Wiosna przyszła, pogoda jest wspaniała. A ja mam coraz mniej czasu na wszystko 🙂 A ostatnio doszła mi jeszcze jedna rzecz, którą muszę robić z Berkiem… Ale po kolei…
Ci co czytają mojego bloga wiedzą, że Berek nie lubi jeździć autobusem. Nie mam auta i taka sytuacja stała się ostatnio dla mnie dużym problemem, bo strach Berka ciągle się wzmagał. Ostatnia moja podróż z psem skończyła się na tym, że wysiadłam z autobusu z łzami w oczach, totalnie załamana i wykończona fizycznie. Nasze podróże komunikacją miejską nie cieszyły również Berka… Zwróciłam się o pomoc do behawiorystki, bo, przyznaję, nie radziłam sobie i nie miałam już siły. Oczywiście w swojej desperacji liczyłam, że rozwiązanie problemu ze strachem Berka będzie proste i szybkie, ale oczywiście nie jest i nie będzie…
Behawiorystka spędziła ze mną i Berkiem prawie dwie godziny. Przepytała mnie dokładnie o psa i o to jak ja się czuje podczas naszych podróży autobusem. Szybko stwierdziła, że autobus wywołuje u Berka panikę (głośne ziewanie, skowyt, piszczenie, „miauczenie”, skakanie, szarpanie, wyłączenie się na bodźce). Fakt i stan Berka stopniowo pogarszał się wytłumaczyła tym, że coś musiało się kiedyś wydarzyć w autobusie, lub ciągle ma miejsce (np. dziwne dźwięki, drgania) z czego nie zdaję sobie sprawy, a jest to dla Berka bardo stresujące. W związku z tym muszę od początku pokazać mu, że autobus nie jest straszny i spróbować pomóc mu skojarzyć to z czymś przyjemnym. „Terapia” którą poleciła mi behawiorystka, była mi już znana. Widać nie ma szybkiego lekarstwa i wszystko jest ciężką pracą 🙂
Na razie przez minimum 2 tygodnie mam codziennie chodzić z Berkiem na przystanek i tam po prostu siedzieć. Mam doczekać na moment, gdy Berek będzie wręcz znudzony przystankiem, bliskością ulicy i przejeżdżającymi autobusami… Potem, przez następne tygodnie, mam spędzić na pętli autobusowej ( na szczęście jeden autobus ma pętlę niedaleko mnie) i łazić po pustym autobusie, gdy ten nie ma włączonego silnika. Następnie mam przejeżdżać z Berkiem tylko jeden przystanek, najlepiej pustym autobusem. Każdy z tych etapów ma na celu pokazanie Berkowi, że autobus jest wręcz nudny i nic się w nim nie dzieje, ani złego, ani ciekawego.
Najgorsze jednak jest to ( zarazem dziękuję pani behawiorystce za szczerość), że może się okazać, że nigdy nie uda mi się wyprowadzić Berka z tej paniki. Jest też wiece prawdopodobne, że nigdy nie będzie fanem jazdy komunikacją miejską. Czuję się mega samotna z tym „problemem”, bo jedyne co przytrafia mi się w autobusie, gdy jadę z przerażonym i szalejącym psem, to dziwne spojrzenia ludzi, „dziudzianie” do psa i dawanie mi rad w stylu, że psu przeszkadza kaganiec, albo że nie powinnam wozić go autobusem… I tak, mam ochotę wykrzyczeć, że nie mam auta, a muszę się przemieszczać z psem, że Berek ma gdzieś kaganiec, i że jeśli ktoś zaczepia mojego psa to niech się nie dziwi, że ten go obślinia. Fakt faktem – nie widuje się w autobusach aż tak szalejących psów, bo nikt z takimi nie jeździ – najzwyczajniej w świecie ludzie poddają się, bo się nie da.
Tak więc jestem trochę uziemiona z Berkiem. Krakowscy psiarze organizują bardzo dużo psich spacerów i wspólnych wypadów… na które nie mam jak dotrzeć. A pogoda teraz jest taka wspaniała… Pozostają nam nasze okoliczne łąki, które są wspaniałe, ale oboje z Berkiem potrzebujemy czasem odmiany. Mam nadzieję, że jakoś uda mi się pomóc Berkowi pokonać jego lęk.
Trzymamy kciuki. Musi sie udać 😉 Wytrwałość i konsekwencja i trochę wiary w siebie 🙂
dzięki 🙂
przede wszystkim – miej w dupie innych ludzi, w sensie „złote rady”. My z Fadem na spacerach walczymy z jego rzucaniem się na inne psu (czasami na ludzi), a że Fado to panikarz to wystarczy ze szarpnę smyczą a ten już piszczy – no i oczywiście potem są słowa krytyki, że męczę psa .. że psa sie wychowuje metodami pozytywnymi a nie bije (?) da fak?
Szkoda, że najwięcej do powiedzenia (ZAWSZE) mają ludzie, którzy albo ze swoimi pupilami nie mają takich problemów, albo w ogole psa nie posiadają.
W Twoim przypadku, za brak kagańca można dostać mandat (chyba, że się coś zmieniło, a w to wątpię).
