Wspominałam już kiedyś o tym, że seter jest psem jednego właściciela . Co miałam przez to na myśli?
To oczywiście nie znaczy, że seter kocha tylko jedną osobę w rodzinie. Setery są bardzo uczuciowe, mocno przywiązują się do całego, swojego „stada”. Czują się wspaniale, gdy zgraja ludzi okazuje im zainteresowanie. Z tego co widzę, to Berek uwielbia być w centrum uwagi :). Jednakże jest w ich zachowaniu coś specyficznego jeżeli chodzi o ta jedną jedyna osobę w rodzinie, którą sobie SAME wybierają. W moim stwierdzeniu, że seter to pies jednego właściciela nie chodzi o miłość. Tu trzeba skoncentrować się na psich oczekiwaniach względem tej jednej jedynej osoby.
Gdy Adam wraca do domu, Berek dostaje kręćka – cieszy się tak bardzo, że nie jest w stanie ustać na nogach. Nie ma nawet jak machać ogonem…. bo macha całym sobą. Szaleństwo! Podobnie reaguje, gdy widzi moich teściów, albo rodziców. może wtedy zawsze liczyć na coś fajnego – innego niż zwykle. Adam to zabawa, drapanko, ciekawy spacer i inne rozrywki. Natomiast, gdy ja wracam do domu jest trochę inaczej…
Gdy do domu wracam ja, Berek oczywiście cieszy się, jednak wyczuwam w nim pewną ulgę, że ta „norma i uspakajająca nuda” wróciła i teraz można odsapnąć. Berek oczekuje, że ja będę. On wręcz wymaga bym była. Berek, najzwyczajniej w świecie, wymaga ode mnie więcej :). To ja mam mu znaleźć rozrywkę, gdy się nudzi. To mnie prosi o jedzenie, nawet jeśli Adam jest w domu. Gdy nie wie o co chodzi, bo np. słychać jakiś nowy dźwięk, albo w domu panuje jakieś zamieszanie, to przyłazi do mnie. Oczekuję, że ja to coś strasznego wyłączę, uciszę, albo że mu wyjaśnię, że jest OK. Gdy był chory i potrzebował wyjść, zawsze gapił się na mnie, zaczepiał i pokazywał, że jest sytuacja alarmowa. Generalnie, według Berka to ja mam uratować świat, gdy on nie ma ochoty, ani pojęcia co robić. W jego psim mniemaniu jestem na etacie i mój pies oczekuje, że załatwię pewne rzeczy. To nie jest roszczeniowe, to nie wynika z rozpieszczenia. To jest najwspanialsze na świecie, szczere zaufanie, które wzrusza mnie, bo jest nieskomplikowane i instynktowne. Tam nie ma wiele myślenia i analizowania. Cieszę się, że mój zwierzak czuje, że może nie kombinować i nie myśleć – tylko po prostu przyjść do mnie i otrzymać pomoc. Na ma nic wspanialszego od bycia jego bohaterką 😀 Setery potrzebują takiej osoby – „bazy”, która zawsze jest i się nie zmienia, nie znika. Psu potrzebne są różne psie rozrywki, ciekawe spacery, wyzwania, jednakże musi czerpać na to wszystko siły chociażby z faktu, że jak nie będzie miał ochoty na nowości to „pani to za niego ogarnie” 🙂
A jak jest u Was?
U mnie jest podobnie. Gdy wraca Maciek, to Tesla obskakuje go i łasi się do miziania. Gdy ja wchodzę do domu, zamerda ogonem, przytuli się lub położy w nogach. Jak Maciek wychodzi, czasem nawet nie ruszy się z miejsca, ale jak ja sięgam po kurtkę czy buty to Tesla obserwuje mój każdy ruch, bez paniki ale jest czujna.
Spacery też mamy ściśle rozplanowane. Rano Tesla chodzi za mną, a wieczorem pilnuję Maćka gdy tylko zbliży się do drzwi. Wie dokładnie kiedy, o jakiej porze, na kogo może liczyć 🙂
Psy są niesamowite. Nie mam pojecia skad Berek wie kiedy wychodze z nim na spacer, a kiedy on zostaje w domu. NIealeznie od pory dnia, on to wie, patrzac chyba na moje zachowanie.
Tak się zaczęłam nad tym zastanawiac i powiem szczerze, że nie wiem… Puzon faktycznie inaczej pozwala sobie z Rafałem a inaczej ze mną, ale czy to pies jednego właściciela to raczej bym nie powiedziała. Inaczej się cieszy kiedy ja przychodzę do domu, inaczej kiedy przychodzi Rafał, wie, że spacer o 5 rano to tylko ja mogę mu zafundowac, kiedy Rafał wstaje tak rano, pies nawet się nie podnosi. Różnie zachowuje się na spacerach kiedy jestem z nim sama, kiedy idziemy z Rafałem lub kiedy idzie tylko Rafał z psem, mnie pilnuje, trzyma się blisko i ciągle się za mną ogląda, z Rafałem pozwala sobie odbiec kawałek dalej, a jak idziemy razem jest rozluźniony i szaleje 🙂 Ale faktycznie, jak coś złego się dzieje, pokazuje to mi… Nieee, Puzon na pewno nie jest psem jednego właściciela – Puzon jest cwany i wie co mu się od kogo „należy” 🙂
🙂 Dobre sformułowanie, że mu sie „nalezy”… to jest cos mniej wiecej takiego u Berka, ale mniej chyba swiadome, a wręcz bezmyslne. Jak ja jestem on juz tak nie kombinuje bo wszystko jest jasne i „ona zrobi”…. 🙂
U nas jest trochę inaczej, bo Heban traktuje nas po równo i tylko część ‚zadań’ rozdziela na konkretną osobę. Ale my wszystko robimy razem (jak te bliźniaki syjamskie) 😉 więc chyba po prostu traktuje nas na równi. 🙂