Zanim weźmiesz psa wyobraź sobie, że będzie potworem ;)

Schroniska są pełne psów które okazały się ludzkim rozczarowaniem. Posiadanie psa to nie tylko przyjemność, ale również obowiązek. Ludzie potrafią zniechęcić się, znudzić praktycznie wszystkim. Niestety swoim zwierzęciem również. Nie potrafię zrozumieć takiego podejścia. Nie mam pojęcia jak można stwierdzić, że psiak-żywa istota- jest nieodpowiedni, niepotrzebny i należy się go pozbyć. Niestety taka jest rzeczywistość.
Moim zdaniem bardzo łatwo można uniknąć takiego rozczarowania i każdy przyszły właściciel psa powinien być w stanie to zrobić. Problem w tym, że często ludzie po prostu w ogóle się nie zastanawiają i kierują się tylko emocjami. Proponuję dwie opcje:
1. Nie brać w ogóle zwierzaka, albo…
2. Założyć opcję „ekstremum” czyli, że to nam trafi się ten nadpobudliwy egzemplarz, niszczący wszystko w domu i szczekliwy. Dodatkowo załóżmy, że psie żarcie zdrożeje, zamiast wydać oszczędności na wakacje będziemy musieli leczyć psa, albo wydać na szkolenie, że skorygować jego zachowanie. A jak już wydorośleje i się uspokoi, zaczniemy remont mieszkania, które przeżuł nas podopieczny. Wyobraźcie sobie, że odkąd będziecie mieć psa wszystkie jesienne dni będą deszczowe, a zima będzie bardzo długa. Na spacer zawsze będzie ciężko się wywlec. Obowiązku będziemy mieć tylko więcej, a energii jeszcze mniej. Tak własnie zrobiłam ja, decydując się na Berka – założyłam, że będzie „ciężkim egzemplarzem” i będziemy się trochę „męczyć” – dzięki temu jest mi łatwiej, bo mój pies nigdy mnie nie rozczarował. Już tłumaczę o co mi chodzi…

Gordony znałam z autopsji, więc wiedziałam na co zwrócić uwagę czytając opis rasy, a także w co wierzyć. Słyszałam o gordonach wyluzowanych, takich które świetnie radzą sobie w mieście, a miejski park im wystarcza, bo nie mają silnego instynktu łowieckiego i nie chce im się specjalnie tropić…. ale osobiście nigdy takiego setera nie spotkałam. Biorąc Berka wiedziałam, że dopóki będzie z nami, mieszkanie w mieście odpada. Wiedziałam, że brak mi umiejętności, aby w zupełności kontrolować instynkt myśliwski Berka, więc postanowiłam, że zapewnię mu spacery, gdzie będzie mógł robić to co kocha całym sercem i gdzie będzie bezpieczny. Spacery po polach to u nas standard, nie dlatego, że mam ten luksus mieszkania w takim miejscu, tylko dlatego, że postanowiłam, że będę mieszkać w takim miejscu z powodu psa. Była to świadoma decyzja.
Wiem, że gordony mają tendencje do niszczenia mieszkania. Ponieważ mieszkanie wynajmujemy, zdecydowaliśmy się na przyzwyczajenie Berka do kennelu. Pies korzystający swobodnie z kennelu to mocny argument przy wynajmowaniu mieszkania. Dodatkowo, po prostu jesteśmy spokojni, bo Berek naprawdę nigdy nic nie zgryzł. Nie mam pojęcia czy ma naturę niszczyciela, bo nigdy tego nie „testowaliśmy” – gdy wychodzimy z domu śpi spokojnie w kennelu. Założyliśmy, że zlikwidowałby całe mieszkanie podczas naszej nieobecności i dzięki temu … nigdy nie musieliśmy złościć się, że zjadł nasze buty czy wypatroszył kanapę. Żyjemy szczęśliwi :).
Wiedziałam, że gordony są energiczne, często najpierw robią, potem myślą. Przyznaję, że nie zdawałam sobie sprawy z intensywności działań psa tej wielkości. Berek zaskoczył mnie swoim entuzjazmem który przejawia do WSZYSTKIEGO i chwilę zajęło mi nauczenie się jak sobie z tym radzić, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Bywa ciężko i są dni, że chciałabym, żeby mój pies po prostu wyłączył swoje „seterzenie”, ale tak naprawdę nie oczekuję, że to zrobi. Kocham w nim to z czego inni się śmieją, co inni definiują jako psią głupotę. Zamieniłam to co kiedyś mnie męczyło w coś co mnie i Berka wyróżnia – zgranie naszego szaleństwa jest idealne :D. Nie ma rozczarowań – czasem są tylko małe zgrzyty, ale wina nigdy nie leży tylko po stronie psa. Zwykle winię pogodę, mój zły nastrój, albo zmęczenie – Berek jest zawsze dla mnie moim Berkiem, który jest taki jaki miał być. I znów – zero rozczarowań.
A spacery? Czy one mi się nudzą? Nie. Bo wychodzę z psem na spacer oglądać jego radość. Bardzo często zapewniam Berkowi takie spacery na których mój pies jest po prostu szczęśliwy. Dla mnie nie ma nic piękniejszego niż uśmiechnięty Berkowy ryj. Jeśli w deszcz i zimno wypełzam z domu wierząc, że to uszczęśliwi mojego psiaka, jest mi łatwiej i ani pogoda ani mój ponury nastrój nie zniechęca mnie, a obowiązek spaceru z psem nie może być wtedy rozczarowaniem.
Wakacje: bardzo dużo psów trafia do schroniska, bo właściciele nagle stwierdzają, że podczas ich wyjazdu nie ma kto zając się czworonogiem. Zanim zdecydujesz się na psa pomyśl, że dla niego też będziesz musiał zawsze organizować wakacje – albo zabierasz go ze sobą, co może Ci trochę utrudnić i ograniczyć sposób spędzenia urlopu, albo znajdujesz mu opiekę u rodziny. Możesz też zapłacić za hotel lub petsittera. Organizowanie urlopu będzie trudniejsze, a jego koszt zapewne wyższy. Nie słuchaj tych co mówią, że jest banalnie prosto i nie ma co się przejmować. Nie masz ochoty na dodatkowe utrudnienia i nie czujesz się na siłach aby im podołać i nie masz ochoty nic poświęcać – nie bierz psa. Wakacje może i masz, ale nie od psa.

