Jestem kociarą-psiarą

Zawsze dziwiła mnie zaciekła walka jaka staczają właściciela kotów z właścicielami psów. Idiotyczna jest też ignorancja jaką kociarzom okazują psiarze. Czemu w ogóle mówimy „psiarze” i „kociarze”? Przecież to nie ma sensu! Jest tak wiele osób, które maja i psy i koty, ale o nich się nie mówi, oni się nie wypowiadają… Czy taki ludek jak ja, czyli kociarzo-psiarz, jest „wyklęty przez obie grupy w imię założenia,  że albo lubi się koty albo psy, bo te zwierzaki są zupełnie inne i nie można lubić dwóch ekstremów… No właśnie…. Koty są inne od psów, psy różnią się od kotów, i to jest dokładnie to co ja w nich KOCHAM 🙂

Gdy się urodziłam moi rodzice mieli Gordona o imieniu Basza. W moim dziecięcym świecie Basza był elementem stałym. Był od początku i tak miało być. Niestety pewnego dnia Baszy zabrakło. Miałam wtedy chyba 8 lat, ale dokładnie pamiętam moment, gdy Tata powiedział mi, że Baszusia już nie będzie w domu jak wrócimy od Dziadków. Byłam mała, ale Basza nie był dla mnie po prostu psem. Nie mówiłam rodzicom, że chcę nowego pieska, bo Baszy nie postrzegałam jako psa. Basza był niezastąpiony, poza zasięgiem. Nie pies, nie brat – to był Basza.

Po jakimś czasie w domu pojawił się czarny kociak. Moja ciotka wyciągnęła go z krzaków przy Hali na Woli w Warszawie. Byłam zachwycona, gdy wreszcie rodzice zgodzili się zatrzymać tą małą koteczkę. Nazwałam ją Nitka. Czarna, słodka i chuda jak nitka kicia szybko urosła i stała się diabłem wcielonym. Kot był nie-do-opanowania. Mimo iż byłam nadal małą dziewczynką to pamiętam, że poważnie zastanawiałam się czy nie oddać kotki do domu z ogródkiem, gdzie mogłaby się do woli wyszaleć. Jednak w tamtym czasie moi Rodzice zaczęli mówić o wyprowadzce do domku pod Warszawę więc kotka z nami została, gdyż wiedzieliśmy, że za chwilę będzie opcja ogródka i „wybiegu” dla diablicy. Okazało się, że po przeprowadzce Nitka zrobiła się natychmiast spokojniejsza, szczęśliwsza, wolna.

W ciągu pierwszych paru lat mieszkania pod Warszawą trafiły do nas kolejne 3 koty i pies. Do Nitki dołączyła ruda sunia średniej wielkości, która nazwaliśmy Pomyłka. Pomyłka przyplątała się pod nasz dom pewnej październikowej niedzieli. Była przerażona i miała złamaną przednią nogę. Lekarz w psim pogotowiu zapytał moich Rodziców czy ja wezmą, bo inaczej psa trzeba będzie uśpić gdyż noga musi być operowana, a w schronisku po operacji nikt się tak chorym psem nie zajmie. Lekarz nie był też pewien czy nóżkę da się w ogóle uratować… Rodzice zobowiązali się do wzięcia suki po operacji do domu. Pomyłka bardzo powoli wracała do zdrowia. Bała się ludzi, długo musieliśmy pracować aby zdobyć jej zaufanie i chyba nigdy tak naprawdę nam się to nie udało. Psiak nie umiał się bawić, bo wpadał w panikę gdy wykonywałam jakikolwiek gwałtowny ruch. Bała się, gdy podnosiłam rękę do góry lub ją wołałam głośniej niż zwykle. Ktoś musiał w przeszłości bardzo ją skrzywdzić, bić i straszyć. Pomyłka szybko zaczęła też chorować: w przeciągu paru lat straciła wzrok i słuch. Potem zachorowała na raka i zaczęła mieć kłopoty z żołądkiem. Pod koniec życia nie miała również powonienia. Dbaliśmy o nią jak mogliśmy. Spędziła życie na trawce w ogródku, relaksując się tak jak chciała. Wierzę, że na swój psi, schorowany sposób, była szczęśliwa.

