Podróże z psem są super, aż… nie są. Uwielbiam łazić z Berkiem, ale zawsze staram się pamiętać, że pies patrzy na wszystko inaczej niż człowiek. I tak na przykład piękny miejski rynek może być dla niego nudny lub wręcz przytłaczający z powodu tłumu, ale za to nudny skwerek przy bloku to dla Ryja wielka frajda z czytania smrodowych wiadomości pozostawionych przez inne psy. Czytaj dalej →
My nie podróżujemy, my się przeprowadzamy… Taka prawda. Co tu dużo ukrywać – nie podróżujemy z A. za dużo, ale przeprowadzek w naszym wspólnym życiu było całkiem dużo i to dość „spektakularnych”. Można powiedzieć, że korzystamy z tego co daje wynajem mieszkania pełnymi garściami, bo nigdzie nic nas nie trzyma. Czytaj dalej →
Przygoda, ach, przygoda! Tylko … ile można, aby nadal było fajnie? Człowiek dużo rozumie, umie uzasadnić wiele sytuacji. Z psem jest inaczej – zwierzaka naprawdę niespodziewane rzeczy mogą przytłoczyć. Ostatnie pół roku było dla nas ciężkie. A dla Berka? Czytaj dalej →
Tak, ja – dumna Warszawianka – nie mogłam doczekać się naszego sentymentalnego wypadu do Krakowa. Tak to już jest, że…
…człowiek wszędzie zostawia kawałek siebie, a potem beznadziejnie tęskni…
Trzy lata które mieszkaliśmy w Krakowie były dla nas bardzo ważne, bo pierwsze spędzone jako małżeństwo, pierwsze z dojrzewającym i coraz trudniejszym psem, pierwsze kiedy podejmowaliśmy wspólne decyzje. Obecnie, mieszkając już poza Krakowem, tą super-krótką wizytę w stolicy małopolski planowaliśmy z wielkim podekscytowaniem. Czytaj dalej →
Naarden to nieduża miejscowość oddalona od Amsterdamu około 20 kilometrów na południowy wschód. Jest otoczone murem połączonym z imponującą fortyfikacją i fosą. A wszystko to kształcie … gwiazdy! Czytaj dalej →
Z Krakowem wiąże się wiele istotnych wydarzeń w moim życiu, ale to i taki małe miki w porównaniu z tym ile ciekawego spotkało tu Berka. W końcu to właśnie w tym mieście spędził większą część swojego życia. Dlatego chciałabym przypomnieć najciekawsze miejsca i sytuacje, których myślę, że Berkowi będzie brakować, które mu się podobały i z których zawsze się cieszył. Czytaj dalej →
Podczas naszej wycieczki do Muszyny, oprócz ruin zamku, odwiedziliśmy również Ogrody Zmysłów (Sensoryczny). Jest tak zaprojektowany, aby silnie oddziaływać na wszystkie zmysły. Ogród podzielony jest na strefy: zdrowia (z różnorodnymi urządzeniami do ćwiczeń), zapachową, wzrokową, słuchową, dotykową i smakową, a każda z nich służy do edukacji, zabawy i odpoczynku. Ogród znajduje się na wzgórzu, skąd można podziwiać Dolinę Popradu. Przy wejściu do każdej z tych stref znajduje się tablica informacyjna, gdzie możemy przeczytać o roślinach jakie się tam znajdują. Ogród sensoryczny to mieszanka różnorodnych elementów tj. ławki, alejki, chodniczki, mosty, wodospady czy zbiorniki wodne, z ciekawymi roślinami.
W ogrodzie znajduje się też świetny punkt widokowy na wieżyczce, na wzgórzu. Nigdzie nie dostrzegłam zakazu wprowadzania psów, co nie znaczy, że gdzieś go nie ma. Niestety nauczona doświadczeniem wiem, że psy nie są mile widziane w tego typu miejscach. Podczas naszego spaceru widziałam jeszcze innego psa, spacerującego grzecznie na smyczy.
