Parę razy wspominałam już na blogu, że jestem wolontariuszką w Krakowskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt. Mój blog nie jest pełen ogłoszeń o psich biedach, staram się również ograniczać ogłoszenia o psach szukających domu na Berkowym FB. Temat jest bardzo ciężki i nawet ja czuję się czasem tym wszystkim przytłoczona. Stron promujących adopcje psów jest wiele i tworzenie nowych inicjatyw czasem mija się z celem, bo jeśli ktoś chce się zaangażować to fundacji, czy psich przytułków i akcji medialnych jest wystarczająca liczba. Trzeba tylko poszukać, wybrać i zacząć działać w sposób jaki do nas przemawia.
Na blogu ogłaszałam Robercika – psiaka z krakowskiego schronu o którym nie mogłam przestać myśleć. W końcu adoptowali go moi rodzice, ratując mu po prostu tym życie. Pisałam także o paru innych psiakach z mojego boksu, licząc, że może dobra passa po Roberciku utrzyma się i one także szybciej znajdą dom. Raz się udawało, raz nie.
Trochę śledzę losy psiaków z krakowskiego schroniska, bo wolontariusze przekazują sobie informacje. Regularnie też zaglądam a stronę schroniska. I ostatnio dotarła do mnie historia staruszki Tiny… Tiny nie znam, nie jest u mnie w boksie i nie miałam okazji jej zobaczyć. Pojechała ostatnio do hoteliku, sponsorowanego przez wolontariuszki, bo nie radziła sobie zupełnie w schronisku. Tina nadal szuka domu. A jaka jest jej historia?
Tragiczna. Tina ma 13 lat i została niedawno oddana do schroniska przez właściciela u którego mieszkała od szczeniaka. Powód oddania? Suka nie jest już w stanie wytrzymać bez spaceru 12h… I uwierzcie mi, że staram nie wzruszać się, nie robić z bloga następnego serwisu, gdzie ludzie wchodzą, klikają i czytają o psich dramatach, ale Tina… Sunia w schronisku zaczęła gasnąć w błyskawicznym tempie. Wolontariuszki zajmujące się nią mówiły, że jeszcze nigdy nie widziały, żeby pies tak szybko poddawał się. Schudła, przestała chodzić, ledwo wstaje. Tina była ogłaszana w gazecie, jest ogłaszana w internecie, ale jak na razie nic. Jak wspomniałam wcześniej, Tina pojechała tymczasowo do hoteliku, bo zupełnie nie radziła sobie w schronisku. Jednak hotelik to rozwiązanie tymczasowe i nie jest to jej dom.
Uważam, że w internecie za mało mówi się o starych psach. Już nawet nie tych ze schronisk, ale po prostu o starych psach. Gdy urodziłam się, w domu był 6-7 letni seter i, można powiedzieć, że wychowałam się ze starym (i ciężko chorym) psem. Z dzieciństwa pamiętam Baszę jak był staruszkiem i może dzięki temu jestem bardziej świadoma co będzie się działo z moja relacją z Berkiem za 10 lat. Nie chodzi o pesymizm i sztuczny tragizm. Nie ma nic dziwnego w tym, że już teraz o tym myślę. Człowieku, jeśli nie możesz POŚWIĘCIĆ psu minimum 10-13 lat to w ogóle nie decyduj się na psa!
Wracając do Tiny. Mam nadzieję, że znajdzie dom w którym będzie czuć się bezpiecznie. I to szybko, bo ta sunia nie ma wiele czasu…
Trzymam kciuki za Tinkę, oby jej się udało!