Plusy i minusy tropienia (mantrailing)

Tropienie użytkowe (mantrailing lub tracking) to forma pracy węchowej polegającej na podążaniu psa za zapachem jednego, określonego człowieka. Pies pracujący na śladzie ma potrafić wyeliminować inne zapachy i konsekwentnie koncentrować się tylko na zapachu konkretnej osoby, której właśnie szuka.

Uwielbiam tropienie użytkowe, a Berek oddałby chyba za to duszę. 

Jedyne czego żałuję jeśli chodzi o tropienie z Berkiem to to, że zaczęłam tak późno – Berek miał około 3 lat. Ale odkąd tropimy (z długą przerwą, gdy mieszkaliśmy w Holandii), patrzę na swojego psa trochę inaczej. Patrzę i widzę najpierw psi nos… potem długo nic. A na koniec widzę jego zadek w który zwykle wpatruję się idąc za nim po śladzie. I te mięśnie jak u perszerona. Nie boję się powiedzieć, że pies (a na pewno mój pies) to maszyna do tropienia –  cały jest skonstruowany do tego, żeby węszyć. Kształt Berka, Berka temperament, sposób w jaki się porusza, myśli i postrzega świat jest w całości podporządkowany temu by tropić. Taka rasa.
11050088_957893650899182_9019594414500189685_nBerek wcale taki dobry w tropieniu nie jest (o tym więcej następnym razem), ale tropienie jest na pewno jego największa miłością. Mogłabym ćwiczyć z nim agility (próbowałam), obedience, lub frisbee i zapewne dużo dałoby się z nim wypracować, bo jest inteligentnym psem. Jednakże tylko po skończeniu śladu widzę na jego Ryju prawdziwą satysfakcję i dumę :). I z własnej próżności tropienie uwielbiam, bo nie ma nic fajniejszego od szczęśliwego psa.

Tropienie użytkowe ma wiele plusów, ale też ma minusy o których warto pamiętać, jeśli myślicie o rozpoczęciu przygody z mantrailingiem.

Plusy tropienia użytkowego

Buduje pewność siebie u psa – pies na śladzie uczy się podejmować decyzje sam, bez pomocy opiekuna. Większość psów już na początku treningu zaczynają rozumieć, że to one tutaj wykonują najważniejszą część pracy w tym duecie – zaciekle szukają śladu, nie poddają się łatwo, chcą pracować i odnieść sukces.Tropienie bywa pomocne w terapii psów lekowych.Berek, który boi się huku, potrafił skończyć ślad, pomimo salw dobiegających z okolicznego poligonu. Nic nie daje mu aż takiego „kopa” w byciu zarąbistym jak praca na śladzie.

Wzbogaca relację z opiekunem – chociaż na śladzie jedynym zadaniem opiekuna jest nieprzeszkadzanie psu w pracy, to jednak zwierze wie, że człowiek jest na końcu linki i że bierze z nim udział w zajęciu, które jest fajne i satysfakcjonujące. Po odnalezieniu pozoranta niezwykle ważne jest nagrodzenie psa słownie i zaznaczenie, że świetnie się spisał. Niektóre psy lubią uspokajające gładzenie po klatce piersiowej, gdyż praca na śladzie bywa dla psiaka niezwykle emocjonująca.

Uczy skutecznej pracy nosem – tak naprawdę to może być plusem jak i minusem. Wszystkie psy mają świetny węch, ale tropienie użytkowe uczy psa skuteczniej korzystać z nosa. A logiczne jest, że jeśli coś ćwiczymy i zaczyna nam to coraz lepiej wychodzić, to coraz chętniej to robimy… Zwykle pies trenujący mantrailing będzie z większym zaangażowaniem używał nosa. Będzie też umiał poradzić sobie z ewentualnymi trudnościami na śladzie (także na śladzie zwierzyny) takimi jak zakręty, drogi, górki i dołki, gdzie być może pies mniej doświadczony trop by gubił. I dodatkowo, rozwiązanie tropowego rebusa da naszemu psu satysfakcje… Więc gdzie te plusy zapytacie: dokładnie w tym co wspomniałam 🙂 Psy kochają pracować nosem, a zdobywanie umiejętności tropowych daje im wiele radości. Także u psów lękowych, które realizują się w tropieniu, można pracować poprzez skupianie ich uwagi na węszeniu w sytuacjach dla nich trudnych.
19092701_1466574446697764_8581830782689467438_o