Krynica Zdrój – jesteśmy tu już po raz trzeci i ciągle nam mało – tu zawsze jest coś do roboty. Nasze dwie poprzednie wizyty (klik i klik) to były wypady weekendowe i stały pod znakiem załamania pogody – w czasie wyjazdu w marcu była wichura i padał wielki śnieg, że aż Krynica była w wiadomościach ;), natomiast podczas naszej wizyty w maju chodziłam w zimowej kurtce i padało… Tym razem przyjechaliśmy na dłużej, na narty, z wszystkimi ciepłymi ciuchami jakie mamy. Oczywiście słońca nie ma, jest zimno, ale co tam! Trzeba brać co jest ;).
1. Muzeum Nikifora – piękne i na pewno warte zobaczenia. Znajduje się przy głównym deptaku w willi Romanówce. W tym roku Muzeum obchodzi jubileusz 20-lecia i z tej okazji zostały wystawione wszystkie najcenniejsze obrazy Nikifora, również te ze zbiorów oddziału muzeum w Nowym Sączu. Nikifor Krynicki był przedstawicielem prymitywizmu w malarstwie. Urodził się i spędził całe życie w Krynicy Zdroju. Na wystawie można zobaczyć nie tylko jego obrazy, ale również zdjęcia, listy, różne dokumenty i przenośny warsztat Nikifora.
Wystawę oglądałam sama, bo nie chciałam, żeby Berek mnie poganiał. Następnego dnia zastanawiałam się nad wpisem na bloga i postanowiłam zadzwonić do Muzeum i dopytać czy wstęp z psem jest możliwy. Pani oczywiście zapytała jakiej wielkości jest pies, a ja szybko poinformowałam ją, że średniej wielkości i że na pewno nie dam rady wziąć go na ręce. Pani na chwile zamilkła, westchnęła, po czy m bardzo bardzo zrezygnowanym głosem powiedziała, że jeśli pies nie pobrudzi sal to może wejść… W związku z tym jeśli nie możecie nosić swojego psa na rękach nie szykujcie się, że zwiedzicie z nim Muzeum Nikifora – może zwiedzicie, a może nie :P.
W niedzielę wstęp jest darmowy.
2. Park Zdrojowy – sławny i oczywiście to „must see” Krynicy Zdrój. Odwiedziliśmy go już kilka razy, jednak zawsze była podła pogoda skutecznie zniechęcająca do fotografowania krajobrazów. Ja walczyłam z oblodzoną ścieżka i psem na 15 -metrowej lince (park to właściwie las i jest w nim zwierzyna), a A. wciskał zmarznięte ręce głęboko w kieszenie. A potem okazywało się, że mamy kilka i to kiepskich zdjęć…
W Parku Zdrojowym polecam wspiąć się na Górę Parkową, skąd można podziwiać piękny widok na Krynicę. Ciekawy jest także Staw Łabędzi, gdzie mieszka wiele ptaków wodnych. Nie bez powodu jest ogrodzony – psiaki nie są tam mile widzianymi gośćmi 😉
3. Park w dzielnicy Czarny Potok. To chyba nie do końca jest park, choć na pewno można tam odpocząć. Miejsce to odkryłam parę dni temu i teraz chodzę tam z Berkiem regularnie na krótsze spacery. Ów park to praktycznie jedna, zadbana alejka wzdłuż potoku. Jest oddzielony od ulicy niedużym osiedlem niskich bloków. Z parku można zejść nad samą wodę i jeśli psiak ma ochotę to może się zamoczyć. Wzdłuż alejki są ławki (i kosze na śmieci), skate park, boisko do koszykówki i super siłownia na dworzu. Zwykle bywałam tam rano, gdy jest pusto. Domyślam się, że latem po parczku biegają dzieci, jest gwarno i trochę tłoczno. Trzeba pamiętać, że pies musi być pod kontrolą.
Do parku można dostać się od strony zajezdni autobusowej przy wjeździe do ośrodka Gromada, lub przebić się przez osiedle od strony ulicy Czarny Potok. W parku, przy alejce jest tabliczka zabraniająca wyprowadzania psów. Jak dla mnie nie jest to jasne czy chodzi o ogrodzone boiska, czy generalnie cały park. Tak czy inaczej, podczas spacerów spotykaliśmy wielu miejscowych psiarzy.
