Gdy przenieśliśmy się do Holandii, życie Berka trochę musiało się zmienić. Robię wszystko co w mojej mocy, żeby był szczęśliwy, miał gdzie biegać, jak odpoczywać i jak spędzać aktywnie czas z nami. Dość istotny jest również fakt, że w życiu Psiego Ryja pojawił się … rower.
W Holandii szybko zorientowałam się, że bez roweru nie da się funkcjonować. Często dotarcie gdzieś komunikacją miejską lub autem trwa dłużej niż dojechanie na rowerze. Infrastruktura dla rowerzystów jest tak rewelacyjnie rozwinięta, że naprawdę nie ma powodów, by nie korzystać z dwóch kółek. Dodatkowo podejście Holendrów do rowerów jest wyjątkowe – jeżdżą niezależnie od pogody i pory dnia lub nocy. Deszcz i wiatr (a pada i wieje bardzo często)? Nie ma problemu, bo przecież można założyć na siebie worek foliowy, byle tylko jechać dalej. Gdy jadą na rowerze nocą to często podśpiewują jakby byli na ulicy zupełnie sami. Gdy wieje to zawijają głowę w szal. Trochę może się krzywią, że zimno i mokro, ale jadą dalej :D. Po prostu widząc to zrozumiałam, że możliwość poruszania się z psem przy rowerze po prostu ułatwi mi życie.
W Polsce koncept roweru był dla Berka nieznany. Jedynie z czym kojarzył dwa kółka to abstrakcyjny punkt przemykający gdzieś koło nas podczas spacerów. Co najgorsze, rzadko bo rzadko, ale zdarzało mu się pogonić rower, szczególnie gdy był już w łowieckim szaleństwie, gdzieś wśród pól i łąk i nagle śmigał w oddali rowerzysta. Jak widać moje obawy czy uda mi się przyzwyczaić Berka do poruszania się przy rowerze były uzasadnione. Ale postanowiłam spróbować.
Jak udało mi się wypracować u Psiego Ryja bieganie przy rowerze? Nie udało mi się, bo wszystko właściwie zrobił sam. Po prostu zaczął biec. Oczywiście na początku przez chwilę próbował na mnie wskakiwać, wydawał się zdziwiony tym co robimy. Ale to był moment. Im pewniej ja jechałam tym swobodniej on przy mnie biegł. Na początku ciągnął jak szalony, więc konsekwentnie przyhamowywałam, co zmuszało go do wybicia się z pędu. Do tej pory zdarza mu się galop z ekscytacji, ale cały czas skutecznie wybijam go z tego poprzez zdecydowane zwolnienie. Szybko do niego dociera, że ciągnięcie mnie nie opłaca się, bo koniec końców zaczynamy poruszać się wolniej lub zatrzymujemy się.
Berek czasem zaczyna podczas biegu węszyć, lub ciągnąć w bok, ale nieznacznie. Mówię mu wtedy zdecydowane „Nie!” i staram się jechać dalej. Niewiele człowiek może w takich sytuacjach zrobić, bo nie za bardzo można nagrodzić psa podczas jazdy, a też nie da się mu zasłonić oczu, zatkać nosa i uszu, by nie zwracał uwagi na otoczenie. Wydaje mi się, że pies do pewnego stopnia musi chcieć sam z siebie biec przy właścicielu, a sama praca powinna kończyć się czymś fajnym czyli nie wizytą u weterynarza, tylko fajnym spacerem, nagrodą słowną czy smaczkami jak już dotrzemy na miejsce.
Wiem, że miałam szczęście, że Berek tak szybko zaskoczył o co chodzi w całym rowerowaniu. Szykowałam się na tygodnie ciężkiej pracy i nigdy nie spodziewałam się aż takich efektów. To co Berek potrafi zrobić przy rowerze jest niesamowite! Znam swojego psa, wiem jaki ma temperament, więc zdaję sobie sprawę, że jego posłuszeństwo w tym temacie wcale nie jest czymś oczywistym. Ogólnie Berek jest psem reaktywnym, żywym, stosunkowo nieśmiałym, niecierpliwym i nie za bardzo towarzyskim. Przy okazji jest bardzo silny. Niezła mieszkanka, prawda? Gdy biegnie przy rowerze jest w pracy – nie zwraca uwagi na nikogo i na nic. Nie chce by mu przeszkadzano i jedyne do czego dąży to wykonanie zadania jakim jest biegnięcie przy rowerze. Ignoruje auta i psy, krzyczące dzieci i biegaczy. Nie istnieją dla niego skutery, inni rowerzyści i spacerowicze. Na stado krów, owiec czy gęsi tylko spojrzy, ale nawet nie zwalnia. Potrafię przejechać z Berkiem przez największe skrzyżowanie, rondo i most. Berek potrafi czekać cierpliwie na światłach na naszą kolej – nie kręci się, nie staje bokiem, bo wie, że zaraz ruszymy. Potrafi delikatnie zwolnić, gdy muszę kogoś przepuścić lub zakręcić. Uwierzcie mi, że miejscowe psy tego tak nie potrafią, bo ile razy byliśmy obszczekani przez inne psy biegnące przy rowerze.
