Staram się powoli przyzwyczajać Berka do jazdy autobusem. Wiem, że nam się to przyda bo samochodu na razie nie mamy a spacery ciągle w te same miejsca są najzwyczajniej nudne. Nasza pierwsza podróż to było raptem parę przystanków. Wysiedliśmy i od razu wpadliśmy w las na super spacerek. Same dobre wrażenia 🙂 Ale w autobusie Berek siedział mi na kolanach. Tak chciał i mu nie broniłam, szczególnie że była to pierwsza nasza autobusowa wycieczka. Oczywiście Beruś trochę się kręcił i rozglądał co przyciągnęło uwagę „pomocnej babci”.
– „Pieskowi się nudzi.”
– „To nasza pierwsza podróż autobusem” – mój uśmiech i nadzieja że rozmowa przejdzie na kurs „o jaki dzielny!”. Ale jednak się przeliczyłam bo „pomocna babcia mówiła dalej:
– „No ale tutaj jest tyle ścieżek, że nie trzeba jechać autobusem”
– „Ale ja go chcę przyzwyczaić do jazdy autobusem”
-„No ale wie pani, ludzie różnie reagują na psy w autobusie…”
– „Wiem, ale pies ma kaganiec i mam prawo jechać z nim autobusem” – mój uśmiech
– „O! A ile on ma?”
– „Cztery miesiące.”
– „O to duży będzie!”
A ja na to,że ogromny … I jechaliśmy dalej. W kagańcu, najgrzeczniej na świecie. I zastanawiam się czemu ludzie zawsze muszą gadać? Ja wiem że komuś pies może przeszkadzać w autobusie. Wiem i to rozumiem. Ale po co gadać o tym innym. Będzie taka sytuacja to będę się zastanawiać jak nie sprawiać co robić, a takie zrzędzenie doprowadza mnie do szału :/.