Jestem psiarą. A raczej jestem Berkowa. Po prostu uwielbiam spędzać czas z Psim Ryjem. Podporządkowuję zupełnie świadomie swoje życie pod psa i nie zupełnie mi to nie przeszkadza. Pewnie, że czasem nie chce mi się iść na spacer, albo po raz kolejny wyglądać jak żul w psich, wiecznie oślinionych ciuchach, ale nie ma takiej czynności na świecie od której człowiek nie potrzebowałby czasem odpoczynku.
Koniec końców jestem bardzo zżyta z Berkiem co widać i co ja wyraźnie czuję. Uwielbiam to! Myślę, że wielu właścicieli psów ma podobne odczucia względem swoich czworonogów. Może dlatego czasem nam psiarzom trochę łatwiej się dogadać i zrozumieć?
Holenderscy psiarze i ich podejście do tematu warte są osobnego wpisu. Długo zastanawiałam się nad tym czy moje obserwacje dotyczące lokalnych posiadaczy czworonogów są wiarygodne, ale w końcu zdecydowałam, że warto o tym napisać – wpis jest oparty na moich osobistych odczuciach, których nie konsultowałam z żadnym Holendrem. A dlaczego nie konsultowała? Dowiecie z mojego wpisu 😉
Po pierwsze – w Holandii jest bardzo dużo psów. Psy można spotkać wszędzie, w różnym natężeniu, ale tak czy inaczej, jest ich po prostu mnóstwo. Z jednej strony super, ale z drugiej bywa to męczące, bo ludzie stosunkowo luźno podchodzą do tematu ich pilnowania i kontrolowania (pies w komunikacji miejskiej w Amsterdamie może podróżować bez kagańca i na siedzeniu – klik). Odwołanie psa latającego luzem od psa który idzie na smycz jest praktycznie abstrakcją. Jak na tyle psów, mało osób reaguje, gdy ich pies autentycznie zaczyna napastować zwiewającego z podkulonym ogonem Berka. W ciągu kilku dosłownie tygodni pobytu tutaj spotkałam się z naprawdę absurdalnymi sytuacjami, kiedy obcy pies za nami szedł przeszkadzając nam w spacerze i nikt nie reagował. W Polsce jest podobnie (jesteśmy tacy sami!), ale psiaków jest odrobinę mniej, lub po prostu występują w mniejszym natężeniu i jakoś można uciec.
W Holandii psy są dość dobrze zsocjalizowane z otoczeniem, choć niekoniecznie z innymi psami. Wiele psów biega luzem nawet po chodnikach wzdłuż ulic i ścieżek rowerowych. Nie reagują na rowery, ale na rower przy którym biegnie pies (tu Berek) już się wydrą lub nawet pogonią. Co ciekawe, psy biegające przy rowerach to nie jest rzadki widok w Holandii, ale tak czy inaczej, bardzo dużo właścicieli psów jest zaskoczonych tym, że ich podopieczny podlatuje do mnie na rowerze i do Berka, tak jakby człowiek z psem na ścieżce rowerowej był niespodzianką. Często też jest grana smycz flexi – mój koszmar, bo nigdy nie wiem czy właściciel ją zablokuje czy nie i czy ja, Berek, rower i jakiś piesek splączemy się i zabijemy wywracając się na ścieżce rowerowej.

Psy w Holandii są ogólnie „stacjonarne” i krótkodystansowe. Wydają się dość spokojne, bo są przyzwyczajone do tego co dzieje się wokół nich. Dla mnie i dla Berka czapla w parku miejskim, stado królików, owce czy koń na skrzyżowaniu to coś nowego. Dla lokalnych czworonogów to codzienność. Tak więc patrząc na reakcje u Berka i porównując je z tym co robią (lub właśnie czego nie robią) tutejsze psy, stwierdzam, że muszą być jakieś zaspane :P. Bardzo często, na spacerze w lesie, Berek jest jedynym biegającym psem… reszta paraduje po ścieżkach eleganckim spacerkiem.
Ludzie wcale nie sprzątają po swoich psach! Oczywiście duża grupa właścicieli czworonogów zbiera psie kupy, ale nie jest rzadkością, że odchody leżą na chodniku lub ścieżce dwa metry koło kosza na śmieci. Jednak i tak, patrząc na ilość psów w Holandii, nieczystości są zbierane. Nie jest jednak idealnie.
W Amsterdamie mieszkają głównie małe pieski. Im dalej od wielkich metropolii tym częściej można spotkać większe lub duże psy. Warto zaznaczyć, że miasta w Holandii są dość ciasno zagospodarowane i duży pies naprawdę nie ma gdzie się wybiegać. Dodatkowo, około 80% psów to są psy rasowe. Kundelki spotyka się rzadko i jeśli już to są to przeważnie małe psy.
