Dzisiaj trochę o Holandii – kraju, którego się powoli uczę i który jest bardziej zaskakujący niż się tego spodziewałam. Tak więc jak wygląda wioska w niskich landach ?

Słyszeliście kiedyś o Rokjesdag, czyli „Spódnicowym Dniu”? Pierwszy raz to zjawisko opisał holenderski pisarz i dziennikarz Martin Bril, który uznał, że to najpiękniejszy dzień w roku…

Co to jest Rokjesdag?

Rokjesdag to pewien bardzo słoneczny, wiosenny dzień, kiedy temperatura wynosi około 20C, a wszystkie kobiety nagle poczują chęć założenia spódnicy. Tak po prostu. Warunkiem koniecznym są gołe nogi, inna opcja „spódnicowania” się nie liczy! Poranek może być nadal bardzo zimny, ale w ciągu dnia da się już wytrzymać w spódnicy.

Koncept spodobał się Holendrom i obecnie Rokjesdag jest nieoficjalnie obchodzony co roku. Nikt nie potrafi aż tak cieszyć się z promieni słońca jak Holendrzy, którzy spędzają prawie cały rok pod niebem zasnutym chmurami. Nigdy nie zapomnę, gdy dojechałam tutaj pod koniec sierpnia z upalnej Polski, a w Amsterdamie było 15C i lało. Gdy tylko wychodziło na chwilę słońce ludzie kładli się na parapetach by nałapać witaminy D. Na parapetach. Bo słońce tak szybko znikało, że nie opłacało się próbować wyjść z domu w poszukiwaniu ławki czy czegoś w tym stylu. Ale wracając do Rokjesdag…

Jak zauważyć, że dziś jest Rokjesdag? To się po prostu czuje :). Poza tym, w kawiarnianych ogródkach, czy na wirynach sklepowych pojawiają się napisy, które przypominają o tym, że dziś właśnie jest TEN dzień – czyli najpiękniejszy dzień w roku!

Czekamy!

W zeszłym roku „Spódnicowy Dzień” został zaobserwowany 10 kwietnia, w 2014 był 20 marca, a jeszcze rok wcześniej 23 marca. W tym roku myślę, że jeszcze jest daleko do Rokjesdag, bo mamy nadal stabilne 8C i ostatnio znów zaczęło padać.

Z Berkiem nigdy nie wyjdę w spódnicy, bo to po prostu niemożliwe. Nie pogardziłabym jednak odrobiną słońca i szortami na psim spacerze 🙂

źródło:
Must See Holland
Exparts Haarlem