Psi podrostek

Nigdy nie byłam osobą zachwycającą się szczeniakami – wolę chyba dorosłe psy. Oczywiście psie maluchy są słodkie, kochane, milutkie i śmieszne i nie da się ich nie lubić. Ale wolę psy dorosłe, bo relacja z nimi jest zupełnie inna i wydaje się pełniejsza. Czytaj dalej

Reklama

Sylikonowa saszetka na smakołyki – recenzja

Wiadomo, że na spacer z psem idą też psie smakołyki. W przypadku Berka to ważny element każdego naszego wyjścia, bo nagradzam praktycznie wszystkie pozytywne rzeczy, które Ryj robi, nawet te o które go nie proszę – czy to zameldowanie się przy mnie jeśli jesteśmy na polach, czy to spokojne minięcie prowokującego go psa, czy zostawienie smrodu czy chlebka na trawniku – po prostu przeróżne rzeczy, zależnie od okoliczności. Korzystam z faktu, że Berek interesuje się jedzeniem i wiem, że mając saszetkę ze smaczkami jestem całkiem dla Berka ciekawym kompanem na spacerze. Ciekawsze są jedynie tropy na polach, ale i tu ostatnio ja i saszetka kiełbasy odnosimy sukcesy 😉 Czytaj dalej

Puszcza Kampinoska to nie jest wybieg dla psów!

Poranne godziny w weekend. Jestem na spacerze w Puszczy Kampinoskiej i prowadzę Berka na pasie biodrowym do którego jest przypięty na dwu-metrowej smyczy. Jestem obwieszona sakwami ze smaczkami, bo pracuję z Berkiem nad jego lękami. Nie wiem jeszcze do końca jaki jest według Berka status bycia przypiętym do pasa biodrowego – nie wiem czy traktuje to jako bycie „w pracy” czy nie – tak czy inaczej jest to dla niego spacer aktywny fizycznie jak i mentalnie, bo jest obecnie psem lękowym i wszystko wymaga od niego więcej wysiłku i poświęcenia. Ale akurat w Puszczy powinnam mieć szanse na spokojną pracę z psem, bo jest ciekawie, ale nie ma innych psów latających luzem: w końcu takie są przepisy obowiązujące w Parku Narodowym i psy prowadzać należy na smyczy… Czytaj dalej

Dog walker w Holandii – kontrowersje?

Sporo właścicieli psów w Holandii korzysta z usług „dog-walkerów” czyli wyprowadzaczy psów. Holendrzy dużo i długo pracują. Słońce wstaje tutaj później niż w Polsce co wpływa na organizację i tempo każdego dnia – po prostu poranne życie jakby nie istnieje, wszyscy i wszystko budzi się trochę poźniej i trochę wolniej i w związku z tym wrócenie do domu z pracy na 18.00 jest praktycznie niemożliwe. Psiarze potrzebują czasem pomocy w wyprowadzeniu swojego psa, żeby futrzak chociażby załatwił swoje potrzeby fizjologiczne. Czasem też po prostu chcą zapewnić czworonogowi więcej rozrywek w ciągu dnia. Czytaj dalej

Oswajamy park miejski

Wspominałam już nie raz, że Berek nie jest tak do końca miejskim psem i nigdy taki miał nie być. Decydując się na setera postanowiliśmy, że będziemy starać się mieszkać gdzieś pod miastem lub w okolicach spokojniejszych, bardziej zielonych. Berek uwielbia przestrzeń i swobodę i dopiero biegając luzem odpoczywa. Czytaj dalej

Pies jednego właściciela

Wspominałam już kiedyś o tym,  że seter jest psem jednego właściciela . Co miałam przez to na myśli? 

To oczywiście nie znaczy, że seter kocha tylko jedną osobę w rodzinie. Setery są bardzo uczuciowe, mocno przywiązują się do całego, swojego „stada”. Czują się wspaniale, gdy zgraja ludzi okazuje im zainteresowanie. Z tego co widzę, to Berek uwielbia być w centrum uwagi :). Jednakże jest w ich zachowaniu coś specyficznego jeżeli chodzi o ta jedną jedyna osobę w rodzinie, którą sobie SAME wybierają. W moim stwierdzeniu, że seter to pies jednego właściciela nie chodzi o miłość. Tu trzeba skoncentrować się na psich oczekiwaniach względem tej jednej jedynej osoby.

Gdy Adam wraca do domu, Berek dostaje kręćka – cieszy się tak bardzo, że nie jest w stanie ustać na nogach. Nie ma nawet jak machać ogonem…. bo macha całym sobą. Szaleństwo! Podobnie reaguje, gdy widzi moich teściów, albo rodziców. może wtedy zawsze liczyć na coś fajnego – innego niż zwykle. Adam to zabawa, drapanko, ciekawy spacer i inne rozrywki. Natomiast, gdy ja wracam do domu jest trochę inaczej…

Gdy do domu wracam ja, Berek oczywiście cieszy się, jednak wyczuwam w nim pewną ulgę, że ta „norma i uspakajająca nuda” wróciła i teraz można odsapnąć. Berek oczekuje, że ja będę. On wręcz wymaga bym była. Berek, najzwyczajniej w świecie, wymaga ode mnie więcej :). To ja mam mu znaleźć rozrywkę, gdy się nudzi. To mnie prosi o jedzenie, nawet jeśli Adam jest w domu. Gdy nie wie o co chodzi, bo np. słychać jakiś nowy dźwięk, albo w domu panuje jakieś zamieszanie, to przyłazi do mnie. Oczekuję, że ja to coś strasznego wyłączę, uciszę, albo że mu wyjaśnię, że jest OK. Gdy był chory i potrzebował wyjść, zawsze gapił się na mnie, zaczepiał i pokazywał, że jest sytuacja alarmowa. Generalnie, według Berka to ja mam uratować świat, gdy on nie ma ochoty, ani pojęcia co robić. W jego psim mniemaniu jestem na etacie i mój pies oczekuje, że załatwię pewne rzeczy. To nie jest roszczeniowe, to nie wynika z rozpieszczenia. To jest najwspanialsze na świecie, szczere zaufanie, które wzrusza mnie, bo jest nieskomplikowane i instynktowne. Tam nie ma wiele myślenia i analizowania. Cieszę się, że mój zwierzak czuje, że może nie kombinować i nie myśleć – tylko po prostu przyjść do mnie i otrzymać pomoc. Na ma nic wspanialszego od bycia jego bohaterką 😀 Setery potrzebują takiej osoby – „bazy”, która zawsze jest i się nie zmienia, nie znika. Psu potrzebne są różne psie rozrywki, ciekawe spacery, wyzwania, jednakże musi czerpać na to wszystko siły chociażby z faktu, że jak nie będzie miał ochoty na nowości to „pani to za niego ogarnie” 🙂

A jak jest u Was?

DSC_0404