Tak pomyślałam, że może gdybyś przy tych autobusach była z innym psem, który się nei boi, to może Berka by skłoniło do uspokojenia się? Jak coś ja jestem chętna do spotkania 🙂 Staram się socjalizować Fadziocha więc, każdy obcy pies, którego fado zaakceptuje jest mega sukcesem 🙂
Pomysł z drugim psem wydaje się fajny, także Ewa kiedy dojdziesz do etapu wsiadania do jadącego autobusu, to ja z Amberem również chętnie pomogę.
a ja skorzystam 😀
Staram się olewać i zwykle mi to wychodzi. Ale wiesz, jak jade 15 minut z psem i ludzie rzez 15 minut sie gapia i gadaja to czlowieka szlag trafia…łacznie z diagnozowaniem na co moj pies jest chory itp… Przyjezdzaj Fado do Krakowa i bedziemy smigac autobusami 😀
Nie poddawaj się, uwierz w swojego psa i problem na pewno uda się rozwiązać. My mamy również problem z „uziemieniem”, tylko trochę inny – co prawda Amber nie boi się jazdy samochodem ani autobusem, ale jeśli gdzieś wychodzę, to pies idzie ze mną – choroba nie pozwala zostać mu samemu w domu. A fakt ten często uniemożliwia mi pójście w wiele miejsc. Trzymamy mocno kciuki za Berka 🙂
Magda, przeprowadzaj sie na Salwator to bedziemy spacerowac wszedzie z psami. Jak ja wyrusze od siebie i Ty od siebie to po jakis 1,5 spotkamy sie w polowie drogi …. 😀 Nie ma uziemienia – musimy walczyc o prawa ludzie ktorzy wszedzie laża ze swoimi psami 😀
Trzymamy kciuki! 🙂
Trzymamy kciuki za Berka, powodzenia! 🙂
Doskonale Cię rozumiem. Nasz problem to natomiast nadmierna ekscytacja Toś, gdy ktoś zaczyna ją głaskać i do niej mówić. Mała tak się cieszy, że czasem mam problem by ją opanować. A najgorsze ze wszystkiego jest to, że gdy wsiadam do autobusu, to zaraz pojawia się las rąk do głaskania i ja, ni z tego ni z owego, jestem szarpana do takich rąk przez mojego psa. Też z nią ćwiczę, staram się zwracać uwagę ludziom, ale co się nasłucham to moje. Choć są i śmieszne sytuację – Ostatnio Toś najadła się jakiejś kupy, tak strasznie, że miała aż brązowy pysk. W drodze na przystanek wszystko już zlizała i nie było widać, tego co ewidentnie było czuć 😉 Jak zawsze weszłam na przystanek, wsiadłam do autobusy i oczywiście pojawiła się ręka do wylizania. Kobieta zagaduje Toś, głaszcze ją, nastawia się do „całusków”, Tośka oczywiście już w skowronkach, już napina smycz… Zachowałam spokój, wyjęłam sobie wodę i na komentarze zachwytu owej kobiety odpowiedziałam, że owszem Toś jest przeurocza i kochana, ale własnie najadła się ludzkich odchodów i radzę jej nie zaczepiać. Mina kobiety poprawiła mi humor na resztę dnia 🙂
może to jest sposób 😀 Myśle ze ta pani juz nie bedzie zaczepiać psow w komunikacji :p
oczywiscie to jest też mile jak ludzie zagadują ale Berek jest w takim stanie że on nic nie widzi, nic go nie obchodzi bo jest zajety panikowaniem. Mi sie udziela jego nastroj, jemu moj i tak w kołko i zaczepiający ludzie tylko przeszkadzaja. Nie mowie o tych co sie czepiają bo to inny temat…
A próbowałaś dać mu coś do memłania? Np. ucho królicze? Moja Toś też miała traumę z pociągami i po konsultacji z behawiorystą na podróż, nawet krótką zabierałam ucho. Zajmowała się i zapominała co się dzieje. Może warto spróbować?
Berek musi byc z kagańcu niestety bo nie wezme odpowiedzialnosci za spanikowanego psiaka 😦 Plus tak sie biedny denerwuje ze nie zwraca uwagi na smakowyki.
Chyba każdy pies ma swoje fobie, jeden mniejsze, drugi większe. U Was niestety ta większa… Ale dacie radę. Berek to piękny, mądry psiak, który ma świadomych, odpowiedzialnych i mądrych właścicieli, którzy z nim pracują. To musi dać dobry efekt.
A chciałam Cię jeszcze zapytać, czy Berek od początku ma problem z autobusami? Bo to chyba tylko o autobusy chodzi? Wasze zdjęcie z „zimowego” pociągu swego czasu wyglądało, jakby Berek był totalnie wyluzowany.
Dziękuję za miłe słowa – walczymy dalej. Berek ma problem tylko z autobusem. Jest tez trochę poddenerwowany w tramwaju, jednak nie az tak. W pociagu zasypia zanim jeszcze ruszymy ze stracji. W samochodzie tez spokoj.
Trafilam tu po paru latach od powstania tego artykulu. I jak? Udalo sie opanowac troche sytuacje?
Przepraszam za poprzednie pytanie…dopiero teraz nadrobilam aktualne posty…