Emocje na śladzie (mantrailing)

Często nie potrafimy zidentyfikować i nazwać naszych emocji. Nawet jeśli po nas nie widać, że coś przeżywamy, to i tak w środku, od emocji, może aż kipieć nasze serce, dusza czy głowa. Praktycznie całe nasze dorosłe życie uczymy się ukrywać nasze emocje, nie ulegać im i funkcjonować racjonalnie. U psów jest inaczej – rzadko kiedy potrafią ukryć to co czują, a nawet jeśli to robią, to koniec końców, wreszcie gdzieś te emocje wyłażą, najczęściej już jako psia frustracja czy zdenerwowanie. W życiu z psem chodzi o to, aby nawiązać więź na zasadach dla psa zrozumiałych, wysłuchać go i uszanować jego psie potrzeby. To pozwoli nam robić coś razem z psiakiem. A robiąc to będziemy czuć się dobrze. Dało mi to właśnie tropienie użytkowe.

Gdy prowadzę Berka na śladzie

Berek, jako seter, porusza się po śladzie w sposób dość charakterystyczny – jest szybki, bardzo dynamiczny i ma tendencję do „kręcenia kółek”, czyli takie coś jak na filmie poniżej, tylko ze mną przyczepioną do psa na 10 metrach linki… (stary filmik, jeszcze z Krakowa)

Charakterystyczny jest też seterzy galop czyli stosunkowo powolny, równy bieg z głową przy ziemi. I właśnie tak najchętniej Berek by tropił. Jednakże w mantrailingu uczymy psa pracy na trochę innych zasadach – pies wie, że pracuje na lince, na komendę, czyli zadanie ma początek i koniec. Liczy się też dokładność. Obecność opiekuna wiąże się z tym, że pies wie, że na końcu wykonanej pracy będzie nagroda i pochwały od człowieka. Ale też obecność opiekuna to pewne ograniczenia dla psa na śladzie i narzucony sposób w jaki ma tropić. Głównie dotyczy to tempa i ograniczenia jakie narzuca długość linki.

Psów tak energicznych na śladzie jak Berek na pewno jest dużo, ale ja widziałam konkurencję dla Ryja w tej dziedzinie tylko raz – i była to siostra Berka. Psi Ryj prze do przodu jak czołg, a ja, aby go spowolnić, wręcz wiszę na lince. Udało nam się bardzo dużo wypracować, bo Berek zrozumiał, że wchodzenie w galop na śladzie, gdy ja ciągnę się za nim, nic mu nie da. Przyblokowanie go, gdy zaczyna się rozpędzać jest bardzo trudne i ze śladów, które nam gorzej poszły czyli były bardziej szarpane niż powinny, często schodzę wykończona. To się zdarza, ale ostatnio coraz mniej, bo po prostu zaczyna nam coraz lepiej iść :).

Gdy prowadzę Berka na śladzie jestem w 75% skupiona na psie, w 10% na środowisku (żeby nie wejść pod samochód, lub na drzewo) i w 15% na tym co mówi do mnie instruktor. Nic więcej praktycznie do mnie nie dociera. Czytanie Berka na śladzie, czyli stwierdzenie co robi w danym momencie – czy tropi, czy zwiedza, czy zawąchuje się w sikach okolicznych psów – jest dla mnie nadal dość trudne, głównie z powodu niesamowitego tempa jakie Ryj osiąga w czasie tropienia. I ta szalona siła tego zwierzęcia – ile to już razy było tak, że wywalałam się na twarz na śladzie, ale linkę nadal dzielnie trzymałam! 🙂
P1390480
Po tym wszystkim zostaje tylko duma i jeszcze raz duma 🙂 . Bo właśnie patrzę na coś niesamowitego, czyli psi nos w akcji – doskonałość. I to wszystko w wykonaniu mojego psa. Czuję też radość, bo widzę, że to co robimy jest dla Berka ważne i satysfakcjonujące. Wszystkie inne myśli i troski znikają, bo interakcja z psem na śladzie wymaga ode mnie pełnego zaangażowania. Staram się z całych sił nie przeszkadzać mu, ale też wyczuć kiedy ewentualnie potrzebuje mojego wsparcia i pomocy.

