Mój Gordon. Żywioł. Kocham go jak nie wiem, im szybciej biegnie tym szybciej goni za nim moje uwielbienie dla jego szaleństwa. Zawsze uważałam, że nie może być nic fajniejszego od Berka – szczeniaka, ale myliłam się – i to jak bardzo! Fajniejszy jest duży, wyrośniety, dojrzalszy Berek. Ten który włązi mi na kolana mimo iż już dawno się na nich nie mieści. Ten który biegnie do mnie jak go zawołam mimo iż ma inne psie sprawy do załątwienia podczas spaceru. Ten, który przychodzi, bo słyszy, że płączę. Berek, który świadomie, podczas 1,5 roku swojego życia, stwierdził, że to właśnie mnie będzie kochał i do mnie biegł, gdy dzieje się coś nie tak. Taki Berek jest najlepszy, wspaniały i ukochany.
Oczywiście zachowanie Berka pozostawia wiele do życzenia. Podobnie ja, jako opiekun Psiego Ryja, mogłabym zapewne lepiej się spisywać. Jednak widzę, że jest dużo lepiej niż było, fajniej, ale też spokojniej.
Ale o co mi w tym wpisie właściwie chodzi? Otóż… uważam, że koegzystencja człowieka z jego psem powinna przebiegać w miarę spokojnie. Gdy spokojnie nie jest, gdy pojawia się wiele emocji – należy iść do lekarza. Ze sobą, albo z psem. Tak, tak… ze sobą też :). I chodzi mi tutaj o różne problemy. Pies nam nie powie, że jest niespokojny, bo boli go brzuch. Pies też nie powie nam, że jest niewybiegany, albo znudzony i dlatego zjada nasze mieszkanie. Jeśli właściciel widzi, że coś po prostu nie gra, to warto udać się do psiego specjalisty i poprosić o pomoc. Weterynarz psa zbada i pomoże wyeliminować problemy zdrowotne. Natomiast behawiorysta ma szanse pomóc nam zrozumieć potrzeby naszego psa i zidentyfikować problem wychowawczy. W przypadku mnie i Berka weterynarz zdiagnozował uczulenie, pomógł mi zapanowac nad Berkowym brzuchem i dzięki temu Berek uspokoił się, jest zdrowy i szczęśliwy. Teraz znacznie lepiej i łatwiej jest mi się z nim dogadać.
Czasem warto też iść do specjalisty ze sobą. Pies doskonale wyczuje, że coś jest z nami nie tak – gdy mamy obniżony nastrój, gdy ciężko jest nam zwlec sie z łóżka i wyjść z psem na spacer. Warto zastanowić się czemu parę tygodni temu ta czynność nie sprawiała dla nas problemu, a teraz ledwo dajemy radę zrobić rundkę z psem po osiedlu. Duet „pies i człowiek” to swoisty barometr – wszelkie anomalie szybko wychodzą na światło dzienne. Komunikacja z psem nie jest łatwa, ale przez to zmusza nas do uważnego obserwowania jego i nas samych. I to jest SUPER :D. Szanujmy to i korzystajmy z tego mądrze.

A tu na zdjęciu nasze okolice, czyli gdzie chodzimy na nasze codzienne spacery. Na zdjęciu są pola niedaleko ulicy Orlej w Krakowie, na wysokości Lasku Wolskiego. Lasek Wolski to niestety trochę spalona miejscówka (ale o tym w innym poście), natomiast te pola Berek i ja uwielbiamy 🙂 Niestety zdjęcie nie oddaje urody tego miejsca. Daleko widać góry 🙂
Jak patrzę na te piękne pola, to czuję, że muszę się wprosić na spacer z Wami 🙂 🙂
a słowa bardzo mądre, dobrze mieć przy sobie takiego psiego przyjaciela, który widzi, że coś jest nie tak.
Zapraszamy! Jak tylko pogoda sie ustabilizuje to myslałam o zorganizowaniu spacerku. Bede pisac na Berkowym FB jak cos 🙂
Bardzo bardzo chętnie! Dla nas to drugi koniec Krakowa, ale z chęcią przyjedziemy w tak piękne okolice na spacer. Najlepiej długi i męczący (=satysfakcjonujący) dla Czary 😉
Po pierwsze: świetny wpis!
Po drugie: Faktycznie różnica między szczeniorem a podrośniętym psem, w ich zachowaniu jest znaczna, ale każde z nich ma swoje piękne cechy. Podrośnięty pies jest niby bardziej stateczny, mądrzejszy, opanowany (ehe) … (zwróć uwagę, że napisałam NIBY – bo nie zawsze się sprawdza 🙂 Puzon ma 3 lata a ciągle mi mówią, że widać, że to jeszcze szczeniak 😛 )
Po trzecie: jeżeli zdjęcia nie oddają piękna Waszej okolicy, to ja chcę tą okolicę zobaczyć na żywo, bo zdjęcia są przecudne, a ja kocham takie miejsca…
A dziękuje 🙂 Berek tez zachowuje sie jak takie wielkie bobo, ale czesciej zachowuje sie jakby wiedzial co sie dzieje.
No zapraszamy do nas na spacer !! Marzy mi sie zey poznac Was i Puzona 😀
A skąd Kasiu jesteś? Może się kiedyś wspólnie umówimy w okolicach Lasku i pójdziemy na fajowy dłuuuuugi spacer 🙂 w tak pięknej okolicy można cały dzień spacerować z psinkami!
Oj z tym Laskiem to może być problem 🙂 Mieszkamy w Opolnie Zdrój na Dolnym Śląsku (okolice Zgorzelca, Bogatyni), do Krakowa mamy jakieś 450 km 😛 Ale kto wie, nigdy nie wykluczałam wycieczki do Krakowa 😛
No to rzeczywiście dość daleko 😉 gdybyś jednak planowała odwiedzić Kraków, daj znać – wspólna wycieczka mile widziana 🙂
Coś ta pogoda nam miesza szyki spacerowe 😦