Uważam, że puszczenie psa bez adresówki jest bardzo nieodpowiedzialne. Berek zawsze ma obroże z adresówką, nawet na spacerach na których nie planujemy spuszczać go ze smyczy. Berek jest też zachipowany, jednak wierzę w moc adresówki. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś znajdzie mojego psa i będzie tak uczciwy, że się o niego zatroszczy i wykaże chęć odnalezienia właściciela, to ma to być dla niego łatwe. Ludzie nie chcą robić rzeczy które wymagają zachodu. Zabieranie psa do weterynarza, aby zlokalizował chipa jest problematyczne i nie każdy może chcieć lub mieć możliwość to zrobić. Trzeba też brać pod uwagę, że są osoby, które najzwyczajniej w świecie nie wiedzą o istnieniu psich chipów… Tacy ludzie dobrej woli, ale nie psiarze, powinni móc szybko zlokalizować adresówkę i łatwo skontaktować się z właścicielem.
Jestem przeciwna śmiesznym adresówkom, które nie wiadomo czym są – czy to ozdoba, czy jakiś idiotyczny gadżet? Identyfikator powinien być wykonany z trwałego materiału, z którego napis nie zetrze się, ani nie zmyje w kałuży lub jeziorze. Adresówka musi być przymocowana na „mur-beton” do obroży i być stosunkowo duża, żeby rzucać się w oczy. Przy Berkowej obroży dynda dość dużo rzeczy, ale identyfikator jest zdecydowanie największy i „najciekawszy”. Berek, oprócz identyfikatora, ma doczepione dwa małe dzwoneczki, a także informacje od weterynarza o szczepieniu na wściekliznę. Wszystko to przymocowaliśmy do obroży przy pomocy … zestawu do mocowania kabli czyli plastykowej małej zapinki zaciskowej.

Niedawno trafiłam w internecie na Miedziankę u której można zamówić przeróżne identyfikatory dla psa, a dla siebie wisiorek :). Oferta jest bogata i na pewno warto zajrzeć na jej stronę. Za identyfikator o średnicy 3 centymetrów, z imieniem psa i dwoma numerami telefonu, zapłaciłam 20 złotych, plus 5 złotych przesyłki.
Eh. Napisz jak człowiek, że mowa o trututkach (a.k.a tytytki) bo nikt nie wie co to jest „zapinka zaciskowa”
Oczywiscie – no więc korekta wpisu – zapinka zaciskowa to „trututka”. W sklepie pytac o trututkę 😀
Ja nie znałam słowa „trututka”, w sklepie pytałam o zaciski 😉
a co do adresówki – bardzo ładna ta wasza „miedziankowa”! Tyle, że dla małego psa mogłaby być za ciężka (przynajmniej wygląda na taką).
Identyfikator nie jest ciężki i myśle że dla Czarki byłby w sam raz 🙂
Głuchy pies – adresówka waży ok 6 gramów, noszą je gordon setery i yorki. Zapewniamy, że oprócz przyjemnego odgłosu dzwonienia pies nie czuje, że ma ją przy obroży 🙂
My miałyśmy taką fajną adresówkę, ale niestety spadła nam podczas jakiegoś leśnego spaceru..pora zakupić nową..
Miedzianka jest fajna i razem z identyfikatorem jest mocne kółko żeby przyczepić go do obróżki 🙂
Dzięki za namiary na Miedziankę, fajne toto 🙂 Muszę zakupić kilka sztuk od razu, bo jednak się gubią 😦 A mimo, że mamy chipa i tatuaż, to jednak namiar tel.to jest to 🙂
xoxo
Identyfikator to ważna rzecz, nawet bardzo ważna. Zagubiony pies bez identyfikatora ma dużo mniejsze szanse na szybki powrót do domu i powrót w ogóle bo ludzie są leniwi i jak napisałaś nie każdy pojedzie do weta sprawdzić chip. Tym bardziej z dużym psem. Sami mieliśmy kilka razy sytuację gdy znaleźliśmy zagubionego psiaka bez ID, bez chipa, bez tatuażu… i mógł być w domu w ciągu godziny gdyby tylko ktoś pomyślał…
A miedziankowe ID są super, kiedyś będziemy musieli sprawić jeden Puchatemu 🙂
ten blog to skarbnica przydatnych linków 😉
🙂 A identyfikator to ważna rzecz więc dobry warto polecac i linkowac 🙂
Miedzianka swietna, ale już nie kosztuje 20zł tylko 120-150… Zaczęli się cenić
widziałam… niestety. Cena kosmiczna i niestety moim zdaniem przesadzają 😦