W tym samym czasie, gdy były z nami Nitka i Pomyłka, mieliśmy również koty-znajdki. Po Pomyłce pojawił się Balon. Był pięknym pręgowanym kocurem o dość obłym kształcie 🙂 Pewnego dnia po prostu wprowadził się do nas i już został na zawsze. Balon był wspaniały! Taki kot- przytulak, łagodny i przymilny, ale jednak nie kocia ciapa. Miał charakterek i zawsze próbował ustawiać Nitkę :). Nitka była zawsze „moim” kotem; spała ze mną i ze mną spędzała najwięcej czasu. Drapała, i wciąż drapie, wszystkich oprócz mnie.  Balon nie miał wstępu do mojego pokoju, bo tam „bazę” miała Nitka. Nitka mnie broniła i nie dała Balonowi panoszyć się koło mnie. Może dlatego mój kontakt z Balonem był zawsze dość ograniczony. Balon przylepiał się do moich Rodziców. Do mnie natomiast przylgnęła opinia, że my z Nitką jesteśmy „takie same wredne i siebie warte”, bo w zupełności wystarczało mi towarzystwo mojej diabelskiej kotki… No cóż – to prawda – Nitka to najwspanialszy kot na świecie! 🙂

Mieliśmy również kocurka o niechlubnym imieniu Czopek. Ten kot był naprawdę piękny; miał biało czarne umaszczenie i wspaniały, zgrabny koci kształt. Zawsze wyglądał na trochę nieprzytomnego, ale tak naprawdę był bardzo sprytny i cwany. Jako jedyny dogadywał się ze wszystkimi zwierzakami. Kochał mnie i moich Rodziców chyba tak samo i nie wybrał sobie nigdy swojego ukochanego domownika. Pomyłka za nim przepadała jak był kociakiem. Niestety pewnego dnia Czopek nie wrócił na noc… Już nigdy do nas nie wrócił…

Nasza ostatnia znajda to piękna płowa kotka o kształcie kota orientalnego. Nazwaliśmy ja Nowa, bo była … hmmm nowa…. Nowa ma już ok 8 lat a cały czas zachowuje się jak kociak. Czasem wydaje mi się, że ona zupełnie nie wie co się wokół niej dzieje. Jednak to tylko pozory, bo Nowa jest super myśliwym i bardzo spostrzegawczym obserwatorem. Dobrze wie gdzie i jak się schować i zawsze zwiewa do domu. Kiedyś została przez kogoś postrzelona z wiatrówki (nawet nie chcę o tym pisać) i moja Mama znalazła ją czołgającą się dzielnie do domu. Nowa to wojownik, kot który działa. Nigdy nie zapomnę, jak wbiegała w lato do domu, leciała do misek by się szybko najeść a potem kłusem do Pomyłki by się przywitać ze Ślepotką. Potem galopem znów na zewnątrz. na nic innego nie miała czasu :).

Nie ma już z nami Pomyłki, Czopka i Balona. W domu moich rodziców została Nowa i Nitka. Za Nitka tęsknię ogromnie, jednak nie było mowy o przenoszeniu  tak starego kota do nowego miejsca zamieszkania (Nitka ma ok 18 lat). Czasem przyjeżdżam z Berkiem w odwiedziny do Rodziców. Ale jest wtedy na co patrzeć! Stara Nitka ustawia Berka :).  Berek nie ma nic do gadania i koniec 🙂

Ale wracając do tematu… teraz mam szczeniaka i niedługo pewnie będę się przeprowadzać. Psu łatwiej niż kotu jest znieść taką zmianę. Mimo iż uwielbiam spacery z moim psem i nie zamieniłabym ich na nic na świecie, to jednak brakuje mi kociego towarzystwa. Tęsknię do wieczornego siedzenia „pod kotem”. Wiem, że kota będę w przyszłości mieć na pewno. Kiedyś… Kocham koty i psy tak samo mocno ale kocham w nich zupełnie inne rzeczy. Nigdy nie porównuje kotów do psów, ani psów do kotów, bo to zupełnie nie ma sensu. Po co te wszystkie dyskusje i kłótnie o wyjątkowość kotów lub psów?  Czemu trzeba wybrać czy się jest psiarzem czy kociarzem? Ludzie lubią się identyfikować z jakąś grupą, czuć, dzielić się swoją pasją z innymi. Postuluję za stworzeniem grupy kociarzy – psiarzy, czyli ludzi którzy kochaja spacer i zabawę ze swoim psem i marzą by wrócić do domu i usługiwać swojemu kotu :).

Nitka

Pomyłka

Nowa

Reklama

2 uwagi do wpisu “Jestem kociarą-psiarą

  1. Witaj:)
    Ciekawy temat poruszyłaś. Ja niedawno też pisałam o tym samym, ale właśnie podzieliłam ludzi na kociarzy i psiarzy z pełną świadomością. Ale podzieliłam ich mentalnie. Nie ma to nic wspólnego z miłością do psów czy kotów, bo posiadam jedno i drugie zwierze. Osobiście nie traktuję tego w ogóle zbyt serio, ale ja jestem z charakteru kociarą! 😉
    Zapraszam do przeczytania tego posta 🙂
    http://maskotkaipieska.blogspot.com/2012/06/bycie-kociarzem-to-cecha-charakteru.html
    Fantastyczne imiona Twoich zwierzaków! 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s