Kiedy i dlaczego zwróciłam uwagę na wydarzenie „Czy żebracy mają Twojego psa?” (klik) na FB? Wydarzenie zostało stworzone z inicjatywy Stowarzyszenia Wspierania i Rozwoju Schroniska dla Zwierząt w Kołobrzegu „REKS”, które także wystosowało na swojej stronie
„apel o objecie ochroną prawną psów towarzyszących ludziom w ulicznym żebractwie” (klik).
Będąc wolontariuszką w Krakowskim Schronisku dla Zwierząt regularnie śledzę na stronie schroniska zakładkę „kwarantanna”, gdzie umieszczane są psiaki dopiero co przywiezione do azylu. Na kwarantannie zwierzęta są 2 tygodnie i jest to czas kiedy może odebrać je właściciel, po wcześniejszym udowodnieniu, ze pies lub kot należy własnie do niego. Po zakończeniu kwarantanny zwierzęta po które nikt się nie zgłosił są dawane do adopcji. Pewnego dnia na zdjęciu na kwarantannie zobaczyłam psa w typie pekińczyka, który wcześniej przemknął mi gdzieś na wyżej wspomnianym wydarzeniu na FB. I zaczęłam grzebać w internecie…
Wydarzenie na FB przejrzałam i szybko zorientowałam się o co w nim chodzi. Ludzie są zachęcani, aby widząc osobę żebrzącą na ulicy z psem zgłaszali sprawę do Straży Miejskiej, Straży dla Zwierząt, Policji, TOZu lub innej fundacji zajmującej się pomocą zwierzętom na danym terenie. Według twórców owego wydarzenia na FB, osoby żebrzące wykorzystują często kradzione psy, prowadzą pseudohodowle, fałszują dokumenty tj. książeczki zdrowia zwierząt i nie dbają o zdrowie czworonogów nie zapewniając im nawet podstawowej opieki weterynaryjnej. Pojawiły się też podejrzenia, że są to zorganizowane szajki, a dowodem na to miał być fakt, że np. wcześniej wspomniany psiak w typie pekińczyka, który został interwencyjnie odebrany żebrzącej osobie w Krakowie (kobieta, która z nim była na ulicy nie potrafiła udowodnić czy jest szczepiony, pies nie miał wody, leżał w pełnym słońcu) i dowieziony do schroniska, błyskawicznie znów znalazł się na ulicy z inną żebrzącą osobą.
Stowarzyszenie „REKS” apeluje o wzmożenie kontroli psów towarzyszących osobom żebrzącym i zachęca do tego, aby służby uprawnione do kontroli były wyposażone w czytniki czipów. Mogłoby to pozwolić ustalić właściciela każdego z tych zwierząt, szczególnie, gdy istnieje podejrzenie, że pies pochodzi z kradzieży.
Również na stronie Straży Miejskiej w Krakowie możemy znaleźć krótki artykuł cytowany z Dziennika Polskiego w którym oburzeni krakowianie komentują proceder ulicznego żebractwa z wykorzystaniem psów: „[…] Czytelniczka obawia się, że gdy szczeniak podrośnie, jest wyrzucany, a na jego miejsce trafia nowe, budzące litość zwierzę. – Jeżeli nielegalne jest sprzedawanie zwierząt na targu i w internecie, jeżeli zabronione jest znęcanie się nad zwierzętami, to czy powinniśmy zezwalać na taki proceder? – pyta”. (klik)
Osobiście uważam, że słusznie zwrócono wreszcie uwagę na dolę psów wykorzystywanych przez osoby żebrzące. Wierzę, że niektóre z tych psów pochodzą z kradzieży, a większość zapewne z pseudohodowli. Śledząc wydarzenie zobaczymy wiele zdjęć psów rasowych, które siedzą na ulicy razem z żebrzącymi osobami. Zwykle są to psy młode, które są podejrzanie spokojne i dziwnie skołowane, być może po podaniu środków farmakologicznych.
Przyznaje jednak, że ogromnie szokuje mnie język używany na wydarzeniu i niektórych stronach, gdzie poruszany jest ten temat. Nie rozumiem czemu są wymieniane rzekome narodowości tych osób, a jest to stosowane jako pewnego rodzaju obraźliwy epitet. To niczego nie wnosi do dyskusji, a ma za to wyraźnie rasistowski wydźwięk.
I tu jeszcze mały apel – w świetle chociażby tego wydarzenia na FB, proszę, nie zostawiajcie psów przywiązanych przed sklepami, nawet osiedlowymi, nawet „na minutkę”! Wystarczy chwila, a możemy stracić naszego czworonoga na zawsze, a ślad po nim zaginie.
Zdjęcie pochodzi ze strony: dreamstime.com