Czasem Berek sprawia, że czuję się osamotniona…. Już wyjaśniam o co mi chodzi.
Berek mnie spaczył, zmienił prawie nie do poznania niektóre rejony mojego życia i mój sposób funkcjonowania. Jeśli naprawdę angażujesz się w to co robisz i do czego sie zobowiązujesz, to musi to mieć wpływ na Twoje życie. A posiadanie psa to przecież decyzja, która wiąże sie z odpowiedzialnościa i ma swoje konsekwencje. Pies nie może być tylko dodatkiem do Twojego obecnego, zorganizowanego życia. It’s not gonna work this way :D! W związku z tym Berek musiał zmienić trochę i mnie i moje życie. I czasem czuję się w tym moim zmienionych świecie samotna bo …
… Wstaję około 2 godziny wcześniej by rano zawsze mieć czas spokojnie zająć się psem. Mam szafkę z ubraniami przeznaczonymi do spacerów z psem – masa tam dziwnie skrojonych spodni, przykrótkich legginsów, bluz dresowych z dziurami na rękawach i T-shirtów z głupimi nadrukami. Mam też półkę w szafie gdzie trzymam śmierdzące psie ciuciusy do treningów i wędzone kości. W pobliskim sklepie ciągle wykupuję cały zapas kurzych serduszek i innych mięsnych wynalazków, aż jedna pani ekspedientka nie wytrzymała i zapytała czy ja to jem… Ostatnio zauważyłam, że noszę tylko ubrania, które nie spowalniają i w żaden sposób nie ograniczają moich ruchów, bo albo jestem z psem albo do niego pędzę i nie mam czasu na dreptanie w wąskiej spódnicy i 10-centymetrowych obcasikach. W każdej kieszeni znajduje torebki na psie kupy. Czasem same z tych kieszeni wyłażą i powiewają na wietrze, bez mojej wiedzy oczywiście. Nie oglądam TV, ale oglądam mojego psa, bo właśnie wieczorami przyjmuje najśmieszniejsze pozycje na kanapie. Jestem w stanie przywiązać do siebie wszystko, tylko po to aby mieć wolne ręce i móc mocno trzymać smycz z psem. Dużo by wymieniać 🙂
Założę się, że z powodu Berka (i nie tylko 🙂 )robię masę dziwnych rzeczy, kończę jednak temat, bo pewnie każdy właściciel psa ma swoje „dziwactwa” i sposoby na przetrwanie J…
Problem polega na tym, że niedawno zaczęłam kolejne studia i znów znalazłam się w nowym miejscu i wśród nowych ludzi. Przez ostatnie dwa-trzy tygodnie musiałam po prostu przedawkować ilość zdziwionych spojrzeń i chyba za dużo razy musiałam odpowiadać na pytania w stylu: „Czy piesek ma kuwetę w tym kojcu?”… Nie lubię kategoryzowania i uogólniania, jednak wiem, że jest to nieuniknione i bardzo pomaga człowiekowi odnaleźć się w społeczeństwie. Przyznaję, że z powodu rożnych dziwnych rozmów jakie przeprowadziłam ostatnio, pierwszy raz głośno skategoryzowałam siebie jako „psiara” i mój rozmówca od razu uspokoił się, a nasza trochę dziwna rozmowa szybciej się zakończyła …
Czy ktoś wie czy krakowscy psiarze gdzieś się organizują i czy istnieje jakiś sposób by się skrzyknąć na spacer? W desperacji rozważałam nawet ogłoszenia na uczelni, ale jeszcze nie jest ze mną aż tak źle…
Ale co u Berka? Wczoraj w czasie naszego popołudniowego spaceru Berek znalazł sobie błotko. Pełnia szczęścia ! Okazało się, że koło kałuży leżą wióry z uciętego niedawno drzewa… Ah!!! Zobaczcie sami co mój pies wyprawiał.
Weekend planujemy aktywnie, pomimo, że i tak mamy już dużo innych zajęć. Trzeba to jakoś wszystko pogodzić.
