy dał ( i jeszcze pewnie da) mi popalić. Przeżyliśmy jego dorastanie i burzę hormonów. On przetrwał dwie nasze przeprowadzki. Poszłam na wiele kompromisów jeśli chodzi o Psiego Ryja, bo uznałam, że tak będzie lepiej i dla mnie i dla niego. Staram się cały czas pamiętać, że Berek też poszedł na kompromis. A właściwie idzie na kompromis codziennie, na każdym spacerze, gdy ja go wołam, a on podejmuje decyzję, że przestanie robić co robi i do mnie przybiegnie. A przecież ile jest codziennych czynności, które wykonuje „po naszemu”! To nie może rozczarowywać!
Kiedyś usłyszałam od osoby, która zajmuje się seterami już od wielu lat, że pierwszy gordon wychowuje sobie właścicieli na swoją modłę ;). Potem człowiek się trochę uczy i z następnym seterem sprawa wygląda trochę inaczej. Bo następny seter na pewno się pojawia… :). Jak najbardziej się z tym zgadzam: Berek oczywiście sobie nas trochę wychował, i tak – jeśli będzie kiedyś pies rasowy to będzie to gordon ;). Nie mam co do tego wątpliwości. Oboje z A. wpadliśmy jak śliwki w kompot z ta naszą miłością do rasy, która, fruwając po polach, wygląda jak czarna ścierka powiewająca na wietrze. Inaczej się nie da :).

Im częściej tutaj zaglądam tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Berek ma mega szczęście, że trafił na taką panią 🙂
Mam nadzieję, że Berek też tak myśli 🙂 Dziękuję za komentarz i zapraszam do zaglądania a blog 🙂
Zdaje mi się, że cytat to prawda. Powinnaś mieć innego psa, a Ty dałabyś mi Twojego Berka 😉
Pozdrawiam!
Hahahaha 😀 – NEVER ! 😉
ech ja mam teraz taki kryzys …
mój seter boi się nowego samochodu (a drugi pies nie)
Kryzys, jak kryzys, ale trzeba sobie radzić.
Powoli, a na pewno się uda. Każdy pies jest inny (nawet w obrębie jednej rasy), więc to dość częste, że jeden się czegoś boi, a drugi wręcz przeciwnie.
Oj, mam nadzieję, że jakoś uda Ci się z tym uporać. Nam pomógł kliker ale i tak jakoś idealnie nie jest. Da się przetrwać ta jazdę. Jednak rozumiem, że w czasie jazdy samochodem klikać psu się nie da :(.
Trochę mnie ta sytuacja frustruje … samochód nowy kupiony większy… specjalnie, żeby psy mogły jeździć w bagażniku i nie brudziły samochodu. A tu takie coś …
W poprzednim nie było problemu… (zmiana taka, że wcześniej wożone były na tylnym siedzeniu).
No i to moja wina bo on się przestraszył wycieraczki (tylnej wycieraczki) … mało zawału nie dostał … przelazł z bagażnika na siedzenie z tyłu, a kiedy go odpięłam z pasów to wylądował mi na kolanach(na szczęście jeszcze nie ruszyłam).
Teraz na razie podniosłam siedzenia tylnej kanapy i wożę psy w przestrzeni za przednimi fotelami… ale kiedyś będę musiała jakoś je przestawić na jazdę w bagażniku. On się boi akurat tego samochodu(czasami nawet na parking nie chce wyjść).
Na razie pracuję nad budowaniem pozytywnych skojarzeń z autem(typu smaczki jedzone w środku itp.).
Tak patrzę na moje oba psy(seter i terierowaty mieszaniec) i … terierek to taki słodki matołek- wesołek (jedyny z nim problem, że nie lubi innych psów)… a seter to mega skomplikowana wrażliwa nadpobudliwa egocentryczna OSOBA.
Poruszył mnie ten Twój wpis …
„Ty chyba powinnaś mieć innego psa”
No i dalej patrzę na te moje oba psy … no i czasami myślę, że może faktycznie(terierek łatwiejszy, prostszy..) … a później przychodzi 30kg rudej wagi i kładzie mi się na kolanach 🙂
I mi wszystkie wątpliwości przechodzą 🙂
My mamy bardzo podobnie. Też czasami miewałem wątpliwości, czy owczarek niemiecki to pies dla mnie. Na razie zmieniliśmy cały tryb życia dla niego – z mocno domatorskiego, na bardzo aktywny. Zastanawiam się, czy starczy nam motywacji, żeby robić to nie tylko teraz, ale całe życie. Miałem wątpliwości, jak psiak sikał z pasją na nasze łóżko, nawet 5 minut po spacerze. Miałem wątpliwości jak strasznie szarpał na smyczy i nawet ja nie mogłem utrzymać tej bestii (a miała wtedy dopiero 20 kg, maluch jeden). To jest dopiero 4 miesięczny szczeniaczek, ale daje popalić.
Tak jak piszesz, wystarczy jedno podejście psa i szturchnięcie łapą ”ej, chodźmy się bawić”, a wszystkie wątpliwości znikają. Chyba właśnie o to chodzi 😉
Życie z psem to właśnie taka amplituda wzlotów i upadków. Nigdy nie jest jednostajnie, ale to taki urok tej relacji.