Oczywiście nie zawsze wszytko jest takie proste. Wielu rzeczy nie da się przewidzieć, wyobrazić sobie, a dodatkowo, człowiek ma tendencję do unikania trudnych tematów, odpierania problemów i stosunkowo pozytywnego myślenia. Ja też nie wiedziałam jakie problemu będę mieć z Berkiem i na pewno nie przewidziałam wszystkich. Ale nigdy nie winiłam za to mojego psa i nigdy nie dałam mu odczuć, że jest nie taki jaki powinien być.

zberkiem

 

Reklama

12 uwag do wpisu “Zanim weźmiesz psa wyobraź sobie, że będzie potworem ;)

  1. Bardzo dobry wpis dla osób, które „nie wiedzą” co to pies.
    Książki z takimi informacjami powinny być w kanonie lektur szkolnych – może to by pomogło zmniejszyć wyrzucanie psów w czasie wakacji i z powodu znudzenia się „zabawką”.

  2. O wiele przyjemniej jest się pozytywnie rozczarować zakładając najgorszy scenariusz. Ludzie, którzy chcieliby mieć psa powinni najpierw przeczytać ten wpis i przemyśleć adopcję/kupno dokładnie. Zanim wzięliśmy Bohuna, słyszeliśmy, że albo psy ze schroniska mają ciężką przeszłość i są „złe”, albo że są wierne, kochane i wdzięczne. Prawda jest taka, że każdy pies jest inny, każdy pies to loteria i z każdym trzeba pracować i wychowywać. A zdjęcie – zazdroszczę takiego przytulaska 🙂 Bohun tuli się tylko po naszym powrocie z pracy i przy jedzeniu 😉

    1. Masz rację, każdy pies jest inny. Często tez psy ze schroniska po adopcji zmieniają się, bo zaczynają wreszcie funkcjonować w normalnym środowisku. Czasem jest to zmiana na ‚lepsze” , czasem na ‚gorsze”. Z psami rasowymi tez niby jest opis rasy, ale tak jak wspomniałam we wpisie – trzeba to weryfikować i i tak moim zdaniem załozyć ze bedzie ciężko. Jednak wiem też ze nie zawsze to jest takie łatwe.

