Czy Wasze psiaki rozkręcają czasem psią imprezę na spacerze?
A czemu pytam? Bo Berkowi coraz częściej zdarza się, że motywuje do zabawy nawet najbardziej stacjonarne, spokojne psy w Holandii. Ostatnio ganiał się z dostojnym samcem Rhodesian Ridgeback’a (ogromny!), który – jak to powiedziała jego pani – „nigdy nie biega, a teraz goni jak szalony”. Widocznie wariactwo, entuzjazm i energia mojego psa jest zaraźliwa ;).
Ale czemu Berek zaczął się więcej bawić? Przecież jest coraz starszy i powinien się uspokoić, a nie głupoty mu w głowie…
Otóż nie! Znam Psiego Ryja i wiem co się stało, nie ma dla mnie tu zaskoczenia, choć przyznaję, że jak odpowiadam po raz milionowy na pytanie czy Berek to młody pies, zaczynam czasem zastanawiać się czy jednak z nim wszystko ok 😉
Czemu Berek więcej się bawi?
1. Zajęcia na „psim placu manewrowym”
To dzięki nim Berek (i ja!) nauczył się skuteczniej komunikować z innymi psami. Berek z natury jest dość nieśmiałym i niepewnym siebie psem. Woli taktykę uniku niż konfrontacji. Niestety przegapiłam tą, bardzo istotną, cechę mojego psa i, gdy był młody, nie pomogłam mu odnaleźć się w tym całym zamieszaniu tego świata.
Widocznie dla Berka było trochę za dużo wszystkiego, a za mało wsparcia ode mnie. W sytuacjach stresowych reagował lękowo, co głównie zaczęło ujawniać się w jego kontaktach z innymi psami. Panikował i odganiał je zanim w ogóle nawiązał jakiś fajniejszy kontakt. Oczywiście nie robił tak przy każdym psie i nie w każdej sytuacji, ale tak czy inaczej widziałam, że coś jest nie tak i mój pies nie czuje się komfortowo.
Poszliśmy na zajęcia z psiego socjalu i to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć! Dzięki zajęciom, czyli kontaktom ze zrównoważonymi psami, pod kontrolą trenerki i świadomych opiekunów, Berek miał szansę zobaczyć ile mocy jest w sygnałach uspakajających, ale skutecznie wysyłanych czyli generalnie „nie zaczynajmy rozmowy od „przepraszam, że tu jestem, nie chce tu być, błagam daj mi spokój….”
Berek nadal nie ma ochoty na kontakt z każdym psem, nadal ma momenty, gdy się boi i chce po prostu odejść, ale najpierw podejmuje z drugim psem dialog, a panikę i zwiewanie lub odganianie zostawia dla tych psich kumpli, którzy nie rozumieją co dni nich mówi. (btw – takim psom, które pchają się nieproszone do innych psów też przydałyby się zajęcia z psiego savoir vivre i między innymi z takimi też psami Berek musiał czasem sobie radzić na zajęciach. I vice versa – one musiały dogadać się z Berkiem).
Warto też brać pod uwagę fakt, że wiele psów po kastracji może potrzebować takiej właśnie „pomocy” w dogadaniu się od nowa z innymi psami, bo hormonalne zamieszanie może być dla nich za trudne by poradzić sobie z tym samemu.
2. Brak intensywnych zapachów do tropienia
Na pewno jest ich dużo mniej, bo zmieniliśmy miejsce spacerowe. Nasza główna miejscówka spacerowa to Caprera Estate czyli ogrodzony duży kawałek lasu, gdzie nie wchodzą dzikie zwierzęta. W tym lasie nic nie stymuluje Berka do zaciekłego tropienia.
Trzeba zaznaczyć, że gdy Berek pracuje czyli tropi, nie będzie się bawić, ani pozwalać innym psom na spoufalanie się. Nie ma w ogóle dyskusji. Jeśli inny pies nie odpuszcza i łazi za Berkiem i mu przeszkadza w węszeniu, to najpewniej w końcu zostanie przepędzony i to w sposób bardzo jednoznaczny. Berek w pracy to Berek w pracy (podobnie mamy z bieganiem przy rowerze – Berek nie ma ochoty na kontakty z innymi psami w takim momencie, bo jest w 100% w robocie).
Tak więc obecnie Berek ma mniej okazji do tropienia, przez co znajduje czas na inne rzeczy podczas spacerów. Jak nie ma bażanta to zabawa z innymi psami okazuje się całkiem fajna ;).
3. Mój spokój
Dzięki zajęciom z psiego socjalu zrozumiałam, że z moim psem jest wszystko ok. Pewnie, że może mieć swoje wybryki, humory i głupie pomysły, ale tak poza tym to jest całkiem fajny pies :). Natomiast ja nieświadomie wywierałam (zapewne do tej pory wywieram) na nim ogromna presję, wysyłam masę sygnałów, dzięków, wykonuję dziwne uchy, robię miny, patrzę dziwnie/inaczej… ciągle w jakiś sposób coś mu przekazuję i to czasem w zupełnie niepojęty dla niego sposób. Gdy wąchał inne psy też to robiłam i najczęściej był to alarm, że coś za chwile się wydarzy. I najczęściej wydarzało się, bo przecież „moja pani cała taka napięta więc ja – jej pies – muszę coś zrobić”.
Jestem dość nerwową osobą, więc osiągnięcie na spacerze stanu zen jest w moim przypadku niemożliwe. Ostatnio jest jednak dużo lepiej, bo mam wiarę w swojego psa i wiem, że często sam sobie znakomicie jest w stanie poradzić w kontaktach z innymi psami.

I dzięki temu …
… Berek potrafi rozkręcić psią imprezę, wypinając psi tyłek, podskakując, ganiając w kółko i zachęcając inne psy do zabawy. Nadal unika dużych psich stad, czuje się czasem osaczony, biegnie do mnie po pomoc. Ja nigdy go nie zostawiam na „pastwę” psiego stada, zawsze chwalę go, gdy pięknie i skutecznie dogada się z innymi psiakami. Widzę, że jest i jemu i mi łatwiej.
A jak jest u Waszych psiaków?
Tak, my też jesteśmy w wiecznym stanie socjalizacji z całym światem 😉 Fenek świetnie komunikuje się z innymi psami, nie ma ochoty na bliższe kontakty w sumie na dalsze także, ale ośmiela się kiedy Morena fika przy innym psie i zaprasza go do zabawy. Zawsze jednak oglądają się na nas czy wszystko jest ok, bo wiedzą, że zareagujemy kiedy inny pies nie chce się zdystansować. Myślę, że Berek byłby świetnym kompanem do harców i swawoli z Moreną 🙂 Pozdrawiamy!
Mamy podobnie – Legion socjalizuje się cały czas i również jest takim zaganiaczem psów do zabawy. Podbiega z patykiem, pochodzi, a potem ucieka – ogólnie zachęca do gonitwy i rozróby. Bardzo fajnie 😉
Szkoda, że niewielu właścicieli lubi jak się psy bawią – wolą wyjść na szybkie siku i do domu.