… no nie widać 🙂 Dziś naprawdę to zauważyliśmy, bo wybraliśmy się na wspólny spacer z (prawie białym) seterem angielskim. Berek i my mieliśmy ogromną przyjemność poznać śliczną, młodziutką Figusię. Zabraliśmy psy na pola, żeby mogły swobodnie pobiegać, i w razie psich nieporozumień, zająć się każdy swoimi sprawami. Berek nie należy do wyjątkowo towarzyskich psów i wiedziałam, że musi mieć swoją przestrzeń – w końcu w pola idzie się pracować :). Na szczęście psy się dogadały. Figa grzecznie obserwowała węszącego Berka i nie właziła mu pod nos, gdy tropił. A w przerwach pomiędzy smrodami i bażantami Berek nawet raczył się z sunią pobawić ;).
Oba psy wykąpały się we wszystkich kałużach po kolei. Równo się opluły i zaśliniły. Jednak to Figusia miała idealnie widoczna czarną linię z błota i całego polnego syfu. Bardzo artystycznie – szlaczek biegł wzdłuż całego ciała i nawet ogona:).
Chcielibyśmy bardzo podziękować opiekunkom Figusi i samej Fidze za wspaniały spacer. Polecamy się na przyszłość :). A Figę można śledzić na jej profilu na FB.
Jakie cudne, uchachane mordki 🙂
Nie zazdroszczę ilości piachu jakie Berek musi nanosić do domu, z tym umiłowaniem do brudnych kałuż 😉
Nie jest źle, albo już po prostu przyzwyczaiłam się i pogodziłam z losem 😉
Berek ma plastyczne fafle 😀 ostatnio co raz częściej spotykam setery i wiesz co? Wszystkie się opluły 😀
Hahaha 😀 Cos w tym jest 😉 A spotykasz gordony częściej, czy inne rodzaje seterów?
Częściej irlandy – aktualnie mam 3 na dzielni, ale jednak to gordony mają okazalsze gluty 😉
Kocham ten blog ! Pisz częściej, bo się doczekać nie mogę 😀
Ach, jaki fajowy spacer i piękne towarzystwo!
I dlatego właśnie my mamy czarne psisko 😀 Tak jak mówisz – brudku nie widać prawie wcale 😛