W długi weekend z jednego miasta pojechaliśmy wypoczywać do innego miasta… Kraków zamieniliśmy na Warszawę. Miałam ogromną ochotę na jakieś „psie spacery” i gdy tylko pojawiła się możliwość ponownego spotkania z Hixem byłam zachwycona, że będę mogła zobaczyć jak urósł.
Ania, właścicielka Hixa, zaproponowała sobotni wypad nad Świder. Propozycja wydawała się kusząca, szczególnie, że pogoda zapowiadała się piękna i miało być gorąco. Siedzenie nad wodą kusiło 🙂
Wyruszyłyśmy wcześnie rano w sobotę. Mieszkam za Łomiankami, pod Warszawą, więc wsiadłam do autobusu już po 6.00, aby być przed 8.00 w centrum i spotkać się z Ania i Hixem. Obecnie metro w Warszawie jest w części zamknięte więc nasza podróż była dość skomplikowana – musiałyśmy jechać autobusem z Pragi, zamiast wskoczyć w centrum z SKM na Otwock. Tak więc ja i mój szalony, unoszący się pod sufitem pies, jechaliśmy najpierw z Łomianek do metra, potem kawałek metrem, potem doszliśmy do centrum i już razem z Anią tramwajem na Pragę. Tam spotkałyśmy się z Kasią i jej pięknym Foxtrotem, który, podobnie jak Hix, jest rasy Nova Scotia Duck Tolling Retriever. Zaopatrzyłyśmy się klasycznie w jagodzianki i ciacha i pognałyśmy na autobus 702, który miał nas dowieść nad Świder.
Co do podróży … Berek był SPOKOJNY !!! Nie było idealnie, nie był zrelaksowany, ale dało się wytrzymać. Nie szarpał i nie darł się rozpaczliwie, mimo iż widać było, że jest napięty i bardzo czujny. Gdy tylko pojawili się Hix i Fox, Berek żywo się nimi zainteresował i zapomniał o panikowaniu…
Wysiadłyśmy na przystanku Świdry Wielkie skąd jest dość proste dojście nad rzekę. Postanowiłyśmy przejść kawałek dalej, aby uniknąć ewentualnego tłumu plażowiczów. Szybko udało nam się znaleźć łagodne zejście do wody. Niestety brzeg rzeki jest pokryty śmieciami, ale nie jest źle – można znaleźć milsze fragmenty, gdzie nie ma syfu. Woda w rzece jest czysta i przejrzysta. Bez problemu można przejść na drugą stronę rzeki, gdyż Świder jest płytki, a dno przyjemnie piaszczyste.
Nad rzeką siedziałyśmy ponad 3 godziny. Foxtrot pięknie aportował piłeczkę, a Berek cały czas za nim biegał i mu przeszkadzał. Natomiast Hix nieśmiało właził do wody. Poruszał się w swoim powolnym, szczeniakowym tempie i gapił na wszystko dookoła :). Psy naprawdę szalały i cudownie było widzieć ich uśmiechnięte ryjki. Dla mnie to bezcenny widok.
Uważam, że wycieczka była wspaniała – bawiłam się świetnie w przemiłym towarzystwie (dziękuję dziewczyny :), a Berek w domu padł 🙂
A z sensacji w stylu mojego Psiego Ryja? Przecież nie mogło być przeciętnie, normalnie i nudno – w końcu moim psem jest Berek 😀 Otóż jak tylko dotarłyśmy nad rzekę Berek wskoczył do wody, zanurzył się chłopak do połowy, wypiął kuper i … zaczął robić co trzeba. Z prądem – mądra psina 🙂 I nie tam, że tylko stopy były w wodzie, o nie! Cały Berek był w rzece – wystawała tylko klatka piersiowa i skupiona minka psiego czubka 🙂 Cudak 🙂

hah Berek jest nieziemski, na taki pomysł Puzon by raczej nie wpadł 😀
Wypad widac udany
Myśle że akurat Puzon mogłby bez problemu zrobić taki numer 😀
Haha, mnie już chyba nie zdziwią pomysły tych psiaków 😀
Fajna plażyczka 🙂