Minusy tropienia użytkowego

Uczy samodzielności – przywołanie to podstawa! – pies, który umie i lubi tropić będzie bardziej samodzielny, skuteczniejszy i zacięty w węszeniu. Odwołanie go ze śladu stanie się niezwykle trudne, a wręcz niemożliwe, jeśli nie będziemy ćwiczyć odpowiednio zaciekle skutecznego odwołania. Ja odwołania u Berka nie mam tak przećwiczonego jak powinnam – to znaczy, że jestem w stanie go odwołać w wielu sytuacjach, ale wybicie go z trybu węszenia na śladzie poprzez odwołanie głosowe graniczy często z cudem.
Berek, gdy wchodzi na ślad, nie potrzebuje mojego wsparcia, aż sam nie zadecyduje, że nie potrafi sobie poradzić i zwraca się o pomoc. Jest pewny tego co robi, czuje się z tym dobrze, realizuje się, tak więc powód dla którego miałby przerwać robienia czegoś tak wspaniałego musi być naprawdę ważny. Lub wyuczony 🙂

Wzmacnia ciągnięcie na smyczy – ciągnięcie na smyczy to jest to czego zwykle nienawidzą opiekunowie psów. I nie ma co udawać – tropienie uczy psa, że ciągnięcie się opłaca 😉 Na ślad zakładamy psu wygodne do ciągnięcia szelki, nie korygujemy, gdy ciśnie jak koń pociągowy do przodu po śladzie. Po czym na końcu jesteśmy z tego dumni i go chwalimy. Oczywiście pies wie, że jest „w pracy”, tropienie zaczyna po komendzie i teoretycznie powinien odróżniać moment kiedy szuka pozoranta a kiedy spaceruje po parku na zwykłym spacerze. Realia jednak są inne – trenując tropienie rozbudzamy w psie pasję do węszenia i potem nie powinniśmy dziwić się, że właśnie tym i głównie tym chce zajmować się na spacerach, nawet jeśli musi nas ciągać od jednego krzaczka do drugiego.

18358535_1425906747431201_8099810895323912184_o
Pozorantem być 🙂

Jeśli więc mamy psa, który ma skłonności do ciągnięcia na smyczy, to decydując się na trenowanie tropienia, powinniśmy poświęcić dodatkowy czas na pracę nad luźną smyczą.

Czy warto spróbować tropienia? Uważam, że tak. Wszystko ma swoje plusy i minusy, jednak, gdy jesteśmy ich świadomi to możemy kontrolować minusy ciesząc się tylko dobrymi stronami tropienia. Dla mnie każdy ślad zrobiony z Berkiem to przygoda. Pamiętam jak Berek zignorował kaczki i kota na śladzie. Pamiętam jak zrobił sobie przerwę na kupę i kąpiel. Pamiętam, gdy mijał śpiących Panów Żuli i wędkarzy siedzących w krzakach. Pamiętam, gdy ignorował A., gdy stał na śladzie pozoranta. Pamiętam, gdy Berek gubił trop i prosił mnie o pomoc. Pamiętam, gdy znalazł w lesie miejsca gdzie w nocy spało jakieś zwierze i trawa była pięknie wyleżana- musiała pachnieć niesamowicie, ale Berek tylko powąchał i to zupełnie zignorował. Pamiętam strzały na poligonie koło którego raz tropiłam z Ryjem. Pamiętam tempo pokonywania górek i dołków i te wszystkie razy gdy wylądowałam na tyłku, a pies nawet nie zwolnił. Pamiętam, gdy wlazłam na drzewo i od tamtej pory tropię w okularach ochronnych. Pamiętam tropienie w nocy i jak się wywróciłam na twarz, ale linki nie puściłam. Radość! 🙂
Oczywiście każdy pies tropi inaczej. Fascynujące jest obserwowanie jak pies się uczy, przeżywa nowe rzeczy i ile może mieć z tego radości.
No więc czy warto?
WARTO !

