W weekend postanowiliśmy zabrać Berka do „cywilizacji”. Po porannym, niedzielnym spacerze po polach, Psiego Ryja, całego ociekającego błotem i wytarzanego w jakiś nasionkach z trawy, wzięliśmy ze sobą do Forum Przestrzennego. Forum to jedno z najbardziej psiolubnych miejsc w Krakowie. Trzeba jednak pamiętać, że jest to bardzo popularne miejsce i czasem bywa ciężko ze znalezieniem wolnego stolika. My do Forum dotarliśmy w godzinach porannych, zaraz po otwarciu, więc mogliśmy wybierać.
Dla Berka przyniosłam zamrożony smakołyk, który przygotowałam dzień wcześniej. Zwykle robi się tego typu smaki urzywając Kong, jednak Berek Konga nie posiada. Postanowiłam wykorzystać piłeczkę – gryzak, z dużą ilością dziurek i rowków, które wypełniłam pastą z tuńczyka. „Pasta” to zdecydowanie za ambitne określenie – był to po prostu ugotowany wcześniej ryż, wymieszany z puszką tuńczyka i starta marchewką. Trzeba pamiętać, że pies zajmując się taką zabawką- smakołykiem może narobić bałaganu. Lepiej nie dawać tego psu w środku lokalu, albo na dywanie w mieszkaniu.
Berek zajął się mrożonym smaczkiem od razu i wyglądał na zadowolonego. Był już wybiegany po porannym spacerze, a praca nad wydłubywaniem zamrożonych smakołyków dodatkowo go zmęczyła. I co zrobił? Zasnął w cieniu, a my mogliśmy wypić w spokoju kawę.

W zeszłym roku zrobiłam takiego mrożonego konga Puzakowi. Ten ulokował się ze zdobyczą na balkonie. Wszystko było cacy dopóki się nie znudziło (kong nie był jeszcze pusty), piesek wyczaił, że konga można zrzucić z balkonu… Latałam po niego chyba ze trzy razy, a potem stwierdziłam, że piesek chyba ma już dość 😀
Generalnie Puzon należy do tych mniej cierpliwych psów i kong to raczej sporadycznie, bo szybko się nudzi, nawet pomimo zawartości smaków. Niemniej, jest to fajny sposób na zajęcie psa, ochłodzenie go i zmęczenie 🙂
Berek też zrzuca czasem zabawki na doł i musimy biegać. Ale nie az tak czesto zeby to bylo meczące. Czasem kradnie gacie z suszarki i tylko czekam jak zrzuci je na parter….
My jeszcze nie testowaliśmy zamrożonego konga, ale po tym wpisie koniecznie muszę to zrobić!
Ostatnie zdjęcie mnie nieźle zaskoczyło… I jeszcze bez siodła facet jechał :O
Facet je wypasał normalnie… Niesamowity byl 😀
My uwielbiamy mrożone KONGi i nie tylko mrożone 😉 Świetny przepis na pastę do zabawek tego typu. Jeśli pozwolisz – wykorzystam go u siebie 😉
I fajna alternatywa dla KONGów, ta piłeczka jest gumowa czy z plastiku? I gdzie można taką zakupić?
Przyjemnie jest móc udać się na kawkę/herbatkę/piwko z psiakiem. U nas – w małym miasteczku – nie wpuszczają z psem ehh 😦
Pozdrawiam
Piłeczka jest zrobiona z jakiej ś gumy, niestety nie pamietam gdzie ją kupiłam. Jest to jednak cos w tym stylu: http://animalia.pl/produkt,3967,66,trixie-dentafun-pilka-baseball-srednia-65-cm.html
Wykorzystuj przepis jak sie da – po to jest 🙂
pozdrawiam 🙂
Witam ponownie 😉
Po pierwsze zaraz zabieram się za czytanie pozostałych wpisów (pierwszy raz trafiłam na Twój kawałek internetu kilka postów później, ale że jest bardzo interesująco zaczęłam czytać od tego 😉 ), wczoraj niestety było już późno a i czasu niestety w zisiejszych czasach mało jakoś.
Dziękuję za pozwolenie wykorzystania przepisu – oczywiście wspomnę skąd go mam 😉
Dziękuję za linka, już wiem czego mniej więcej szukać! 😉
I dziękuję za odpowiedź! 😉
Pozdrawiam.Aga
Bardzo bardzo mi miło że blog Ci się podoba 🙂 Na Berku uczyłam się wielu rzeczy – to widać zresztą na blogu 😉 Ale idzie mi (nam, bo i Berkowi) coraz lepiej i to tez widać na blogu 🙂
Ja oczywiście bloga jeszcze przejrzę 😉
Tylko muszą i ma to oczka i czas pozwolić 😦