Tego, że nie jesteśmy z Krakowa nie da się ukryć i też nie mamy po co udawać. Jako totalni przyjezdni mamy w swojej przeszłości takie występki jak, m.in: zrobienie sobie testu Czy jesteś prawdziwym krakusem? , notoryczne mówienie „na dwór”, a nie „na pole” i ….. świadomą wycieczkę na Nową Hutę w celu jej zwiedzania.
Nowa Huta to architektoniczny i historyczny ewenement w skali światowej. Oceniać jej nie będę, a nawet nie ośmielę się mieć na jej temat swoje zdanie, bo jej nie znam. Jednak ze względów historycznych należy jej się szacunek i, na pewno, warta jest uwagi. Nie byłabym sobą, gdybym zwiedzania nie połączyła z psim spacerem. Padło więc na testowanie nowohuckiego wybiegu dla psów.
Wybieg znajduje się u zbiegu Alei Jana Pawła II i ulicy Biskupa Piotra Tomickiego, zaraz obok Nowohuckiego Centrum Kultury (NCK). Jest to kawałek parku ogrodzony siatką, dlatego ciężko go dostrzec z odległości. Wybieg jest całkiem duży, zadrzewiony (jest cień!) i porośnięty w większości trawą, która jest wydeptana tylko przy ławkach. Jeśli chodzi o zaprojektowanie wybiegu… chyba nie miało w ogóle miejsca, bo jak już wspomniałam, jest to po prostu ogrodzona część parku – są trzy ławki, parę koszy na psie odchody, nie ma śluz przy furtce, nie ma żadnych przeszkód do agility, ani zadaszenia.
Na wybiegu spotkaliśmy raptem parę osób z psami, ale byliśmy o dość nietypowej porze dnia. Ogólnie ciężko mi obiektywnie ocenić ten obiekt, bo mimo iż krótko tam byliśmy z Berkiem, i tak zdążyłam zostać opierdzielona przez inna właścicielkę psa – tym razem dostało mi się za to, że Berek ma przy obroży dzwoneczki….No cóż.
Z wybiegu przeszliśmy na Plac Centralny. To był ten moment kiedy mogłam poćwiczyć z Berkiem nieciągnięcie na smyczy. Plac Centralny trochę rozkopany, bo właśnie są remonty, ale udało nam się „zrobić kółeczko”.
Na Placu Centralnym już zauważyłam, że Berek jest zagotowany a pojenie go nie pomagało. Upału może i nie było tego dnia, jednak Psi Ryj ciepłą pogodę wyjątkowo źle znosi. Dalsze plątanie się po ulicach i ciąganie psa po rozgrzanym betonie nie miało sensu. Postanowiliśmy przejść na Nowohuckie Łąki i puścić Berka w wysoką trawę, żeby się schłodził.
I co zauważyłam – Berek cały spacer, cały pobyt na wybiegu był nijaki. Łaził, gapił się wąchał, ale widać było, że to nie jest dla niego „to”. Jednak jak tylko zobaczył przestrzeń łąk, krzaczory, połacie skoszonej trawy – odżył i zaczął biegać. Mój pies po prostu to kocha i nic innego. Miastowy nie jest i nie będzie, nigdy nic mu nie zastąpi biegania po polach. Jak bym się nie starała i nie zabierała go w nowe miejsca, gdzie , moim zdaniem, mogą być dla niego rozrywki, Berek będzie wolał puste pole i nieposkromione bieganie. Kontakty z innymi psami? Owszem, ale nie za dużo i zawsze z możliwością ewakuacji. Berek nie wykorzystuje do końca wszystkiego co daje psu obecność na wybiegu. Jemu zdecydowanie wystarczą kontakty z psami spotkanymi na spacerach, bo są naturalne i Berek ma kontrole nad tym co, kiedy, z którym psem i dlaczego. I jak obserwuje tą jego cechę to uwielbiam go jeszcze bardziej, bo chyba podejrzał to u mnie 😉
Bo trawa do biegania, a krzaczory do przedzierania się są najlepsze 😉 U Luśki to samo. A jak jeszcze jakaś piłka na horyzoncie się pojawi, to nawet inne psy zupełnie się nie liczą. Pozdrawiamy Berka z Wawy!