A jakie rasy są popularne w Holandii? Ha! to fascynujący temat, szczególnie biorąc pod uwagę, że rasowców jest tutaj aż tyle. Wśród ras dużych oczywiście najwięcej spotykam labradorów i golden retrieverów. Prym wiodą także owczarki belgijskie krótkowłose malinois i białe owczarki szwajcarskie (BOS). Dodatkowo, czym jestem zachwycona, spotykam sporo dużych münsterländerów i wyżłów węgierskich – rasy rzadkie w Polsce. Co ciekawe, jest też sporo labradoodlów i temu podobnych kudłaczy jak np. pasterski schapendoes.


Wśród małych ras najwięcej spotykam shih tzu, beagli, jamników (często szorstkowłosych), mopsów i buldożków francuskich. Jest też sporo małych terrierów takich jak Norwich terrier albo Norfolk terrier. Popularne są też rasy holenderskie takie jak kooikerhondje.
Jakie rasy są mniej popularne Holandii niż w Polsce? Sporadycznie spotykam owczarki niemieckie i wyżły weimarskie – psy bardzo popularne w Polsce. Dużo mnie jest też border collie (tu często widzę je pracujące przy owcach – na zdjęciu poniżej w pomarańczowych ubrankach) i owczarków australijskich, których w Polsce jest coraz więcej.
I teraz wyjaśnię dlaczego moich obserwacji nie skonsultowałam z żadnym holenderskim psiarzem. Otóż w Holandii psy mają głównie osoby mocno już dojrzałe, lub starsze. Ja, mając lat 30, jestem wśród bardzo nielicznej grupy młodszych właścicieli psów. I przyznaję, że to sprawia, że czuję się trochę osamotniona w tym temacie. Podobnie, na mojej uczelni, gdzie mam w grupie wielu Holendrów, ale także osoby z innych krajów Europejskich i nie tylko, nikt psa nie ma, nie interesuje się tym, nawet o posiadaniu psa nie myśli. Posiadanie psa nie jest odbierane jako coś „cool” o czym można pogadać. Myślę, że w ogóle nie jest odbierane jako element życia, stan, sytuacja. Pies dla młodych ludzi to coś trochę kosmicznego, temat właściwie nie istnieje. Być może jest to związane z faktem, że w tym kraju posiadanie psa to luksus – wiąże się z poważnymi wydatkami i ludzie w Holandii to rozumieją. Odnoszę wrażenie, że nie ma podejścia, że pieska może mieć każdy i że „jakoś to będzie, bo to tylko pies”. Uważam, że decyzje o posiadaniu czworonoga są tu podejmowane świadomiej niż w Polsce.
Oczywiście bardzo uogólniam – niektóre psy są jak najbardziej pod kontrolą a ich właściciele nie śpią na spacerach tylko ich pilnują. Można też spotkać młodych ludzi z psami, tylko trzeba poszukać :). Będę jednak walczyć ze stwierdzeniem, że tylko w Polsce jest beznadziejnie w temacie świadomości wśród właścicieli psów, bo aż tak tragicznie nie jest ;). Musimy jeszcze bardzo wiele naprawić, ale nie dołujmy się tekstami, że „w Polsce to tak zawsze”. Wszędzie jest „jakoś” 🙂
Miło by było móc oglądać w polskich parkach więcej kooikerhondje. 😀
A tak poważnie – bardzo fajny teksty, pełen ciekawych spostrzeżeń. Wyjątkowo interesujący jest przekrój popularnych ras, zwłaszcza tych mniejszych – zastanawia mnie, skąd wzięła się tam moda na Norwich i Norfolk terriery. Dziwi mnie też, że spotykasz sporo malin, bo przecież to jest rasa aktywna jak żadna inna, a z tego, co piszesz holenderskie psy z aktywnością są raczej na bakier.
Dzięki za miłe słowa 🙂 Jest sporo malin i te co widzę są jak na holenderskie psiaki dość ruchliwe. Też zapewne poprostu zwracam na nie więcej uwagi, bo a) ruszają się; b) jest ich dość mało w PL, a tu jednak znacznie więcej.
popularność terrierków tj jak Norwich i Norfolk bierze sie zapewne stad ze jest tu bardzo mało yorków (są raczej tylko w dużych miastach i to i tak mało) i jesli juz to są to yorki rasowe a nie z pseudo czyli są bardzo malutkie. A taki psiak nie daje rady normalnie żyć. Norwiche i Norflki zaspokajają zapotrzebowanie na małego pieska, który jednak daje radę w deszcz i wiatr.
Moja ciocia, która mieszka w Holandii powiedziała, że Holendrzy „sprzątają” po psach, po prostu biorą woreczek i niby zbierają kupę, ale jednak chwytają powietrze/trawę obok kupy i wyrzucają pusty woreczek .-.
Jeśli tak naprawdę jest to chyba jeszcze gorsze niz zwykle niesprzątanie, bo marnują woreczek. Będę podpatrywać 🙂