Również uważam, że psy wyczuwają emocje, chociaż mnien niż głoszą ”psi guru”. Jeżeli mam z psem problemy i wiem, że zaczyna mnie wkurzać to przerywam jakikolwiek trening i sobie po prostu z psiakiem siedzę.
My jesteśmy jeszcze na etapie szczenięcym i raczej mamy upadki niż wzloty, chociaż ktoś inny pewnie mógłby ocenić inaczej. Ja jestem ogólnie bardzo nerwowy. Niesamowicie mnie wkurza jak chcę psu pomóc, ponieważ z ekscytacji się zaplątał, a za karę mnie gryzie – masakra 😉
No cóż – praca z psem to praca przede wszystkim nad sobą.
Zgadzam się – ja naprawdę bardzo dużo nauczyłam się o sobie właśnie podczas pracy z Berkiem.
,,czarna ścierka” haha 😀
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że psy wybaczają i są niezwykle tolerancyjne. Bo, to że my może czasami pozwalamy na zbyt wiele nie jest niczym w porównaniu do tego, co ofiaruje nam pies i jak się do nas przyporządkowuje. U nas też początki były trudne, zawsze z pierwszym psem jest najtrudniej ale to ten pierwszy pies uczy najwięcej :).
Ah, Emet jest taki piekny – zachwyca :). Berek to szkoła życia, ale to naprawdę cenne doświadczenia.
pozdrawiam 🙂
Moim zdaniem Berek wygląda całkiem dostojnie 😉
Przepiękny jest. Ma ogromne szczęście że trafił na dobą Panią. Oby wiecej takich ludzi było na świcie.
Bardzo bardzo dziękuję za miłe słowa:)
Pozdrawiam!
Witam zapraszam do odwiedzenia mojego pierwszego bloga. BARDZO PRZEPRASZAM ZA SPAM. dopiero zaczynam,byłabym bardzo wdzięczna za oglądnięciem pierwszych postów i możliwe skomentowanie ❤ http://cheetos-dog.blogspot.co.uk/
P.S.
JAKI BOSKI PIESIO *,* WŁAŚNIE ZNALAZŁAM TWOJEGO BLOGA,ALE JAKI ZARĄBISTY ❤ PRZECZYTAŁAM JUŻ CHYBA POŁOWĘ POSTÓW ❤
No ładnie 😉
😉
„pierwszy gordon wychowuje sobie właścicieli na swoją modłę ;). Potem człowiek się trochę uczy i z następnym seterem sprawa wygląda trochę inaczej”
Wydaje mi się, że te słowa dotyczą nie tylko gordonów… 🙂
A co do wyczuwania przez psy wszelkich emocji również twierdzę, że masz rację .. Wiem po sobie, jak Puzon potrafi się zachowywać na spacerach kiedy idzie się z konkretnym nastawieniem.
Ale chyba najważniejsze jest to, że „czytasz” tego swojego gordona, że wiesz, że uczysz się (tak, te słowa odnoszę również do siebie i pewnie jeszcze do wielu innych opiekunów czterołapnych stworzeń) czego on potrzebuje, czego chce, co mu jest i że chcesz to wszystko wiedzieć… Wydaje mi się, że to podstawa dobrego współistnienia w jednym domu, mieszkaniu, na jednej smyczy, na jednym spacerze… 🙂
Zgadza sie pierwszy gordon wychowuje nas, potem z następnym ( bo na pewno jest to gordon) idzie już łatwo. Ja nie wyobrażam sobie innej rasy niz gordon. Trzeba byc tylko konsekwentnym. Z moim drugim gordonem byłam na szkoleniu PT ( szkolenie było potrzebne nie psu lecz mnie) z grupy 20 psów różnych ras, kilka owczarków niemieckich, bokser, 3 rotweilery, nowofunland, sznaucer, 1 wyżeł i inne mój zajął 2 miejsce, pierwszy był jeden z owczarków niemieckich. Poszłam na szkolenie ponieważ pierwszy gordonek robił co chciał, ale była to nasza wina. Bardzo przydatne było opanowanie chodzenia przy nodze, zatrzymywania nawet z daleka, nieprzyjmowania pokarmu od obcych, nie podnoszenia z ziemi jedzenia, przywołania do nas, pozostania w miejscu. Na szkolenie poszłam jak miał już ukończone 3 lata. Kiedyś bez problemu odwołałam go z pogoni za sarną. W każdym razie jak pies to tylko gordon.
Racja, pierwszy gordon wychowuje nas a nie my jego 🙂 To niezwykle inteligentne psy i po prostu wiedzą jak wykorzystać nasze słabości. Berek jest wspaniałym psem, z niezwykle silnym instynktem lowieckim i wlasciwie tylko to u nas nie zostalo opanowane w pełni :(. Nasza wina. W tym momencie nie mamy jak iśc na szkolenie z nim, ale chodziliśmy. Moze kiedyś 🙂
I tak jak wspomniałam – jeśli bedę miec psa rasowego jeszcze kiedyś to będzie to tylko gordon.
Pozdrawiam !