Seterem być. Z seterem być.

Ostatnio znajoma przypomniała mi o pewnym przepięknym miejscu, które odwiedziliśmy na samym początku naszego pobytu w Holandii – wrzosowiska pod Hilversum. Miejscówka jest wspaniała, ale mieszkają tam króliki w ogromnych ilościach i Berek dostawał seterowego kręćka. Wymazałam to miejsce z pamięci.

Minęło kilka miesięcy, poznaliśmy troszeczkę Holandię i okoliczne tereny. Wiemy mniej więcej co możemy tutaj znaleźć dla Psiego Ryja i jakie zaoferować mu rozrywki. Postanowiliśmy spróbować ponownie odwiedzić wrzosowiska – króliczy cykl się zmienia z porą roku, więc zawsze może zaskoczyć nas coś innego, ale może tym razem pozytywnie. I udało się – było inaczej, było świetnie ! 🙂

hil1

Wrzosowiska znajdują się w środku lasu. Od parkingu, przez las przeszliśmy z Berkiem na lince. Już na tym etapie byłam zestresowana, bo w lesie na polanach były króliki i być może ślady jakiejś innej zwierzyny. Berek wszedł na orbitę. Jednak to były tylko określone miejsca i przez las dało się z nim przejść spokojnie. Na pola wrzosu doszliśmy pełni nadziei, że się „da”.

Na wrzosowiskach dorwałam jakiegoś pana, który spacerował z psem myśliwskim (pies – wersja holenderska czyli nie reagująca już na zapach królików…) i podpytałam o to czy jest tu zwierzyna, jak wygląda ten las wokół pól i czy są tu jakieś niebezpieczeństwa. Pan powiedział, że wszystko jest super, a króliki wyniosły się bo teraz jest sezon wybitnie spacerowy i jest za dużo psów na polach. Spojrzałam na Ryja – jedyny wskaźnik zagęszczenia królików jakiemu wierzę i stwierdziłam, że jest całkiem spokojny, nadal przebywa w naszej stratosferze, więc można go puścić.

hil7

hil3

Królików rzeczywiście na wrzosowiskach teraz nie ma, a przynajmniej jest ich stosunkowo niewiele. Berek biegał swobodnie i choć wpadł parę razy w cug to szybko sam się z niego wybił i nie było w ogóle problemu ani stresu. Tym razem…. bo wiem, do czego jest zdolny Berkowy nos i wiem czym zajmuje się mój pies na spacerach, więc nie mam złudzeń, że coś może wymyślić

Najpiękniejszym momentem spaceru było spotkanie drugiego gordona. Wrzosowiska są lekko pagórkowate, więc stojąc na jednym ze wzniesień zauważyliśmy czarny punkt, który w bardzo charakterystyczny sposób przemieszczał się po polu. To był typowy gordonowy galop – kiedy pies wygląda jak powiewająca na wietrze ścierka… Gdy czarny punkt zbliżył się do nas byliśmy już pewni, że to gordon. Berek dołączył do niego i przez chwilę biegały razem. Widać było, że ten pies bywa na wrzosowiskach często, bo znał teren i poruszał się bardzo pewnie. Berek był jeszcze dość nieśmiały i bardziej skoncentrowany na przeszukiwaniu zarośli niż na zabawie. Tak jest jednak zawsze – wiem, że Berek nie będzie bawić się, ani kontaktować z innymi psami jeśli cokolwiek ciekawego jest w stanie wywęszyć. Wtedy jest w trybie „pracy” i zamienia się w maszynkę do tropienia.

zseterem

hil2

hil4

W końcu jakimś sposobem zderzyliśmy się z właścicielami tego drugiego gordona i chwilę pogadaliśmy. Nasze psy były jedynymi, które aktywnie biegały, a nie spacerowały powoli. Jak dla mnie to wspaniały widok, choć czasem podnosi się ciśnienie – nie ma co ukrywać. W pewnym momencie psy wyrwały w jednym kierunku, a my po prostu zatrzymaliśmy się rzucając do siebie porozumiewawczo, że najważniejsze, że wiedzą gdzie stoimy i w końcu będą koło nas przebiegać…

Seter to trochę stan umysłu. Uważam, że to wspaniałe psy, ale trudne. Nie powinno ignorować się faktu, że są to psy które mają specyficzne potrzeby i zachowują się w bardzo określony sposób. Jestem w stanie rozpoznać setera z daleka, po tym w jaki sposób się rusza, biegnie i w jaką prędkością wykonuje manewry. Jest to bardzo charakterystyczna i według mnie najpiękniejsza rzecz na świecie, ale to już kwestia tego co kto lubi. Jeśli planujesz mieć setera, uszanuj proszę jego potrzeby, które wynikają z uwarunkowań rasy. Za chwilę węszenia w naturze, za moment wolności bez smyczy wśród ciekawych zapachów – zobaczysz najszczęśliwszy ryj na świecie.

hil6

kaluza

kaluza2

Nie wiem kiedy na wrzosowiska wrócą króliki w ilościach przemysłowych, ale mam nadzieję, że jeszcze uda nam się odwiedzić to miejsce. A spacery tam będą cudownie relaksująco nudne 🙂

Reklama

3 uwagi do wpisu “Seterem być. Z seterem być.

  1. Lubię to, jak piszesz o Berku i lubię Waszą relację 🙂 I podziwiam to, jak mu ufasz. Ja w życiu nie spuściłabym Luny w takim miejscu wiedząc, że choćby rok temu przeszedł tamtędy jakiś zając 😉 I wiem, że jej nie doceniam i powinnam jej bardziej zaufać, ale moja obsesja na punkcie tego, że kiedyś gdzieś odbiegnie i nie wróci mnie paraliżuje. No i zdaniem: „To był typowy gordonowy galop – kiedy pies wygląda jak powiewająca na wietrze ścierka… ” zrobiłaś mi dzień 🙂

    1. Oj rozumiem Cię z tą obawą co pies zrobi 😦 – ja też bardzo czasem ze sobą walczę i czasem też wiem ze nie czuję sie na siłach puścić Berka bo to za duży stres i nie mam akurat dnia by temu podołać. On ma bardzo silny instynk myśliwski i już wiele razy miałam z nim dużo przygod. Nic nigdy nie zrobił żadnemu zwierzakowi (raz bawił się z sarną ktora nagle mu sie zatrzymała…), ale boje się ze cos mu sie moze stać. Zawsze dobieram miejsca gdzie wiem, że są małe szanse ze wpadnie na drogę itp. Choc za kazdym razem jak go puszczam to jest ryzyko i zawsze tak będzie 😦 Tak wiec rozumiem Cie doskonale. 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s