Z Krakowem wiąże się wiele istotnych wydarzeń w moim życiu, ale to i taki małe miki w porównaniu z tym ile ciekawego spotkało tu Berka. W końcu to właśnie w tym mieście spędził większą część swojego życia. Dlatego chciałabym przypomnieć najciekawsze miejsca i sytuacje, których myślę, że Berkowi będzie brakować, które mu się podobały i z których zawsze się cieszył.
Psy nie potrafią kłamać, więc jestem pewna jego uczuć i reakcji :). Gdy on się cieszył, ja też byłam zadowolona i to właśnie dlatego czasem będę tęsknić… Starałam się, aby wpis nie był sentymentalny 🙂
Kumpel Lenek – najpiękniejszy labrador jakiego kiedykolwiek widziałam i największy psi kumpel Berka. Wspólne wieczorne spacery to był przez długi czas nasz standard. Berek i Lenek śmigali po polance jak dwa lokalne zbiry. Mieli swoje sprawy do załatwienia, swoje rytuały, zapachy do sprawdzenia. Niektóre rzeczy robili razem, jak np. sikanie czy robienie kupy (nie wiem czemu, ale często była to czynność zsynchronizowana…), czy szukanie „chlebusia”; albo osobno – Berek tropił i tymczasowo głuchnął, a Lenek broił w innym kacie polanki i też udawał, że nie słyszy, ze go wołają ;). Duet nie do podrobienia. Po naszej przeprowadzce do innej części Krakowa bardzo odczuliśmy, Berek również, brak naszych codziennych spotkań z Lennym.
Lasek Wolski (klikajcie w linki jeśli chcecie przeczytać więcej: wpis 1, wpis 2, wpis 3, wpis 4, wpis 5) – czasy naszego bytowania w Bielanach, czyli części Dzielnicy VII Krakowa – Zwierzyńcu. Lasek Wolski lubię, a zarazem nie znoszę. Po Lasku spacerowałam z Berkiem zawsze na lince. Jedynie nasze pierwsze spacery były luzem, bo Berek był wtedy jeszcze szczylem i nie potrafił skutecznie tropić. Na lince Berek jest grzeczny, ale takie spacery są nudnawe i w nasze wędrówki po Lasku szybko wkradła się monotonia. Las Wolski jest pięknym miejscem, na pewno wartym zobaczenia, jednak mi się przejadł. Teraz lubię go odwiedzać z powodów czysto sentymentalnych – mam wiele wspomnień z nim związanych, swoje ulubione miejsca i ścieżki. Później odkryłam w Krakowie znacznie lepsze miejscówki na seterowe wyprawy. Lasek Wolski wyznacza jednak pewną „erę” w moim życiu z Berkiem. To własnie tam po raz pierwszy przekonałam się co znaczy Psi Ryj tropiący, Psi Ryj patrzący na zwierzynę, Psi Ryj po prostu stający się dorosłym psem.
Poniżej zdjęcia z naszego pierwszego spaceru do Lasku Wolskiego. Berek ma tutaj 9 miesięcy.
Pychowice – moja miłość :). To właśnie tu przenieśliśmy się z Bielan. Większość zdjęć jakie zamieszczam na blogu czy Berkowym FB robię właśnie podczas psiego szaleństwa na polach w Pychowicach. I to własnie tutaj poznaliśmy siostrę Berka – piękną Coco. Od tamtej pory były już dwa setery, dwa wariaty, dwa żywioły… wszystkiego było do kwadratu – szczęścia też :). W Pychowicach jest wszystko czego mój pies potrzebuje do szczęścia – przestrzeń, dzicz, woda, błoto i smrody.
W Krakowie po raz pierwszy spróbowaliśmy tropienia użytkowego. Tropiliśmy w lesie i w parku miejskim w Skawinie. Jest to coś w czym Berek jest świetny. Zresztą, jak już wiele razy wspominałam – tropić użytkowo może każdy pies, nawet mały kanapowiec. Na zajęciach z tropienia dowiedziałam się jaki właściwie sposób Psi Ryj wykorzystuje swój nos. I wiecie co? Dobrze jest być dumnym ze swojego psa, dobrze też czuć pokorę wiedząc jakie niesamowite posiada zdolności. Tropienie z Berkiem to coś wspaniałego – dzięki temu zaczęłam po prostu podziwiać swojego psa. To jest dobre w relacji z psem, bo przecież zwierzak chce czuć się doceniony, chce zaimponować właścicielowi. Ryj podziwia mnie za to że umiem otworzyć lodówkę, a ja jego za tropienie – jest równowaga w przyrodzie ;).
Wypady do Wesoła Cafe na Rakowickiej to coś co zdefiniowało Berkowe życie jako psa kawiarnianego. Wesoła Cafe to miejsce, które uwielbiamy – mają rewelacyjną kawę i świetne ciasta. Berek wita się z ladą i regularnie nurkuje pod stoliki szukając okruszków. ma ulubione miejsce do spania za fotelem w kącie, a po ogródku potrafi spacerować luzem, gdy nie ma innych klientów. I my i Berek czujemy się świetnie w Wesołej i na pewno odczujemy brak wspólnie spędzonego tam czasu, bo przecież takie momenty są zawsze cenne.
Autobus linii 109 na trasie Bielany – Stadion Cracovii to środek transportu, który pomógł mi zwalczyć niechęć Berka do komunikacji miejskiej. Linia, która zaczyna swoją trasę niedaleko miejsca naszego byłego zamieszkania w Krakowie. Bezcelowe jeżdżenie z Berkiem tam i z powrotem i przyzwyczajanie go do pracy z klikerem w autobusie i ćwiczenie samokontroli w komunikacji miejskiej, zajęło mi minimum kilka miesięcy ciężkiej pracy, parę razy w tygodniu. W tym celu kursowałam z Berkiem głównie autobusem 109. Dziękuję kierowcom i pasażerom tej linii za cierpliwość, bo wiele wytrzymali ;).
Chyba nie było sentymentalnie? Starałam się, choć nie było łatwo. Przeprowadzałam się w swoim życiu wiele razy, mieszkałam naprawdę w przeróżnych miejscach i wszędzie zostawiałam trochę siebie. W przeprowadzkach zawsze co innego jest trudne i za czym innym się tęskni. Czasem zaczyna się tęsknić dopiero po latach. Zobaczymy jak będzie teraz :).
Polecam stronę na FB Z psem po Krakowie, gdzie można znaleźć przydatne informacje o psich imprezach czy psiolubnych lokalach w mieście.
*zdjęcia Krakowa: vi-hotels.com i wikipedia.com
Świetne te Pychowice! Wspaniałe tereny do spacerów 🙂 Ja dopiero niedawno zaczęłam powoli odkrywać, że też mam całkiem niezłe tereny, ale najpierw trzeba przejść prawie 5km, żeby się tam dostać. Autem skróciłabym sobie trasę do 2km pieszo, ale to już nie ta sama frajda 🙂
Było troszkę sentymentalnie, ale to nic 🙂 Lubię takie posty!
Pozdrowienia! K&T
jackterror.blogspot.com
Chyba nie da się bez bycia choć trochę sentymentalnym :). Ale we wpisie nie widać mojego płaczu i smędzenia po kątach ;). Spacerki kiedy mozna się wyłączyć i podziwiać piękne widoki są najlepsze 🙂