Pierwsze miesiące po przeprowadzce żyliśmy jak w malignie. Tak trochę nieprzytomnie przewalaliśmy dzień za dniem, aż przyszły Święta i udało się choć trochę psychicznie odpocząć. Wcześniej człowiek „walczył” z drobnymi rzeczami tj. gdzie zrobić zakupy, do której jest otwarty warzywniak, gdzie jest apteka i gdzie można zabrać psa na spacer. Dopiero po paru miesiącach zaczęliśmy analizować pewne sprawy trochę dokładniej, choć nadal walczymy, bo mamy mało znajomych Holendrów, którzy mogą służyć radą. Nie znamy bliżej żadnego miejscowego psiarza. Teraz jest trochę lepiej, bo chociaż wiemy, gdzie jest lekarz, wiemy gdzie można kupić kawę, mleko i bilet na autobus. 🙂 Ubezpieczyliśmy też psa i na czas przedłużyliśmy nasze karty EKUZ. Żyjemy 🙂
Czytaj dalej →