      1. Mam wrażenie, że z psami rasowymi to jest przede wszystkim tak, że trzeba trafić na świetnego hodowcę. Takiego, który po pierwsze poważnie podchodzi do hodowli i dobiera psy oraz suki do kryć nie tylko pod względem eksterieru, ale i pod względem charakteru, za jednym razem decydując się na wypuszczenie w świat miotu szczeniąt wystawowych/psów rodzinnych, innym razem natomiast stawiając np. na krycie pod kątem sportowym, a po drugie, który jest uczciwy wobec przyszłych właścicieli szczeniąt, upewnia się, co do ich oczekiwań względem psa i następnie dobiera szczenię do danej rodziny.

      2. Zgadzam się że dobry i doświadczony hodowca to podstawa i tak powinno byc zawsze. Niestety przyznam, że nie do końca przemawia dla mnie hodowanie ras psów uzytkowych w liniach koncentrujaćych sie głównie na ich wyglądzie. Nie rozumiem tego i jest to moim zdaniem krzywdzące dla rasy. Kazdy pies rasowy mysliwski musi przejsc próby polowe czyli musi miec to minimum instynktu mysliwskiego. Hodowca moze oczywiscie nie krzyzowac psów pracujacych u ktorych ten instynk z pokolenia na pokolenie jest coraz silniej i lepiej kształtowany. Jednakze hodowca psow mysliwskich (bo tylko na ich temat mam jakieś zdanie) wrecz nie powinien moim zdaniem probowac instynktu mysliwskiego wyciszać. Powinien chełpić się tym że pies z ich hodowli ma pasję do tropien ia bo to o to chodzi u tych psów. To jest cecha ich rasy. Berek jest po niepolujących rodzicach co dało mi szanse posiadania być moze psa ktorego daje mi sie jakos opanowac w polu. Jednak hodowca zapowiedzial ze pies bedzie tropić bo taki ma byc. Dla mnie po prostu koncentrowanie sie głównie na wygladzie u raz uzytkowych jest niezrozumiale i krzywdzące. Albo po prostu jest to coś co tylko hodowcy mowią, a nie ma w tym do konca prawdy. Nie zajmuję sie jednak kynologią więc są to raczej moje prywatne opinie dot. tego tematu.

      3. Rozsądny wybór hodowcy to bardzo ważna rzecz. Każdy porządny hodowca ma jakiś swój plan hodowlany i cel, którego się trzyma (oczywiście mam na myśli plan nie szkodzący rasie, ale polegający na utrzymaniu jej cech użytkowych, charakteru, zdrowia i eksterieru). Jednak plany hodowlane to jedno, a genetyka to drugie i potrafi ona płatać figle. Np hodowca wybierze rodziców polujących o silnym popędzie myśliwskim, a w miocie może urodzić się szczenię nie rokujące dobrze pod tym kątem. Dlatego uważam, że Ewa bardzo dobrze napisała – wybierając pieska trzeba przygotować się na to, że może on zupełnie nie spełnić naszych oczekiwań, bo to jest żywe stworzenie i nie ma psa idealnego – choćbyśmy nie wiem jak starannie wybrali rasę, hodowcę i miot.

  3. Bardzo podoba mi się twoje podejście do Berka i ogólnie wszystkich psiaków. Berek wydaje się być bardzo dobrze wychowanym psem, jak na setera oczywiście. Myślę, że ma wszystko co psu potrzebne jest do szczęścia i tak trzymaj. Może ktoś kto szukając informacji o seterach znajdzie twój blog, dobrze się zastanowi i nie podejmie pochopnej decyzji. Pozdrawiam z gordonkiem Rudim, który jest chyba z roku twojego Berka tylko, że ze stycznia, więc prawie rok starszy.