4. Cmentarz Żydowski znajdujący się przy ulicy Polnej. Został założony w połowie XIX wieku. Nekropolia jest nieduża (30×50 metrów) i mieści około 120 macew. Cmentarz był zupełnie zdewastowany, a w czasie Drugiej Wojny Światowej był miejscem masowych egzekucji Żydów. Na szczęście Żydowska Gmina Wyznaniowa w Krakowie i Urząd Miasta Krynica sfinansowali renowację i obecnie teren jest uporządkowany. Na bramie znajduje się informacja, że klucz do cmentarza znajduje się w Urzędzie Miasta i Gminy Uzdrowiskowej Krynica-Zdrój, przy ul. Kraszewskiego 7, pokój 27 [tel. (0-18) 471-53-20]. Gdy my tam byliśmy bramka była otwarta. Polecam przeczytać więcej na temat cmentarza na stronie Wirtualny Sztetl.
5. Jaworzyna (nasza wizyta wiosną) – to szczyt w Beskidzie Sądeckim. Można na niego wjechać kolejką gondolową i, co najważniejsze, można tam wybrać się z psem 🙂 (pies ma być w kagańcu). W sezonie zimowym należy pamiętać, że gondolami podróżują głównie narciarze i snowboardziści i bywa ciasno. Z Berkiem wjechaliśmy na Jaworzynę wiosną zeszłego roku (zajrzyjcie do podlinkowanego wpisu). Wycieczka była świetna!
wiosna na Jaworzynie
6. Cerkiew Prawosławna p.w. Równego Apostołom księcia Włodzimierza – budowana w typie budownictwa zachodnio-łemkowskiego. Znajduje się na Krynickim Szlaku Cerkwi Łemkowskich. Cerkiew była budowana od 1983 do 1996 roku. W środku znajdują się przepiękne ikony. Zaraz obok znajduje się Stary Cmentarz gdzie spoczywają zasłużeni mieszkańcy Krynicy, m.in Epifan Dworniak znany jako Nikifor Krynicki.
CerkiewStary CmentarzWidok na cerkiew
Mam nadzieję, że do Krynicy będę regularnie wracać. To świetne miejsce o każdej porze roku.
W weekend pogoda w Krakowie była wspaniała. Bardzo potrzebowałam chociażby kilku takich dni, kiedy niebo jest błękitne, nie pada i nie wieje. Z Berkiem chodzę na długie spacery na pola praktycznie codziennie, więc swoistą rozrywką, i dla mnie i dla niego, jest wypad do miasta. I właśnie tak postanowiliśmy spędzić weekend – socjalizacja psa w centrum, spacery po rynku i kawa w ulubionej kawiarni.
Berek nie jest psem miastowym. Nie sądzę by rozumiał koncept ulicy czy końca trawnika, gdzie warto byłoby się zatrzymać lub chociaż zwolnić. Nie mam do niego o to pretensji, bo przecież skąd chłopak ma wiedzieć co i jak, jeśli jego pani nie pokazała mu co i jak ;). Ale nie jest aż tak źle – Berek swobodnie biega po Polu Mokotowskim w Warszawie i po Błoniach w Krakowie, czyli odnajduje się tam gdzie jest sporo przestrzeni, a ulica jest tylko tłem. Muszę jednak pamiętać, że Psi Ryj najzwyczajniej w świecie nudzi się w miejskich parkach. Wąchanie psich zapachów jest super i Berek oddaje się temu z pasją, ale to nie jest, i chyba nigdy nie będzie, aż tak fajne jak bieganie po polach i tropienie zwierzyny. Do miasta jeździmy socjalizować się, ćwiczyć samokontrolę, wyciszanie się i koncentrowanie, gdy wokół dzieją się kosmosy. Czasem wieczorem jadę z nim do miasta i robimy godzinny marsz po parkach i ulicach. Biorąc pod uwagę to jaki jest Berek i jak bardzo zaniedbałam bywanie w mieście, gdy był malutki, takie „treningi” są mu bardzo potrzebne. Czas jaki spędzamy w trójkę (Berek, ja i kliker) ćwicząc i ucząc się siebie nawzajem w sytuacjach ekstremalnych (według Berka) czyni cuda.
ulica Ciemna, Kazimierz
Ale wracając do tematu: weekend z psem w mieście. Najlepsze momenty to wizyta w psiolubnym Żydowskim Muzeum Galicja (Galicia Jewish Museum) i kawa w mojej ulubionej Wesoła Cafe. Galicia Jewish Muzeum znajduje się na Kazimierzu. W 2013 roku zostało uznane przez Trip Advisor za jedno z trzech najlepszych muzeów w Krakowie, a w zeszłym roku za jedno z dziesięciu najlepszych w Polsce. W Żydowskim Muzeum Galicja można obejrzeć wystawę stałą Śladami Pamięci. Współczesne spojrzenie na żydowską przeszłość Polski, a także obecnie wystawę czasową o historii Jointu w Polsce. Dodatkowo w Muzeum jest kawiarnia i rewelacyjna (!) tematyczna księgarnia.