Oj nam się chce do Warszawy ! Tez pozdrawiamy !!! 🙂
Widzę, że jeżeli chodzi o preferowane rozrywki Berek jest dokładnie taki sam, jak T., która też preferuje bieganie. Dodatkowo, straszna z niej oszustka: ostatnio byliśmy na spotkaniu z handlerem, był straszny upał, więc staraliśmy się szybko skończyć, żeby psa nie męczyć, bo był ewidentnie zmęczony pogodą. Oczywiście, okazało się, że guzik prawda: spuszczona ze smyczy T. dała w długą z energią torpedy. 😛
Współczuję nieprzyjemności na wybiegu, ludzie naprawdę zachowują się czasem absurdalnie.
Dokładnie – nagle psu przestaje być az tak goroąco i jest w stanie wygenerować jeszcze energie na hasanie.
A co do nieprzyjemnosci to juz jest absurdalne bo nieczesto chodze na spacery z Berkiem „w cywilizacje” a i tak zawsze za cos mi się dostanie
Bo spacery na smyczy się nie liczą, choćby trwały cały dzień 😀 U nas podobnie, tylko Puz jest typowym wieśniakiem, nie potrafiącym zachować się w „cywilizacji” 😛
Zastanawia mnie tylko, dlaczego dostało Ci się za dzwoneczki? Nie rozumiem dlaczego miałyby komuś przeszkadzać??
Fajny piesek zapraszam też na mojego bloga.Wpadnij i zostaw komentarz
http://psy–to–co–kochamy.blog.pl/ tu jest link zapraszam
Widać,że jest w swoim żywiole jak biega :D. Ale na wybiegu to daszek powinien być :P.
🙂 Miło, że zajrzeliście w naszą okolicę, ale szkoda, że nie udało nam się spotkać! A mogliście wpaść na kawę 🙂
To był bardzo sporadyczny wypad. Następnym razem trzeba się umowić i zaplanować spotkanie 🙂
Nas chyba wtedy nie było nawet, ale nastepnym razem nawet jeśli będziecie spontanicznie w naszej okolicy to daj znać 🙂 a nuż będziemy siedzieć i się nudzić 😉
Tylko uważajcie, bo spuszczanie psa na terenie Łąk jest karane i SM może wam za to wręczyć mandat.
Natomiast fakt – wybieg przy ul. Tomickiego jest tak biedny, że aż człowiek się zastanawia, kto i ile wziął za niego w łapę (sic!).
Niestety puszczanie psa luzem jest wszędzie karane :(. Wybieg jest chociaz w miare duzy ale mogliby dostawić po kątach parę ławek chociaż.
mogliby chociaż jakieś pnie poustawiać, aby psiaki miały na co wchodzić, pod czym sikać, co obniuchać. Cokolwiek, co można wstawić małym nakładem kosztów.
Byliśmy wczoraj na tym wybiegu:) Ale kilka minut gdyż komary kąsały straszliwie:(
Ja się urodziłam w Nowej Hucie a wiem o niej tak mało, że aż wstyd. Ale usprawiedliwiam się tym, że mieszkam w zupełnie innym mieście. Ale w ramach ciekawostki mogę powiedzieć, że tak księgarnia, przy której macie zdjęcie istniałą podobno od powstania Nowej Huty i właśnie ją likwidują. I jest to taka sensacja, że nawet ponoć mówili o tym w wiadomościach:)
Kolejna fajna wyprawa! 😉
Taki plac to mi się marzy jako teren pod szkolenia. Myślę, że zagospodarowałabym go „nieco” lepiej pod psy 😉
Po co psiakowi dzwoneczki???
„na Nową Hutę” – do Nowej Huty, musiałem jako Nowohucianin 🙂
hahaha – dzięki 😀 Poprawie się. Ja nawet nie z Krakowa 😦