  4. Czytałam Twoje obserwacje i przemyślenia dot., w tym przypadku setera -gordona, i jestem naprawdę poruszona. U nas w domu od zawsze był pies , ojciec uwielbiał pekinczyki -więc był Żużu a potem Poli, były kundelki :Azorek i Kropka , a ostatnio setery :irlandka Emi (odeszła niedawno za TM) i TERAZ gordonka Pola- rozbawia nas, egzekwuje , wyciąga na dłuuuuuugie spacery (bez względu na pogodę!!!!!!!!!) , „stróżuje”gdy jesteśmy na działce (biega przy płocie i oszczekuje tych , którzy nie są w jej guście , a „straszliwie”podlizuje się tym, których darzy sympatią wydając przeróżne psie dźwięki , oczywiście w nocy nasza czarnuszka śpi z nami -nigdy odseparowana na tzw dworze!) ! !. A gdy wychodzimy na dłużej, a ona zostaje sama- jest spokojna, nie szczeka , nie niszczy, ale ZAWSZE przed naszą nieobecnością „się”WYCHODZI z sunią na dłużej. Gdy wracamy, obligatoryjnie, mały smaczek i wszystko gra! Pola to nie idealny piesek, ma też swoje słabsze strony, tj BARDZO SILNY INSTYNKT psa myśliwskiego, tj gdy wytropi to nie słucha nikogo, a uczestniczyła 2-krotnie w szkoleniu również posłuszeństwa, ma baaaaardzo dobrą pamięć, tj 2x została zaatakowana przez agresywne suki i TERAZ gdy tylko na horyzoncie pokaże się pies o podobnym wyglądzie do „tych” , to szczekanie na full , ciągnie na smyczy tak MOCNO(w stronę wroga), że trudno ją utrzymać, trauma powoduje też problem z wychodzeniem po godz.17-tej na dłuższy spacer (ataki nastąpiły w okolicach tej godziny); strasznie boi się tzw huków i wówczas przywiera do ziemi, kierunek DOM i wydaje straszne długi wyjący szczek- nic nie pomaga w uspokojeniu-zasięgaliśmy rady specjalisty, w końcu orzekł, że w okresie szczenięcym przeżyła jakąś trumnę i ciągle ją ten strach trzyma ( ma już 3 lata, a zaadoptowaliśmy ją gdy miała 7 miesięcy). Mogłabym o niej pisać i pisać, bo to przeżywamy na bieżąco, ale o naszych sierściuszkach , które już biegają za TM , też mogłabym ….! Każdy nasz piesek był inny, każdy miał swoje wady i zalety, jednak nigdy w naszych domach nie znęcano się nad sierściuszkami , nigdy nie odmawiało się leczenia , a choróbska były straszne i wymagające intensywnego leczenia. A gdy przyszło pożegnać się-zawsze byliśmy z nimi do końca i wiemy gdzie „leżą”nasi włochaci przyjaciele, i … ach! Zrobiło się strasznie smuciarsko ! Ale jedno jest pewne :PIES TO PRZYJACIEL NA CAŁE ŻYCIE, TO PRZYJEMNOŚĆ I OBOWIĄZEK, TO ODPOWIEDZIALNOŚĆ, TO OPIEKA W ZDROWIU I CHOROBIE ,TO WYROZUMIAŁOŚĆ I KONSEKWENCJA , TO DYSCYPLINA I SZALEŃSTWO ! Dość już tego klikania „pani”Danko , prawda! Pozdrawiam i głasków 100 i więcej dł Berka !!!

  5. A ja z kolei odkąd pamiętam mam psy (bodajże od 10 roku życia :)). Najpierw była to znajda – chart perski Gandalf, potem boksery, a teraz, gdy w końcu jestem na swoim – wymarzony owczarek. I szczerze powiedziawszy ja nigdy nie zakładałam najgorszego, bo mój wrodzony optymizm i najaranie na psa mi na to nie pozwalało 🙂 Bardziej liczyłam się z tym, że problemy mogą być, ale nigdy, przenigdy nie wątpiłam, że ich nie przepracuję 🙂

    1. Pewnie, dobre podejście. Właśnie trzeba mysleć ze problemy będą i że trzeba bedzie je przepracować. Niestety ludzie poddają się a potem psy lądują np w schroniskach, albo po prostu są zapomniane i odstawione na boczny tor.

  6. Tak właśnie wygląda życie z psem, to nie są wielkie przytulanki, które można czasem odstawić na półkę, gdy nie mamy czasu, albo ochoty się nimi zajmować. Prześliczne to ostatnie zdjącie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s