Zdjęcia:
Dogenius.pl
Bavariateam.pl

 

 

8 uwag do wpisu “Plusy i minusy tropienia (mantrailing)

  1. Nie wzmacnia ciągnięcia na smyczy 🙂 tylko trzeba tropienie umiejętnie poprowadzić. A poza tym pies powinien zgeneralizować sobie że te dane szelki do pracy umożliwiają ciągnięcie i doskonale to robią tylko trzeba im to pokazać.
    Mantracking a nie tracking.
    To że wzmacnia pewność siebie to same plusy nawet przy psach zbyt pewnych siebie i wykazujących agresję ponieważ uczą się dobrych reakcji.

    1. Pies powinien to zgeneralizowac, oczywiście że tak, ale chwile mu to zajmie i też czasem może się nie udać. Wpomnialam o tym w tekscie – że powinien tropic na nasza komendę itp ale moze byc róznie. Dodatkowo też myśle , że psy są różne i róznie zachowują się na sladach. Berek dopiero uczy się że nie opłaca mu się spieszyć tropiąc i niestety nie zawsze o tym pamięta bo „z automatu” seter bedzie biec tropiąc. Dlatego uwazam ze tropienie przy niektorych psach moze utrudnic nauke nieciagniecia na smyczy , co oczywiscie nie oznacza ze jest niemozliwe 🙂

  2. My tez tropimy ❤ Śledzie uwielbiaja.
    Ale rowniez nie zgodze sie ze tropienie wzmacnia ciagniecie na smyczy albo pies ktory tropi na ludzkim sladzie bedzie chetniej tropil tez zwierzyne. Moim zdaniem (i z tego co wiem z rozmow z madrzejszymi 😉 ) to jest kwestia tego jak sie tropienie wprowadzi. Widze to po mojej Eevee ktora za zwoerzyna kiedys bardzo chetnie… I tropienie nie sprawilo ze bardziej weszy czy rusza mi za sarna.

    Ale my tez uwielbiamy. Bardzo fajnie sie Śledzie rozwijaja dzieki niemu 🙂

  3. Ja już od dawna myślę o tropieniu z moim psiakiem. Mały Jack to… no, mały, jack russell terier, ale kocha korzystać ze swojego nosa 😉 Widzę, że Berkowi daje to mnóstwo radości, więc na pewno warto.

    Przy okazji tego komentarza (chyba mojego pierwszego u Ciebie) chciałam napisać, że Twój blog chwyta za serce. Sposób, w jaki piszesz o Berku, to że troszczysz się nie tylko o jego dobrostan fizyczny, ale i emocje, wszystko to sprawia, że od pierwszego wejrzenia – czy raczej od pierwszej literki – poczułam do Was ogromną sympatię i podziw. Zawsze, kiedy tu jestem, w tyle głowy mam myśl, że traktujesz swojego psa lepiej, niż niejeden rodzic własne dziecko. Taka smutna refleksja nauczycielki. Mam nadzieję, że dzięki Twojemu blogowi więcej osób podejdzie do psiaków i ich problemów bardziej… po ludzku 😉

    1. Właśnie ostatnio na zajęciach z tropieniem swoją przygode zaczyna JRT 🙂 Polecam – tropienie nie ma ograniczeń 🙂
      I bardzo bardzo dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieję, że wpisy będą pojawiać się u mnie jakoś częściej bo ostatnio brakuje czasu a mi pisania brakuje. W każdym razie zachęcam do zaglądania i serdecznie pozdrawiam
      Ewa K. i Berek 🙂

  4. Poprę poprzedniczki – nie będzie ciągnięcia, jeśli tropienie wprowadzi się prawidłowo, a sam start odpowiednio zrytualizuje. Tu nie chodzi o generalizację, tylko o wprowadzenie takich szczegółow i zwyczajów, aby zwykły spacer nie przypominał tropienia. Wiele małych szzególików, które razem złożone „do kupy” pozwolą psu zrozumieć „aha, teraz nie ciągniemy, bo to tylko przechadzka” 🙂

    pozdrawiamy Was serdecznie!
    podopieczni.blogspot.com

Dodaj odpowiedź do piesberek Anuluj pisanie odpowiedzi