Adopcja starego psa

A było to tak: jakiś czas temu pomogłam koleżance wyprowadzić boks, którym zajmowała się w schronisku. I poznałam wtedy dwie sunie, które skradły mi serce. Jedna, trochę młodsza i bardzo chudziutka nazywała się Rosja ( do schroniska trafiła skrajnie wychudzona i z nowotworem na jajnikach). Druga, sędziwa babcia, miała na imię Etna. To schroniskowe imiona, nic nie znaczą dla psiaków. Dla psiaków liczy się tylko jedna rzecz w schronisku – by przetrwać. Wychodziłam z nimi czasem na krótkie spacery, robiłam zdjęcia, ogłaszałam w internecie, ale nic się nie zmieniało. Pewnego dnia zadzwonił do mnie mój Tata i zapytał o te dwa psiaki. Wiedziałam już co się święci 🙂 – pojawiła się dla suń szansa na najlepszy dom na świecie. Moi rodzice zaczęli się zastanawiać nad adopcją Rosji i Etny. Odwiedzałam je w schronisku, nakręciłam krótkie filmiki, robiłam zdjęcia, obserwowałam i rzetelnie opowiadałam Rodzicom co tam u nich słychać. Po paru tygodniach zapadła decyzja, że Tata zabierze psiaki do domu. Załatwiłam adopcję poza Kraków w Krakowskim oddziale Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i czekaliśmy na weekend kiedy Tata miał przyjechać do Krakowa po Rosję i Etnę.

P1010585
Mała Rosja w schronisku

Niestety w środę, trzy dni przed tym jak miała jechać do domu, Rosja trafiła do schroniskowego ambulatorium. była w bardzo ciężkim stanie – nie chciała jeść, miała biegunkę i wymiotowała. Miała tak niskie ciśnienie, że weterynarz nie był w stanie pobrać jej krwi do badania… Tego samego dnia niestety Rosja zmarła – pękł jej guz na wątrobie. Nie doczekała adopcji, była tak chora, że nie wiadomo nawet czy zostałaby wydana przez schronisko. Środa była smutnym dniem.

Oczywiście mój Tata zjawił się w sobotę po Etnę i wieczorem dojechaliśmy (mój tata, psiak i ja) do moich rodziców. Etna praktycznie od razu zrobiła w samochodzie kupę, po czym szybko poszła spać. O godzinie punkt 14.00 zerwała się na równe nogi i zaczęła łazić tylnej kanapie samochodu. Czemu? Bo o 14.00 psy w schronisku są karmione… Łaziła do około 15.00 po czym znów zasnęła. Dojechaliśmy spokojnie do domu. U rodziców Etnę przywitał zaskoczony Robercik i Berek (przyjechał z A. z Krakowa). Robercikowi średnio podobała się nowa koleżanka – do tej pory to on był panem podwórka. Wobec Etny stosował swoją ulubioną taktykę taranowania wszystkiego i wszystkich co wyraźnie drażniło małą sunię. Natomiast Berek jej się bał i delikatnie obwąchiwał z odległości. Etna wyraźnie łaziła za Berkiem :). Przez całą niedzielę psy się kręciły i próbowały dogadać. Robercik latał jak nakręcony i kontrolował towarzystwo. Berek gapił się zdziwiony, a Etna szukała wszędzie żarcia. Wieczorem wracaliśmy z Berkiem do Krakowa. Przy pakowaniu samochodu i, co najważniejsze, jedzenia Berek nie wytrzymał i położył Robercika na łopatki. Robercik nigdy nie był nauczony, czym jest „wynocha!” wśród psów. W schronisku mieszkał z małymi psami i taranował wszystkie po kolei. Doigrał się od Berka. Biorąc pod uwagę charakterki Robcia i Berka, aż dziwne, że do spięcia między nimi doszło dopiero teraz… Mam tylko nadzieję, że teraz takie zachowa nie będą się powtarzać z byle powodu :(.

A Etna? Wczoraj odwiedził ją weterynarz. Ocenił, że sunia ma minimum 12 lat. Jest głucha, albo bardzo źle słyszy. Ma też słabe serduszko i stąd są jej duszności i ciężki, świszczący oddech. Ogólnie nie jest tak źle, bo psiak ma sporo energii – Etna ciągle krąży po domu i szuka jedzenia. Około 14.00 szczeka i panikuje, gdy nie ma michy. W nocy śpi jak zabita, bo po całym dniu łażenia już nie ma siły na nic innego. Zdarza jej się nasikać w domu, nawet chwilę po powrocie z ogrodu. Sunia potrzebuje czasu by zrozumieć, że żarełko będzie i nie zniknie. Już przyuważyła, gdzie są kaloryfery i gdzie warto się położyć, żeby było ciepło ;). Mam nadzieję, że Etna odnajdzie się w nowej sytuacji, uspokoi i zacznie cieszyć nowym domem, bo trafiła świetnie :). Korzystając z okazji przesyłam moim cudownym Rodzicom uściski, bo adoptując Robcia i staruszkę Etnę robią coś naprawdę niesamowitego.
P1040315 P1040312 P1040304Kochani, i tutaj jeszcze jedna mała prośba do Was – w jednym z boksów którymi się zajmuję mieszka 12-letni Fafik. Piesek jest niezwykły, bardzo kontaktowy i wesoły. Niestety w schronisku tkwi już od lat i nikt się nim nie interesuje. Fafcio jest „ofiarą” swojego zwykłego wyglądu, nieatrakcyjnego już wieku, schroniskowego zaniedbania (brudny i poczochrany). Będę wdzięczna jeśli puścicie w internet ogłoszenie Fafika. Moc internetu jest ogromna i może ktoś zakocha się w nim i da mu dom na starość. Zdaję sobie sprawę, że czytanie o dramatach i smutkach jest nieatrakcyjne i ludzie automatycznie tego unikają (sama to robię), jednak wiem, że robiąc mało, ale jednak robiąc to, można bardzo pomóc psiakowi i wyjąc go ze schronu. Takie życie za kratami nie ma sensu 😦

fafik a 1 3
Fafik ze schroniska w Krakowie
Reklama

10 uwag do wpisu “Adopcja starego psa

  1. Twoi rodzice są niesamowici, może też powinni pisać bloga. Taką pozytywną energią warto się dzielić.

  2. Kurczę, mówiłam Ci już że masz fantastycznych Rodziców po adopcji Robercika, a teraz to już sama nie wiem co powiedzieć, bo fantastyczni i cudowni to mało. Chylę czoła i ściskam mocno ❤

  3. Wspaniali rodzice !!!
    moja mama kiedyś też adoptowała starszego psa ze schroniska … miała go niestety tylko 2 lata 😦
    był wspaniałym starszym panem 😉

    1. Tak to jest z psimi seniorami 😦 Ale warto, bo gdy umieraja same, niezauważone w schroniskowym boksie to jest to prawdziwy dramat. Niedawno w Krakowie była adopcja suni ktora spędziła w schornisku 11 lat swojego zycia…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s