W kontaktach z innymi psami, Berek do pewnych siebie nie należy. A może powinnam powiedzieć „nie należał”? Widać efekty naszej pracy, czyli uczęszczania na zajęcia z psiego dobrego wychowania i dodatkowego socjalizowania Berka pod kontrolą trenerki. Psi Ryj zawsze miał kontakt z innymi psami, ale widocznie dla niego to było za mało, lub było to nie do końca odpowiednie psie towarzystwo.
Z wiekiem zaczęłam obserwować, że coraz częściej unika kontaktu z innymi psami, a gdy te nie umiały uszanować jego przestrzeni, Berek panikował i kłapał zębami i szybko zaczynał się wycofywać. Histeria i panika. Niby ok, w końcu musi się skomunikować i to skutecznie, ale widziałam, że jednak jest zestresowany. Dodatkowo, zaczęło się to pogłębiać się po kastracji. Chciałam mu pokazać, że zachowanie spokoju jest opcją i że nic się nie stanie jeśli po prostu odejdzie. Nasze zajęcia bardzo dużo dały – Berek jest teraz ciekawy innych psów, sam do nich z chęcią podchodzi i szuka kontaktu. Nadal jest dość nieśmiały i częściej niż inne psy boi się, ale nie histeryzuje. Spotkania z trenerką pomogły również bardzo dużo mi, bo uwierzyłam, że mój pies może sobie poradzić i że wie co robi.
Wczoraj rano wybraliśmy się na spacer z Cardimanią. Trzem przepięknym Corgi udało się naprawdę zmęczyć mojego psa – rewelacja! Bawiły się dokładnie tak jak lubi Berek – czyli w ganianego. Berek był zachwycony, a i maluchom chyba też się podobało ;). W międzyczasie psy pogoniły zająca (nagle podczas psiej zabawy zobaczyłyśmy ze po polu latają nie cztery zwierzaki, a pięć…), ale szybciutko wróciły, nawet Berek, i całkiem przyzwoicie potem kontaktował z bazą chociaż jeszcze musiał powciągać wszystkie zapachy pozostawione przez zająca i trochę się polatać w amoku, ale już wokół nas. Psiaki moczyły się w jeziorze, pływały, buszowały po krzakach w poszukiwaniu resztek z weekendowych pikników i innych śmieci. Ogólnie dogadywały się rewelacyjnie. Byłam naprawdę bardzo dumna z Berka, bo zachowywał się w sposób cywilizowany względem nowych znajomych i był wyluzowany.
Mój pies nigdy nie będzie z tych co to „lubią i lgną do wszystkich” ( czy to ludzi czy psów) i „wszystko im się podoba”, ale pracując nad jego socjalizacją ostatnimi miesiącami, widzę, że mu pomogłam odnajdywać się w różnych nowych, psich sytuacjach.
Bardzo bardzo dziękuję Cardimanii za wspaniały spacer ! Oby takich więcej !
Zajrzyjcie do nich także na FB.
A powyżej na zdjęciu widać jak Berek został zapędzony w krzaki, bo za intensywnie zaczepiał do zabawy najmłodszego członka stada. Psi Ryj strzela sygnałami uspakajającymi aż miło i czeka na rozładowanie sytuacji. A maluch jest eskortowany na bezpieczna odległość przez resztę psów. Imponujące.
Ale zacne towarzystwo! Bohun generalnie bawił się z może 5 samcami w życiu za naszej kadencji. Brawa dla Berka!
Wiesz, mi by nie przeszkadzało, że on nie ma ochoty bo nie musi, tylko widziałam, że męczył sie bo komunikował sie dość histerycznie. A nie musi :). To było coś na zasadzie: ” podejdź do mnie centymetr blizej to… będę musial sie ewakuowac bo nie dam rady”. Wydaje mi się ze jest lepiej ale zobaczymy 😉
W zasadzie lepiej się ewakuować niż „zaraz spuszczę ci łomot, ale nie licz na ostrzeżenie” 😉
🙂 teoretycznie tak, choć jeśli ewakuacja jest niemożliwa to robi sie niemiło. Ciekawa jestem jak nasze psy by sie dogadały. .. Albo nie dogadały 😉
Zapraszamy w takim razie kiedyś do Wrocławia 🙂