Ulica Ciemna, Kazimierzw tramwaju na relaksie
A po długim spacerze, bieganiu po błotnistych Błoniach i wybiegu dla psów, zasłużony odpoczynek w kawiarni, przy niesamowitej kawie. Berek reanimował się w kawiarnianej witrynie i straszył brudnymi stopami ;). Naszych butów nie fotografowałam…
Zima była. Trwała tydzień. Teraz chyba mamy wiosnę, a już na pewno wiosenny nastrój. Wydaje mi się jakby przyroda nie zasnęła i nie zwolniła, a wręcz przeciwnie, tętni cały czas życiem. Las pachnie. Pola całe ruszają się, bo wszędzie skaczą ptaki. Bażanty krzyczą w trawach. Wariactwo! 🙂 Jest w tym wszystkim coś niesamowitego. Postanowiłam wybrać się na wycieczkę trochę dalej od miasta, aby zobaczyć co tam słychać w „dziczy”. Zawsze w nowych miejscach spacerowych prowadzę Berka na lince. Szczególnie, gdy na wyprawie jestem z nim sama, wcześniej nie konsultowałam z nikim trasy i po prostu nie znam terenu. Dlatego też w tym poście zobaczycie zdjęcia Berka wędrującego na naszej 15-metrowej lince treningowej.
Plan był żeby przejść kawałek Szlakiem Tynieckim i sprawdzić jak wyglądają nadwiślańskie tereny za Tyńcem idąc od Bogucianki. Jednak plan planem, wyszło trochę inaczej. 😉
Dojazd autobusem 112, kierunek Tyniec Kamieniołom. Należy wysiąść na przystanku Bogucianka i skręcić w ulicę Grodzisko na końcu której jest wejście do lasu i początek zielonego szlaku (Szlak Tyniecki).
I jak było? Pięknie! Pomimo iż nie puściłam Berka luzem, spacer i tak był ciekawy i dla mnie i dla niego. Na ulicy Grodzisko przywitało nas wiele obszczekiwaczy pozamykanych na posesjach, ale Berek dzielnie przeszedł dalej. W lesie, który zaczyna się na końcu ulicy, przepięłam go na linkę i już było super – Berek zaczął zwiedzać. Ścieżka przez las nie jest długa ale kończy się stromym zejściem na nadwiślańskie łąki. Szlak, jak widać na mapce na górze, skręca w prawo w stronę Opactwa Ojców Benedyktynów w Tyńcu. Ja jednak poszłam w lewą stronę i szybko wyszłam na otwarte przestrzenie Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego. Pola są porośnięte wysoką trawą. Po jednej stronie jest Wisła i można iść wałem wzdłuż rzeki. Po drugiej stronie są pagórki porośnięte lasem. Przeszłam się kawałek wałem, skręciłam na pola, a potem znów wróciłam na wał, bo tam było zdecydowanie najmniej błota. Wszędzie było widać ślady zwierzyny, a Berek momentami bardzo intensywnie węszył. Przez chwilę pocieszałam się, że wysokie trawy są w stanie zapobiec psiej pogoni, ale szybko przypomniałam sobie słowa Stanley’a Coren’a (Tajemnice Psiego Umysłu) o tym, że psi „[…] zmysł wzroku potwierdza jedynie to, o czym powiadomił go wcześniej węch”, więc po co się łudzić? 🙂
Szczerze polecam taką wyprawę – odświeża umysł i ciało. Berek też był zadowolony, bo odwiedził nowe miejsce, a to jest zawsze przygoda. Żałuję, że nie polatał luzem, ale niestety, nie ufam mu aż tak, nie znałam terenu i ie liczę na szczęście. Planuję natomiast na pewno tam wrócić i pozwiedzać dokładniej Bielańsko-Tyniecki Park Krajobrazowy, jak i sam Tyniec i okoliczne lasy.