Dolina Chochołowska z psem

W ostatni weekend spontanicznie pojechaliśmy do Zakopanego. Chcieliśmy jakoś wykorzystać fakt, iż pożyczyliśmy od rodziców auto i jesteśmy „mobilni”. Pociąg Kraków – Zakopane jedzie prawie 4 godziny i pchanie się z psem w tłumie tylko na dwu-dniowy pobyt nie mam moim zdaniem sensu. Samochodem podróż zajmuje około 2 godzin i przebiega w komfortowych warunkach. Warto!

Do Tatrzańskiego Parku Narodowego nie wolno wprowadzać psów. Jedynym wyjątkiem jest Dolina Chochołowska, gdzie psiaka można zabrać, pod warunkiem, że jest prowadzony na smyczy. W kasie przy wejściu do Parku dowiedziałam się, że nie ma dodatkowych opłat za psa (jak to pan sprzedający bilety powiedział: „Jeszcze nie ma…” 🙂 ) Początkowo planowaliśmy, że Berek będzie iść na długiej lince, ale szybko okazało się to niemożliwe. W dolinie było dużo turystów i ciągle musieliśmy zbierać linkę i przywoływać psa. Trzeba także uważać na rowerzystów (w Dolinie Chochołowskiej można poruszać się na rowerze) i na traktor przebrany za małą, hałaśliwą ciuchcię, który co jakiś czas wwozi  turystów na górę. Natomiast Berek był oszołomiony ilością zapachów i miotał się nieprzeciętnie… Linka okazała się kłopotliwa, mimo iż Berek szedł ścieżką, nie wskakiwał w las i nie plątał się między drzewami.

Do schroniska dotarliśmy dość szybko. Mimo iż wyszliśmy stosunkowo późno, bo dopiero po 8.00 ruszyliśmy doliną, to już około 11.00 siedzieliśmy w cieniu na polanie opodal schroniska. Berek był wyraźnie podekscytowany i nie do końca wiedział co się dzieje. „Bronił” nas przed ludźmi z plecakami, co zmuszało go do nadmiernej aktywności, bo większość ludzi w górach ma plecaki…  Brzęczał na wlokące się w dziwnym tempie grupki ludzi. Nam udało się odpocząć pod schroniskiem, ale pies cały czas czuwał :).

Gdy schodziliśmy, Berek musiał być na krótkiej smyczy, gdyż większość ludzi szła w przeciwnym kierunki niż my, dopiero wspinając się na górę. Przewiązałam sobie naszą krótką Berkową smycz przez ramię i dzięki temu miałam wolne ręce. Przyznaje, że podczas naszej wycieczki pomyślałam o pasie do dog – trekkingu. Nigdy nie miałam okazji go wypróbować, ale wydaje mi się, że mógłby się dobrze spisać podczas takiej wycieczce.  Takiego pasa nie posiadamy, gdyż zawsze miałam obawy, że nie dam rady prowadzić na nim Berka, głównie ze względu na to iż nie ważę nawet dwa razy więcej od niego i bałam się, że mnie przewróci. Dodatkowo Berek jest bardzo silny jak na swój niepozorny wygląd :). Jednakże, gdy wlekliśmy się Doliną Chochołowską, a plan z długą linką legł w gruzach, zaczęłam marzyc o takim pasie 🙂

Schodząc doliną, około południa, spotkaliśmy parę piesków. Minęliśmy dwa Hovawarty, parę Yorków i buldożki francuskie. Moim zdaniem pogoda była ekstremalna jak na wyprawy z psem, a szczególnie dziwne wydało mi się zaczynanie wycieczki koło południa, w największy upał, kiedy nie ma prawie w ogóle cienia, a wszystko powoli zaczyna się gotować. No cóż … może przesadzam :/. Na dole Doliny Chochołowskiej jest asfaltowa nawierzchnia – dotknęłam ją ręką i paliła! Szliśmy z Berkiem poboczem, żeby mógł iść po trawie. Parę razy zamoczyliśmy psiaka w strumieniu. Niestety sądzę, że jest to zabronione, ale nie widziałam nigdzie znaków, a ludzi brodzących w wodzie było multum.

Do Krakowa wracaliśmy w niedzielę popołudniu. Berek w samochodzie spał jak kamień i tylko słychać było jego ciche chrapanie. Weekendowy wypad był super i dał mi dużo pozytywnej energii. Mam nadzieje, że Berkowi też się podobało 🙂

DSC_0947

DSC_0956

DSC_0964

DSC_0968

DSC_0978

DSC_0924
spacer pod Gubałówką

DSC_0908

DSC_0937

Reklama

15 uwag do wpisu “Dolina Chochołowska z psem

    1. Zakopane lubię, ale nie znoszę Krupówek 🙂
      NIestety oprócz Chochołowskiej, nigdzie z psem nie pojdziesz w Zakopanym :(, więc cieżko zaplanować tam „psie wakacje”

      1. Super macie wpis 🙂 U Was zdecydowanie dłuższa i ciekawsze wyprawa :). Moze nastepnym razem. Musimy jeszcze popracowac nad sobą i Berkiem

    2. 2 dni z pieskiem to spoko byliśmy 3x wynajmowaliśmy domki campingowe pod skocznia całoroczne ..zostały spacery kilkukilometrowa tras dolina choxchołowska ora wyjazd na gubalówke ..obowiazkowo kaganiec i smycz..miły odpoczynek

  1. fajna wycieczka … ale przykro, ze w Polsce wszędzie w górach zakazy- może za jakiś czas ktoś z władz to przemyśli- bardzo dużo turystów z psami wybiera np. Alpy – gdzie turysta z psem jest witany serdecznie miską wody a polskie góry omija się z daleka na widok wielkiego szkaradnego znaku z przekreślonym psem 😦

  2. Jeśli chodzi o pas biodrowy, to świetna sprawa. Też się kiedyś wahałam. Obecnie mamy zrobiony ze starej uprzęży wspinaczkowej, a jeśli mam plecak na plecach to podpinam psy do domontowanych zaczepów (zrobionych z „nogawek” uprzęży”), bo plecak i pas jednocześnie nie są wygodne. Co do ciężaru to się nie masz co obawiać, jeśli dobrze wyłapiesz środek ciężkości to spokojnie dasz radę. Ja ważąc 50 kg podpinam 2 psy (w sumie ok 49-51kg) i daję radę 🙂

    1. O, dzięki za komentaz o pasach 🙂 Nastepnym razem, a jestem pewna ze bedą nastepne wyprawy, pomysle o tym pasie. Nigdy nie interesowalam się tematem bo nie sądziłam ze jednak robi to taka roznicę. Trzymanie smyczy w ręku, albo przeiweszanie jej przez ramie nie sprawdza się na długie wyprawy.

      1. Ale numer-my spontanicznie pojechaliśmy do Rymanowa i wnioski te same-pas biodrowy następnym razem.
        Wypadu zazdroszczę!

  3. Ale piękne widoczki..:) Zazdrościmy. 🙂 Ja niestety mojego faceta nie namówię na takie wycieczki. 😛 Zawsze się to kończy kłótnią, bo Helcia coś odwali i jest ” a nie mówiłem, że tak będzie”. :p
    Tylko niestety jak nie będziemy chodzić w nowe miejsca to zawsze będzie w nich taka zdziczała. 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s