OMG… Masakra… Współczuję wyczesywania go później. Ale radość miał na pewno nieziemską, a to przecież najważniejsze heh 🙂
A co do „psiary”, nie przejmuj się, jest nas więcej 😛
Tylko jak na razie tu sie gdzies chowamy, ale ja znaje ludzi co taz nosza torebki na sie kupy i maja ślinę poprzyklejana do spodni :):)
zawsze byś mogła być psiarą bez psa, patrz ja… a to już dramat 😉
Aniu, jak Cie poznałam to od razu wiedzialam ze cos jest z Toba nie tak :D… Ja tam uważam że rządzisz :D. Strach sie bać co będzie jak już bedziesz miec psa …. 🙂
heh już doczekać się nie mogę, pewnie skończę jako stara panna psiara :]
a jak chcesz znaleźć kogoś na uczelni, to podrzuć na ławkę rolkę psich torebek. Potem już tylko patrz na przechodzących studentów, który z zażenowaniem będzie przeszukiwał swoją torbę, by sprawdzić czy to jemu nie wypadła 😉
hmm….. kiedys dzieki portfelowi z Jimem Morrisonem poznałam swoją obecną najlepszą przyjaciólke wiec moze to jest pomysl 😀
🙂 Ania jeszcze raz powodzenia w poszukiwaniach! kurcze, sama się wkręciłam w te Twoje oczekiwanie – spotkałam niedawno dziewczynę (13 lat – miała większą wiedzę na temat psów ode mnie!) z 2,5 miesięcznym Tollerem, zaczęłam wypytywać o hodowlę – psiak był z Niemiec 🙂
hmm a pamiętasz imię? to pewnie jest Kes z Dreamworker
Ja widzialam dzis cos co wygladało jak Toller, ale chyba bylo gdzies pomieszane. Chcialam juz zapytać faceta ale potem Beek przykleil temu psu do pleców wielkiego gluta ze śliny wiec wolałam sie nie udzielać …
Ania, tak Kes 🙂
Ile trwało mycie po tej słodkiej psiej przyjemności? 🙂
Ewa doskonale Cię rozumiem, my też mamy swój hebanowy świat, psie rytuały i rzeczy (generalnie Heban ma ‚swój’ plecak z całym wyposażeniem :D) … To jest jak najwyższy stopień wtajemniczenia – ludzie muszą mieć psa i tą specyficzną zajawkę, żeby cię zrozumieć 🙂 Bo większości osób trudno zrozumieć, że zamiast do kina czy na imprezę wolimy zostać / pospacerować / potrenować z psem.
Ja już parę razy usłyszałam, że mam nie równo pod sufitem w kwestii Hebana, a jak ćwiczyliśmy z nim, ze smakami i klikerem w Legionowie to ludzie stawali albo oglądali się za nami, jakby to był jakiś wyczyn albo anomalia…
Także Ewa nie jesteś sama, tylko szkoda żeś tak daleko wybyła! 😉
Ps. Zrobiłam Hebanowi wizytówkę – czy to już kolejny stopień szaleństwa? 😉 – Aga
ale taka papierową? Jesli tak to ja chce jedną 🙂
Tak, papierową – niektórzy pytają o Hebana, jaka to rasa itd a czasem chcemy komuś zostawić namiary na nas itd – to teraz mamy gotową wizytówkę 😉
oj no daleko 😦 Ale wrócę/wracać będę 🙂 Berek tez ma plecak i „survival kit”
😀
Jakbym czytała o sobie…:)
terapia grupowa wyjdzie nam taniej 😀
🙂
Ja również czytając Twojego bloga mam wrażenie, jakbym czytała o sobie. Psa mam dopiero od lipca, to mój pierwszy pies, choć długo wyczekiwany – a już zdążyłam nieźle zwariować na jego punkcie. Chłopak się śmieje ze mnie i wręcz wygania mnie z domu, żebym zostawiła choć na chwilę psa i poszła np. na babskie zakupy 😉
Jeśli chodzi o spotkania „psiarzy” w Krakowie to słyszałam, że na Krzemionkach o 19 spotyka się grupka ludzi z psiakami. Nie pamiętam tylko, czy w każdy dzień, czy jedynie weekendy. Mam blisko, więc kiedyś pójdę sprawdzić 😉 Pozdrawiam!
Dzięki za miłe słowa 🙂 Czytanie blogów jest fajne bo mozna naprawde duzo sie dowiedziec …. Myslalam ze tylko mnie atakuja wojujące babcie a tu okazuje sie ze nie 😀