Szkolenie klikerem i podróże autobusem

Nigdy nie ukrywałam, że mam problem z zachowaniem Berka w autobusie lub tramwaju. Jest i tak o dużo lepiej niż było jeszcze rok temu, bo jestem w stanie jechać z nim autobusem, a było to dla mnie niemożliwe. Jednakże nadal jest to czynność bardzo uciążliwa, męcząca i mnie i psa.

Po długim czasie doszłam do wniosku, że to nie strach męczy mojego psa w autobusie, więc moje próby umilenia mu podróży nie mają sensu. Berek chce po prostu wysiąść, bo nie wie co ze sobą w tym autobusie robić… Nie nauczyłam go opanowywać się, kontrolować, uspakajać. Moje zaniedbanie w połączeniu z jego charakterem i temperamentem dały mieszankę wybuchową, która reaktywuje się za każdym razem, gdy jesteśmy w autobusie. Zauważyłam również, że Berek ma kłopoty z „wyłączeniem mózgu” za każdym razem, gdy musi po prostu „być”. Berek w domu jest cichy jak myszka, właściwie cały czas śpi. Natomiast w momencie wyjścia na dwór zaczyna pracować. Niestety ja, jako właściciel, powinnam mu pokazać jak wygląda „stand by mode”, bo pies, taki jak Berek, sam nie ma zakodowane, by przestać pracować. Nie po to został wyhodowany.

Berek ma niezwykły temperament i kocham w nim to, że jest tak żywiołowy. Zawsze daje z siebie wszystko. Nigdy nie znałam psa, który zachowywałby się podobnie i, przyznaję, że podziwiam go często z nieukrywaną dumą. Niestety fakt iż zawczasu zaniedbałam naukę samokontroli u Berka daje mi teraz w kość. Jednak nic straconego!

Błąd
Berek w autobusie wykonywał komendę „siad!” i waruj i dostawał za to smaczki. Potrafił skoncentrować się na mnie i ćwiczyć. Jednak jest cwany i błyskawicznie wyłapał, że żeby usiąść i dostać znów smaczek musi wstać… Zaczęło się więc ciągłe „padnij, powstań padnij, powstań” w wykonaniu Berka, żeby tylko wymusić ode mnie smaczek. Nie o to mi chodziło w szkoleniu. Musiałam się zastanowić co robię źle i jak mogę dotrzeć do Berka w inny sposób.

Co robię?
Postanowiłam pominąć komendę, a skupić się bardziej na czynności. Wtedy przyszedł mi do głowy kliker. Zaczęliśmy ćwiczyć na klatce schodowej u mnie w domu, bo tam Berek jest już „w pracy” i tylko czeka, aż wyjdziemy na zewnątrz i zacznie latać. Wychodząc na spacer i z niego wracając siadałam na schodach i czekałam aż Berek wreszcie podda się i połozy. Wtedy klikałam i nagradzałam Berka smaczkiem. Robiliśmy tak przez kilka dni i Berek momentalnie załapał co ma robić. I jeszcze na dodatek patrzył na mnie z zainteresowaniem, a nie z pretensją ;).

W autobusie podobnie: klikałam jak się kładł. Natomiast, gdy wstawał, lub popiskiwał za smaczkiem, ostentacyjnie odwracałam się od niego. I naprawdę robiłam to ostentacyjnie… Wiem, że robiliśmy z Berkiem widowisko, ale trudno – wolę klikać, cmokać i rzucać smaczkami, niż szarpać się z poirytowanym psem… Teraz jesteśmy na etapie wydłużania przerw pomiędzy kliknięciami.

Dużo cierpliwości
Przed nami jeszcze miesiące ćwiczeń. Berek nadal walczy, jest daleki od bycia zrelaksowanym w autobusie. Jednak dzięki klikerowi mój pies wie co ma ze sobą zrobić i nie jest aż tak zagubiony, gdy nagle okazuje się, że ma przestać pracować i po prostu być bierny. Mam nadzieje, że pojmie, że nic-nie-robienie też może być pracą za którą zostanie nagrodzony. Trzymajcie za nas kciuki, bo jeśli to nie pomoże to już nie wiem co …

DSC_0695

DSC_0694

DSC_0700

Reklama

15 uwag do wpisu “Szkolenie klikerem i podróże autobusem

  1. Pomoże, pomoże, bo gordony to niezwykle inteligentne psiaki . Jednak wymagają cierpliwości, konsekwencji, spokoju, choć , na szczęście, jeszcze nie byłam „skazana” na tzw komunikację masową, więc myślę, że Pola pobiłaby na psi łeb Berka w swojej niecierpliwości! A potem w domu, po „takiej” jeździe byłaby PEŁNA OBRAZA, ŁYPANIE OKIEM ! Ale do rzeczy : TRZYMAM MOOOOCNO KCIUKI ZA SUKCES !!!

  2. Bardzo fajnie i sensownie wygląda ten plan uspokojenia w autobusie. A widowiskiem się nie martwcie, moi sąsiedzi już od dawna mają mnie za wariatkę, kiedy widzą co wyczyniam z psem. Może warto byłoby mieć matę/przenośne legowisko wyklikane, które oznaczałoby dla psa tryb „off”. My coś takiego robimy i widzę, że dla Rio jest to jednoznaczny komunikat.