Oczywiście nie zabieram Berka na przejażdżki na „królicze pola”, gdzie przeciąganie go przy rowerze przez opary smrodów do tropienia byłyby dla niego torturą. Nie mam zamiaru nikomu nic udowadniać, a wiem, że nie byłoby to komfortowe dla Ryja. Myślę, że dałby radę, bo przejechaliśmy dwa razy przez park narodowy pełen zwierzyny, ale pies był wyczerpany, bo biegnąc przy okazji praktycznie cały czas węszył.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne to nie stosuję przy Berku żadnego specjalnego mocowania do roweru – przekładam tylko przepinaną smycz przez siodełko i trzymam go na najkrótszej długości. W przypadku Berka takie rozwiązanie sprawdza się. W holenderskich sklepach zoologicznych widziałam uchwyty typu Dogrunner, takie same jak te dostępne w Polsce, ale nie mogę wypowiedzieć się na ich temat, gdyż nigdy z nich nie korzystałam. Osobiście uważam, że bieganie przy rowerze z mniejszym psem nie jest problemem, gdy mamy Dogrunnera, bo dzięki temu urządzeniu pies nie wbiegnie nam pod koła. Natomiast duży pies, jeśli będzie chciał mocno pociągnąć w bok to i tak to zrobi. Nawet jeśli nas nie przewróci, to sama jazda będzie po prostu nieprzyjemna i dla nas i dla psa. Trzeba wtedy czasu i pracy aby psu pokazać, że ma biec spokojnie. Jeśli zaskoczy to specjalne trzymadła nie są już po prostu potrzebne.
A na koniec ciekawostka (przynajmniej dla mnie 😉 ): nigdy nie uważałam, że Berek zwraca uwagę ludzi, bo nie jestem z serii tych, którzy zastanawiają się nad wyglądem swojego psa – Berek to Berek – dla mnie najpiękniejszy i koniec :). Jeśli ktoś się kiedyś na nas lub na niego patrzył to zwykle dlatego, że robił (lub robiliśmy) coś dziwnego, lub byliśmy cali w błocie lub psiej ślinie. Gdy zaczęłam śmigać z Berkiem przy rowerze po Holandii przeżyłam szok, bo ja – osoba ignorująca otoczenie – szybko zauważyłam, że ludzie na niego patrzą i uśmiechają się. Właścicielom dużych czarnych psów rzadko zdarza się coś takiego przeżyć :). Wprost pękam z dumy, bo Berek wygląda niezwykle profesjonalnie, gdy biegnie przy rowerze 🙂 .
Ale super wyglądacie! Mega profeska 🙂 Aż sama mam ochotę zapakować się z psami na rower i przed siebie 🙂
Z dwoma psami – to by było to 😀
Dzięki za komentarz 🙂
Berek pięknie biegnie przy rowerze. W następnym sezonie też mam zamiar jeździć na rowerze z moim psem. Dobrze wiedzieć, by nie zaczynać w kuszącym zapachami lesie:) Mam nadzieję, że Bona również szybko nauczy się biec przy rowerze. Ja jednak skuszę się na tego typu uchwyt.
P.S. Jej charakterek jest bardzo podobny do charakteru Berka 🙂
Pozdrawiamy
To ja trzymam kciuki za rowerowanie z psem :). Jeśli chodzi o te zapachy zwierzyny, to po prostu wiem, że Berek bardzo angażuje się w węszenie, ale nie każdy pies tak ma. Rower z psem w lesie czy na polach to też super sprawa 🙂 Zależy od psiaka 🙂
U nas tak ładnie i miejsko by to nie wyglądało, bo Donner nauczony jest ciągnąć rower, bo tak trenujemy… Ci ludzie co na Waszym filmie tak beztrosko przechodzą musieli by przed nami odskakiwać, bo byśmy nie wyhamowali. Zazdroszczę Wam tego, bo bardzo ładnie to wygląda i miło na to popatrzeć ;).