Fake news! – there is no ZEN

Dzięki uprzejmości wszystkich cudownych ludzi w Warsaw Dog’u (klik), mam możliwość zabierać czasem Berka do pracy. Uwielbiam, gdy mi towarzyszy. Dzień spędzony przy maszynie, gdy leży koło mnie Ryj, jest dla mnie zawsze czymś wyjątkowym. 

Liczę się z tym, że pies może mieć gorszy dzień i siedzenie w pracowni może być dla niego czasem problematyczne. Czasem też sama czuję, że nie mam siły podczas pracy koncentrować się dodatkowo na psie. Wtedy Berek zostaje w domu i odpoczywa. Mam komfortową sytuację, że mogę, ale nie muszę, zabierać go do pracy – nie ma presji.

Berek jest dość specyficznym psem jeśli chodzi o zachowanie – bywa rozemocjowany, bardzo wrażliwy, czasem lękowy, czasem brak mu pewności siebie, ma dużo strefę osobistą, bywa niecierpliwy, gdy jest zestresowany zaczyna się miotać, kręcić, skakać i ogólnie jest niezwykle ekspresyjny. Obniża mu się też poziom tolerancji na bodźce i wpada w błędne koło samonakręcania się i odbijania się od ścian.

Człowiek szybko przyzwyczaja się do tego co super i po pewnym czasie zapomina, że może być inaczej. Berek, pomimo bycia psem dość ciężkim, robi też rzeczy cudowne. Nie chcę jednak tworzyć wizerunku setera, który jest wyluzowany, spokojny, z taktyką bycia „ponad to”, bo tak nie jest. Jestem pewna, że błędy jakie popełniłam przy Berku w jakimś stopniu przyczyniły, czy też dołożyły, do tego, że Berek jest aż tak pełen emocji. Nie chcę się jednak biczować, bo też ja, nikt inny, pomogłam mu posiąść umiejętność wyluzowania, wyłączenia się i wyciszenia w wielu sytuacjach. Tak więc mieliśmy, mamy i mieć będziemy nasze psio-ludzkie wzloty i upadki. Jednakże, Berek, i w ogóle setery, często są psami – barometrami, czyli reagują na warunki panujące w otoczeniu, ale też można po ich zachowaniu dużo odczytać. ZEN, który osiąga Berek, to też często reakcja na mój stan teraz lub w przeszłości. A jakimś cudem to na moje emocje Berek reaguje najmocniej i je najlepiej zapamiętuje.
zen3
Berek potrafi złapać kompletny stan ZEN w miejscach gdzie ja jestem spokojna, czuję się dobrze, nie jestem skrępowana i nie ma ogólnego stanu podekscytowania wśród osób, które go otaczają. Tak więc Berek najprawdopodobniej nie zaśnie grzecznie na kanapie gdy zabiorę go w gości na imprezę urodzinową, gdzie wszyscy kręcą się po domu, jedzą, śmieją się i ogólnie są podekscytowani. Za to jest duża szansa, że Berek zaśnie na kolanach u gospodyni imprezy Sylwestrowej (nie u mnie! – true story), jeśli tylko wszyscy usiądą spokojnie i nie będą się przekrzykiwać. Czyli bodźce są, ale w ilości ograniczonej i możliwej dla Ryja do kontrolowania. I nie przytłaczają mnie…


Berek w pracowni Warsaw Dog’a zwykle sprawdza wszystkie kąty, po czym po minucie włazi na pufę i zasypia. Czemu? Bo ja zabieram się za robotę, jestem spokojna, pozytywna, jest tylko ograniczona liczba bodźców dodatkowych, które mogą go przytłoczyć. I pies łapie ZEN 🙂

Berek też potrafi zasnąć nieprzytomnie w pociągu, co jest dla mnie już kosmosem zupełnym. W metrze nie, w tramwaju też nie, ale w PKP owszem – Berek zasypia rozwalony zanim pociąg ruszy z dworca. Czasem wręcz muszę go budzić by wstał i pozwolił ludziom przejść, bo rozkłada się na całą szerokość, chrapie nieprzytomny i nagle staje się jakiś taki wielki i ciężki, mocno blokujący przedział czy korytarz. Jednakże podróżujemy na odcinku Warszawa- Kraków ( i w drugą stronę) i po mniej więcej 3-4 godzinach Berek budzi się i zaczyna wysiadać. Wyciszenie go wtedy jest już bardzo trudne. Czyli w sekundę z ZEN wskakuje w opcję orbitowania. Niby fajnie, ale… no Ryjowość z niego wychodzi i wiem na co go stać w tym temacie. Mamy za sobą stanie przy drzwiach przez ostatnie 20 minut jazdy, kiedy Berek śpiewał i kręcił się jak wariat. Czemu? Najprawdopodobniej po prostu poczuł, że ja szykuję się do wysiadki i uległ w jakiś sposób mojemu i ogólnemu podekscytowaniu. Komunikacją miejską podróżuje się na krótszych dystansach, rzadko kiedy „zasiada się” spokojnie. Ludzie raczej kręcą się, ja pilnuję by nikt mi nie podeptał psa i też patrze na boki, jestem uważna. I zawsze tak było, co najprawdopodobniej wgrał sobie Psi Ryj w swój psi móżdżek. Przy okazji ja przegapiłam moment, gdy należało pomóc mu radzić sobie w takich sytuacjach i koniec końców mamy psa, który za jazdą autobusami nie przepada. Niby bez konkretnego powodu…
11266389_924808320874382_641207918838526697_o
Berek jest też w stanie zamieszkać praktycznie wszędzie, gdzie ja włączam tryb tymczasowego mieszkania. Przeprowadzaliśmy się z nim wiele razy i również dla nas samo przenoszenie się z miejsca na miejsce jest praktycznie normą. Co od zawsze wgrane w nasze głowy i wgrane w psa – barometr mniej reaguje. I zawsze tak było – nie pamiętam aby przeprowadzka łączyła się z większymi emocjami u nas. Ale, gdy przestaliśmy radzić sobie w Holandii i zaczęło mi być ciężko, Berek to odchorował.

Czy jest fajnie mieć takiego psa? Tak wrażliwego, tak czasem rozedrganego, nakręconego lub przytłoczonego czymś nad czym Ty, być może, nie masz kontroli?
I tak i nie. Berek jest wspaniałym psem, bo jest moim psem. Uwielbiam, gdy zagląda mi w oczy, przymila się, gdy jest mi ciężko. Czeka na każde moje spojrzenie, gest, aby wyczuć, czy teraz jesteśmy razem, czy może ma poczekać na lepszy moment.
Czasem jednak czuję ogromny ciężar tej jego wrażliwości. Zdarza się, że nie mam siły by mu pomagać emocjonalnie, bo sama mam po prostu gorszy dzień. Niestety pies tego nie rozumie. Wydaje mi się, że Berek czuje się wtedy po prostu samotny. A tego przecież nie chcę.

Dodaj komentarz