      1. To się nazywa „kocykowaniem”
        Gdy psiak jest dobrze ukierunkowany na kocyk i ów kocyk będzie oznaczać dla psa – uwaga! relaks! mozna stosować go absolutnie wszędzie i absolutnie wszędzie będzie dla psa oznaczać jedno – off, teraz odpoczywam i sie nie stresuje – mam kontrole, wiem co ze sobą zrobić 😉

  3. A tak sobie myślę. Od jakiegoś czasu chodzimy ze Stormem do Akademii Psa Pracującego. Robimy rózne rzeczy: posłuszeństwo, ćwiczymy samokontrolę i tropienie (to się wszystkim podoba nawet mojemu mężowi). Oprócz tego dla kursantów (homo sapiens) organizowane są kursy (np. żywienia, udzielanie pierwszej pomocy) po kosztach. Ja jestem zachwycona (a Storm to nawet bardzo), brałam udział lub obserwowałam różne szkolenia, ale to bije na głowę wszystkie. Gdybyście byli zainteresowani to skontaktujcie się ze mną na facebooku, albo mailowo. Myślę, że Berek byłby zachwycony szczególnie tropieniem. Pozdrawiamy Was serdecznie:)

  4. Niestety, z seterem ciężko jest wypracować wyłączenie się i spokojne nic-nie-robienie. Znamy to, znamy. Powodzenia w ćwiczeniach i nie przejmuj się ludźmi, czy jakimiś nieprzychylnymi komentarzami. Berek to Twój pies i ma się Wam dobrze razem żyć, to najważniejsze. 🙂

  5. Z twojego opisu faktycznie wynika że w atobusie Berek jest w trybie pracy. Myślę,że pomysł z jakimś symbolicznym posłaniem jest dobry. Możesz mu kłaść najpierw w domu w miejscach w których lubi odpoczywać.Ja bym chyba zrezygnowała ze smakołyków w trakcie jazdy a tylko np. pochwała i głaski. Na smaka zawsze pies się nakręca a jak będzie wiedział ,że nie dostanie to może sobie da spokój.

  6. Powiem szczerze, że podziwiam Twój upór w dążeniu do opanowania Berka w autobusie. Pamiętam, jak pisałaś o ograniczaniu spacerów do okolic, do których możecie dotrzeć bez autobusu, pamiętam spotkanie z behawiorystką, pamiętam też Wasze siedzenie na przystanku i chęć chodzenia po pustym, zaparkowanym autobusie (to chyba nie doszło do skutku?). A teraz proszę, zdawałoby się, że próbowaliście wszystkiego, a jednak 🙂
    Z drugiej strony, rozumiem Cię doskonale, bo sami zaniedbaliśmy wypracowanie pewnych zachowań u Puza. Dla niego każda wycieczka autem oznacza jakąś atrakcję. Czasem jest to zwykły wypad do „dziadków”, czasem latanie po boisku, a czasem zabieramy go ze sobą po prostu na zakupy. I o ile w samochodzie zachowuje się poprawnie, tak otworzenie drzwi, to wyskok typowego psa z ADHD, bez względu na to gdzie wyskakuje… No i mój standardowy, odwieczny problem chodzenia na smyczy… Ale w końcu ADHD do pewnych zachowań zobowiązuje 😛

    1. Berek ma i zawsze pewnie bedzie miał jeszcze wiele rzeczy do wypracowania. Takie życie 😉 Z duzym energicznym psem bywa ciezko bo nie tylko jest potrzebna cierpliwosc ale tez zwykla fizyczna siła. Berek juz doprowadzam mnie do desperacji z tym co robił autobusie. A jednak chęc przezywania roznych rzeczy z spem wymagała ode mnie jezdzenia autobusem wiec jakos musialam sie zmobilizowac i dalej kombinowac. Mam nadzieje ze to przyniesie efekty, bo jak napisalam na blogu- jak nie to to juz nie wiem co dalej 😀
      I jak najbardziej rozumiem co masz na mysli piszac ze jak otwieraja sie drzwi czy cokolwiek sie dzieje to wyskakuje jakby tam bylo wesole miasteczko, najwieksza atrakcja jego zycia…
      Podpowiem tylko ze okazuje sie ze metoda klikerowa tez pomaga u berka na ciągniecie na smyczy. Tylko nadal Berek musi koncentrowac sie na tym co robi bo inaczej ciagnie jak perszeron.

  7. Może kong pomoże? Albo pasta w tubce, coś do memłania. Pies uspakaja się liżąc i żując więc zmiana smaków może pomóc. Do tego podłożyć sobie komędę na dostanie konga co oznaczałoby „luz, tu się nic nie dzieje” ?

      1. A takie tubki z pastą rybną? Powinny przejść przez fizjologa. Co prawda niezbyt zdrowe ale psy je uwielbiają.

      2. podanie takiej pasty nadal byłoby problematyczne jeśli pies ma na sobie kaganiec. Zresztą kiedys wypelniłam kong czy podobną do konga zabawkę pasta z tuńczyka i Berek dostał od tego biegunki. 😦

  8. Socjalizacja psa trwa przez całe jego życie, więc z każdym psem jest zawsze coś do wypracowania tylko nie każdego opiekuna psa to tak obchodzi. Jedni są tylko właścicielami – spełniają najbardziej podstawowe potrzeby psa (dobrze, że w ogóle tak o te psiaki dbają) a inni zajmują się też charakterem i samopoczuciem psychicznym 😉
    Słodki pychol z klikerem, gotów do pracy 😉
    W Benka jak i u większości psów wystąpiła tzw reakcja łańcuchowa – najczęściej ma miejsce przy szkoleniu psa nie ciągnięcia na smyczy pewną metodą szkoleniową. Psiak szybko załapuje, że aby dostać smaczek musi pierw pociągnąć, zluzować smycz i ot za to ma nagrodę 😀
    Życzę powodzenia w dalszym szkoleniu słodziaka! I oczywiście trzymam kciuki! 😉
    Pozdrawiam
    Aga
    blog.swiatzpsem.pl

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s