Berek na śladzie

Psi Ryj jest psem pełnym emocji i, zwłaszcza w tropieniu, właśnie nad tymi emocjami musi nauczyć się panować. Nie można go jednak przytrzymać na śladzie, gdy  nie potrafi poradzić sobie z jakimś problemem merytorycznie, bo pojawia się wtedy u niego frustracja uniemożliwiająca skuteczną pracę. Muszę wyłapać dokładnie moment kiedy Berek potrzebuje pomocy, ale też dać mu szansę pokazanie co już umie. Nigdy nie zapomnę, jak Berek w czasie tropienia poprosił mnie abym pomogła mu przejść przez ciemny zaułek którego ewidentnie się obawiał, a wiedział, że gdzieś tam jest schowany pozorant. „Zrobienie” tego śladu wiele go kosztowało, bo szedł niepewnie. Potrzebował mnie i o to poprosił i jeśli nie byłabym odpowiednio zaangażowana i uważna w danym momencie, to mogłam jego prośbę przegapić. Podobnie bywa z przejściem w dół po schodach – pokazuje, że wie, że tamtędy biegnie ślad, ale potrzebuje mnie by pokonać schody.

Tak więc frustracja to jest coś czego nie chcemy na śladzie, ale co może się pojawić. Psy różnie ją okazują – Berek z frustracji zaczyna galopować… i jeszcze szybciej i raptowniej się ruszać. Miota się na wszystkie strony. Niektóre psy podsikują co chwilę co tylko mogą, inne gryzą patyki, lub po prostu odmawiają pracy.

Im więcej tropię z Berkiem tym lepiej nasz team – Berek i ja – radzi sobie na śladzie czyli frustracja pojawia się coraz rzadziej. Uczę się coraz skuteczniej czytać psa i wiem kiedy ewentualnie mu pomóc lub jak mu nie przeszkadzać (bo zawsze jakoś przeszkadzam!). Berek zdobywa nowe umiejętności, bo uczy się poprzez doświadczenie jak radzić sobie z różnymi sytuacjami na śladzie co sprawia, że staje się powoli coraz pewniejszy swoich decyzji, a same trudności przestają być stresujące i frustrujące.

Po skończeniu śladu Berek jest po prostu dumny z siebie. To naprawdę po nim widać. Gdy już zje nagrodę podaną przez pozoranta, to siada dumnie prężąc pierś lub chodzi od jednej osoby do drugiej jakby chciał powiedzieć, że tak, to on i tylko on wykonał niesamowicie kawał roboty. To jest jego moment i pozwalam mu wtedy praktycznie na wszystko – moczenie w kałuży, tarzanie się, obwąchiwanie, wycieranie ryja o moje spodnie, spokojny relaks, czy ewakuacja z danego miejsca, bo coś mu nie pasuje – decyzja należy do niego i on to wie, bo na to zapracował  :).
P1390499
Przyznam, że dla mnie, w psim świecie, nie ma nic piękniejszego od psa pracującego nosem. Uwielbiam też to jak Berek porusza się podczas tropienia – nie każdemu dynamika i ekspresyjność setera odpowiada, ale dla mnie to piękno w czystej postaci. Po Berku widać zaangażowanie i pasję, co po prostu mnie uzależnia. I kocham całym sercem, gdy po skończeniu śladu Berek rzuca mi dumne spojrzenia i wtedy jesteśmy tylko my dwoje mega zachwyceni tą wyjątkową chwilą. Mój pies po prostu umie niesamowite rzeczy i ja właśnie mam okazję to oglądać.

 

2 uwagi do wpisu “Emocje na śladzie (mantrailing)

Dodaj komentarz