48h w Krakowie z psem

Tak, ja – dumna Warszawianka – nie mogłam doczekać się naszego sentymentalnego wypadu do Krakowa. Tak to już jest, że…

…człowiek wszędzie zostawia kawałek siebie, a potem beznadziejnie tęskni…

Trzy lata które mieszkaliśmy w Krakowie były dla nas bardzo ważne, bo pierwsze spędzone jako małżeństwo, pierwsze z dojrzewającym i coraz trudniejszym psem, pierwsze kiedy podejmowaliśmy wspólne decyzje. Obecnie, mieszkając już poza Krakowem, tą super-krótką wizytę w stolicy małopolski planowaliśmy z wielkim podekscytowaniem. Czytaj dalej

Pies dla introwertyka

Co trzecia osoba na świecie jest introwertykiem. Ja nim jestem – takim klasycznym, z cechami opisywanymi w książkach. Nie czuję się  z tym źle, ale przyznaję, że czasem trudno jest mi odnaleźć się w świecie zdominowanym przez ekstrawertyków. Obecnie docenia się te cechy, którymi wyróżnia się właśnie typowy ekstrawertyzm czyli komunikatywność, otwartość, umiejętności społeczne. Introwertycy mają czasem pod górkę. Czytaj dalej

Party time! – socjalizacja trwa całe życie

Czy Wasze psiaki rozkręcają czasem psią imprezę na spacerze?

A czemu pytam? Bo Berkowi coraz częściej zdarza się, że motywuje do zabawy nawet najbardziej stacjonarne, spokojne psy w Holandii. Ostatnio ganiał się z dostojnym samcem Rhodesian Ridgeback’a (ogromny!), który – jak to powiedziała jego pani – „nigdy nie biega, a teraz goni jak szalony”. Widocznie wariactwo, entuzjazm i energia mojego psa jest zaraźliwa ;). Czytaj dalej

Psiarze w Holandii – co nas łączy, co nas dzieli

Jestem psiarą. A raczej jestem Berkowa. Po prostu uwielbiam spędzać czas z Psim Ryjem. Podporządkowuję zupełnie świadomie swoje życie pod psa i nie zupełnie mi to nie przeszkadza. Pewnie, że czasem nie chce mi się iść na spacer, albo po raz kolejny wyglądać jak żul w psich, wiecznie oślinionych ciuchach, ale nie ma takiej czynności na świecie od której człowiek nie potrzebowałby czasem odpoczynku. Czytaj dalej

Historia pewnej zupy

Tak naprawdę to nie będzie o gotowaniu. Nawet nie będzie apetycznie. Ale dacie radę 🙂

Otóż mianem ‚zupy’ nazywam jesienne, zdziczałe kałuże. Jestem pewna, że kojarzycie zjawisko. ‚Kałuże – zupy’ występują najczęściej w lasach lub gęstych parkach. W stosunkowo jeszcze wysokiej jesiennej temperaturze w ‚zupie’ gotują się liście, gałązki, czasem zeszłoroczna rzęsa lub inne żyjątka. ‚Zupa’ jest zwykle gęsta i ciemna. Zwykle też siedzi w niej Berek… Czytaj dalej